wtorek, 1 września 2015

Blog miesiąca / edit

   Hejka to znowu ja ;') 

Nie mam pojęcia jakim cudem, ale mój blog został nominowany do bloga miesiąca sierpień.

W tej sprawie zwracam się właśnie do was.. jeśli podoba się wam blog, możecie zagłosować na niego w sondzie? [LINK] 

Byłabym bardzo wdzięczna, za każdy głos na moje ff :)

Chciałabym to wygrać, gdyż wtedy link do mojego bloga będzie umieszczony w specjalnej zakładce, dzięki czemu łatwiej będzie go znaleźć, a to dąży do większej ilości czytelników. :)

Edit: Nie będę robić już nowego posta, tylko ten edytuje..

Wczoraj napisano do mnie, że dwa z moich fanfiction to znaczy to oraz "Feeling" , zostały nominowane do bloga miesiąca, również na innej stronie. Tak, więc bardzo was proszę o zagłosowanie, które według was jest najlepsze.[LINK]

Tu nie chodzi o to, że ja was namawiam, żebyście akurat na mnie głosowali, ale jeśli serio czytaliście i lubicie moją twórczość, to byłabym wdzięczna za głos na mnie. :)

niedziela, 30 sierpnia 2015

Informacja

       Hejka ^^ więc tak jak mówiłam, tak jestem ze statystyką oraz prologiem na nowego bloga :D
Chciałam wam również bardzo, ale to bardzo podziękować za te wszystkie komentarze oraz wyświetlenia, bardzo mnie one motywowały.

*Statystyka*

Wyświetlenia: 10.476
Rozdziałów: 26
Postów: 29
Komentarzy: 137
Obserwatorów: 8

Za co tak jak pisałam, bardzo wam dziękuję. 



A teraz to co najlepsze, prolog!



*Prolog*


Co się stanie, gdy dwa różne światy spotkają się na jednej drodze? 

 
Są całkiem inni, a jednak łączy ich pewien mały fakt.

Oboje mają sekret, którego za wszelką cenę nie chcą nikomu zdradzić. 

Czy przełamią się na siebie i wyznają od dawna skrywane tajemnice? 

Na to pytanie oraz wiele innych znajdziesz odpowiedź w tym fanfiction. Zapraszam. 

"Death is the beginning of eternity..." 


#Klaudia0614






Tak jak już wiecie (lub nie) mam mały problem ze zwiastunem, także nie wiem kiedy go w końcu zrobię, aczkolwiek postaram się, żeby to było jak najszybciej. 

Chciałam jeszcze zaznaczyć, że właściwie wszystko co jest na moich blogach (prologi, rozdziały, okładki, zwiastuny, wygląd strony) jest moją zasługą. Nikt nigdy mi nie pomagał przy tworzeniu z czego jestem dumna. :)

Link do bloga na blogerze: DD
Link do bloga na wattpadzie: DD

Każde moje FF piszę na tych dwóch witrynach, tak aby dla każdego było wygodnie. :)

Ps. Na nowym blogu przez jakiś czas może być dość nie fajny wygląd strony, gdyż nie mam zbytnio czasu by coś tam jeszcze zmieniać. ;c 

A jeszcze jedno pytanie do was: Chcecie muzykę na blogu? Jak tak to jaką, wolną czy bardziej szybką? 
Nigdy nie dawałam żadnej muzyki do opowiadań, ale zauważyłam, że dużo FF ją posiada, więc zwracam się z pytaniem do was :D 

Jeśli podoba się którykolwiek z moich blogów, to byłabym wdzięczna jakbyście polecali go znajomi ♥

Ps. Obiecałam, że skończę ten blog i zacznę nowy jeszcze w wakacje i tak też postąpiłam. Szczerze nie sądziłam ,że uda mi się to wszystko w tak krótkim czasie, ale jednak :)

Dobra.. nie będę jeszcze bardziej się rozpisywać. To co chciałam wam powiedzieć, zrobiłam to.

Trzymajcie się kochani! Jesteście najlepsi! ♥

#26 Epilog

            Jednak udało się. Zniknęłam. Przestałam być kłopotem dla tych wszystkich ludzi. Teraz wreszcie czuję się w pełni wolna. Gdy widzę te znajome twarze całe zapłakane i roztrzęsione, serce mi pęka. Choć wiem, ze to tylko gra. Już za parę dni wszystko wróci do normy, nikt nie będzie nawet o mnie pamiętał. Może ktoś kiedyś wspomni sobie "Annabelle Horan", lecz tylko jako dziewczynę, która zatruwała  wszystkim wokół życie .Mam niską samoocenę, ale nie bez powodu.

Teraz patrzę na tych wszystkich zgromadzonych ludzi i wiem, że dobrze postąpiłam. Dziś odbywa się mój pogrzeb.. jak to komicznie brzmi, prawda?

Widzę Niall'a w pierwszym rzędzie, tuż przy mojej czarnej trumnie, która przechowuje moje zepsute ciało. Brat, jak zresztą wszyscy, jest ubrany elegancko. Śmiesznie to dość wygląda, gdyż wiem, że nie przepada za garniturem. Nigdy nie widziałam go płaczącego.. aż do dzisiaj. Coś tak jakby ukłuło mnie w sercu, może dopiero teraz odzywa się moje sumienie?

Gdy rozglądam się dalej, dostrzegam Liam'a. Na jego widok całe ciało przeszywa dreszcz.. poprawka.
 Ja nie mam ciała.
Wygląda cholernie dobrze, jak zawsze. Dopiero niedawno doszło do mnie, że zadurzyłam się w nim. Niestety i tak nic by z tego nie wyszło. Przecież wszyscy mają mnie za nic.

Następną osobą jaką zauważam jest Claudia.. co ona tu w ogóle robi? Kiedy przypatrzę się trochę dokładniej, mogę zobaczyć łzy w jej oczach. Czyżby żałowała? Wątpię. A nawet jeśli, to jest już za późno. Nikt z nas nie cofnie czasu i nie zmieni swoich błędów.

Gdzieś w oddali widzę również Luke'a, choć jego to już w ogóle się tutaj nie spodziewałam. Nie płacze. Jedynie patrzy tępo przed siebie, gdzie ksiądz odprawia całą ceremonię.

 Obok Claudii stoi również praktycznie cała nasza klasa.. nawet te osoby, które sprawiły mi najwięcej przykrości. Chciałabym usłyszeć co ci wszyscy ludzie mają mi do powiedzenia.. jeśli w ogóle coś mają.

Widzę także dużo sąsiadów czy rodziny, ale również ludzi, których nawet nie kojarzę. Wszyscy pogrążeni w smutku i rozpaczy.

Nie jest mi z tym lekko, ale wiem, że przejdzie im, tak samo jak i mi. Wkrótce dojdą do siebie i zaczną swobodne życie. A to, może być jedynie przestrogą dla nich...

___________________________________________________________________
Jejku nie wiem co powiedzieć.. wiem, że pewnie chcielibyście mnie zabić za taki zwrot akcji, ale tak zdecydowałam. Przepraszam.
Za chwilkę dodam jeszcze post ze statystyką "Addiction: oraz zapowiedzią nowego bloga. Tak jak już pisałam, mam nadzieję, że choć wpadniecie na nowe FF :D ♥
A tym czasem - miłych ostatnich dwóch dni wakacji!

sobota, 29 sierpnia 2015

#25 Wiadomość

*Oczami Niall'a*
        Nie wiem co mnie wtedy opętało. Pomimo, że Anne zajebiście mnie wkurwiła, to nie chciałem jej tego wszystkiego wygarnąć. Przecież widziałem, że coś było na rzeczy, a ja zamiast być jej bratem, zachowałem się jak ostatni dupek. Nie zdziwię się jak teraz nie będzie chciała nawet ze mną rozmawiać.

Po krótkim monologu stwierdziłem, że pójdę ją przeprosić. Zależy mi na naszych relacjach i nie chce wszystkiego spieprzyć przez mój wybuchowy charakter.

Szybkim krokiem poszedłem do jej pokoju, po czym powoli uchyliłem drzwi. W środku było zaskakująco cicho i ciemno.
- Anne.. ja przepraszam nie chc.. co jest kurwa! - Wmurowało mnie,  gdy zauważyłem ciało siostry całe w krwi. Chwyciłem się za głowę nie wiedząc co mam robić. Wiedziałem, że się cięła, ale nie miałem pojęcia, że.. że może chcieć się zabić. Gdy oprzytomniałem szybko sprawdziłem jej puls, bardzo marny. W równym pośpiechu wybrałem numer na pogotowie i zadzwoniłem. W tej chwili nie odchodziło mnie, że ktoś wyda mnie policji, teraz ważna była tylko i wyłącznie Anne.

Karetka przyjechała w ciągu pięciu minut. Bałem się, że już może być za późno, byłem bardzo podenerwowany. Ratownicy co chwile coś krzyczeli, lecz nawet to do mnie nie docierało.
- Przepraszam, nie może pan tam wejść. - Usłyszałem gdy chciałem wejść do pojazdu, w którym znajdowała się Anne.
- Jak to nie mogę? To moja siostra, proszę mnie wpuścić!
- Proszę się uspokoić. - Nakazał lekarz.
- Jak mam się kurwa uspokoić, skoro jedyna bliska mi osoba właśnie umiera!?
- Wiem, że jest to dla pana trudne, ale proszę pomyśleć o poszkodowanej. Jej stan jest bardzo niebezpieczny, nie wiadomo czy w ogóle to przeżyje, więc proszę dać mi pracować.
Tłumaczył się ratownik i w sumie miał racje. Postanowiłem nie udzielać się już więcej, tylko wsiadłem do swojego samochodu i ruszyłem za karetką.

 - Potrzebna kroplówka!
- EKG!
- Tętno powyżej 120
- Podać adrenalinę!
Wszyscy krzyczeli nad ciałem Anne, a ja nawet nie wiedziałem co to wszystko ma znaczyć. Byłem zdesperowany, chciałem tylko by moja młodsza siostrzyczka z tego wyszła i żeby wszystko było jak dawniej.
- Potrzebna transfuzja.
Usłyszałem i zamarłem. Anne ma nietypową grupę krwi - 0 Rh - , bardzo ciężko jest taką zdobyć. Najgorsze, że nawet ja nie mogę być dawcą gdyż nie mam takiej grupy.

Nawet nie wiem ile tu już jestem, godzinę? Dwie? Trzy? Nie obchodził mnie czas, który upływa, tylko życie Anne. Lekarze robili co w swojej mocy by tylko ją uratować, lecz nadal nie znaleźli dawcy.
Mijały kolejne minuty, a ja wciąż w tym samym miejscu, tak samo załamany. Nagle mój telefon zadzwonił, przez co oprzytomniałem.
- Halo - Nawet nie patrzyłem kto dzwonił,  chciałem tylko aby już ta rozmowa się skończyła.
- Siema, wiesz gdzie jest Anne? - Dostrzegłem zatroskany głos Liama. Czego on kurwa jeszcze chce od niej?
- Czego ty chcesz od niej?
- Martwię się, ostatnio zaczęła się..
- ciąć. - dokończyłem zrozpaczony.
- Tak. Dlatego boję się o nią.
- Anne.. ona.. jest w szpitalu.
- C-co?
Nie byłem w stanie więcej mu przekazać. Normalnie bym w ogóle go olał, ale widać, a raczej słychać było, że serio się zamartwiał. Nie mogę go tak zostawić bez żadnego wyjaśnienia.

Po około piętnastu minutach na korytarzu ujrzałem zdezorientowanego Payne. Gdy tylko mnie zauważył, podszedł w moją stronę i stanął na przeciwko.
- Co się stało?
Przez chwile się zawahałem nad odpowiedzią, ale w końcu uległem.
- Ona.. pocięła się.
Patrzył na mnie z niedowierzaniem, a jego twarz zrobiła się strasznie blada.
- Żyje?
- Ledwo.
Payne usiadł obok mnie zdecydowanie "powalony" daną informacją.
- Potrzebuje dawcy. - Wypaliłem nagle z nadzieją.
- Jaką ma grupę?
- 0 Rh minus.
- Kurwa. - Przeklną głośno, co oznaczało, że moja nadzieja właśnie odeszła.

Nagle zauważyliśmy lekarza wychodzącego z Anne sali.
- Co z nią? - Spytałem od razu wstając z miejsca. - Mężczyzna spojrzał na mnie z współczuciem, a ja obawiałem się najgorszego.
- Błagam niech to nie to o czym myślę..
- Przykro mi. - I już wtedy wiedziałem. Ona umarła. Nie ma jej już na tym świecie. Już nigdy jej nie zobaczę. Nie ujrzę jej pięknego uśmiechu, jej oczu pełnych szczęścia.
-  Jak to możliwe..? - Wyszeptałem nieobecny.
- Cięcia były zbyt głębokie. Nie było szans.

Kilka dni później...

Wiadomość o śmierci Anne rozprzestrzeniała się po całym mieście.  Na każdym kroku ludzie składali mi kondolencje, lecz co mi z tego było? Czy to przywróci moją siostrę do życia? Bez niej to już nie będzie to samo.. nadal nie zbyt dociera do mnie, że już nigdy jej nie zobaczę.
Nawet Claudia, z którą była okropnie pokłócona płakała w niebo głosy gdy dowiedziała się o Anne. Wszyscy byliśmy pogrążeniu w smutku. Dopiero po jej śmierci dowiedziałem się, co działo się przez ostatnie dni gdy mnie nie było. Zastanawiam się tylko dlaczego nie powiedziała mi tego, przecież pomógł bym jej. Ba. Zrobiłbym wszystko żeby było dobrze. Ale niestety, wolała odpuścić i odejść. Odejść już na zawsze.

______________________
Niestety, ale został nam już tylko epilog.  Myślałam, że dobije do 30 rozdziałów, ale jednak na 26 się zakończy. Pod koniec dodam jeszcze notke z statystykami itp, mam nadzieję, że moje kolejne ff też ktoś z was będzie czytał :)
Ps. Już mam plany co do następnego opowiadania, więc w sumie ankiety są niepotrzebne :) W najbliższym czasie dodam tutaj okładkę,  prolog oraz zwiastun do bloga, jak tylko powstaną.
Ostatnie 2 dni wolności ludzie! Trzeba korzystać.. :D

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

#24 Żegnajcie

         Gdy wyszedł, poczułam taką jakby pustkę. Dlaczego on mi to wszystko mówi? Chce żeby poczuła się jeszcze gorzej? Myślałam ,ze to niemożliwe, ale jednak. Już wiem dlaczego jest liderem gangu. Nawet własnej siostrze potrafi wygarnąć takie mocne słowa prosto w twarz, bez żadnego żalu czy poczucia winy.
- Masz racje. - Wyszeptałam cicho sama do siebie. Te słowa były odpowiedzią na wcześniejsze zdanie chłopaka.
*
- Zamknij się wreszcie.
- Dobra. - Odparł wstając z mojego łóżka i kierując się do wyjścia z pokoju. - Staczasz się. - To były jego ostatnie słowa przed zamknięciem drzwi. 

*
 Chciałam zniknąć, tak aby nikt  już nie miał przeze mnie niepotrzebnych kłopotów, w końcu byłam tylko problemem dla właściwie każdego. Może to przez ten nagły przypływ adrenaliny, lecz postanowiłam znów udać się po moją kochaną przyjaciółkę (czyt. żyletkę). Wiem, że  miałam już tego nie robić, ale powiedzcie mi - jak? Po prostu w mojej sytuacji jest to niemal konieczne. Może i bym tego nie robiła, gdybym miała osobę której mogłabym się wyżalić i prosić o pomoc.

Poszłam do bezszelestnie do łazienki po wspomniany przedmiot , po czym wróciłam i usiadłam na ziemi opierając się o bok łóżka.

Miejmy to już za sobą...

Zrobiłam pierwsze cięcie. Czy pomogło? Nie. Mój mózg domagał się więcej. To podobnie jak z narkotykami.

Żyletka kilkakrotnie spotkała się z moją dłonią, lecz nadal było mi mało. Chciałam ciągle więcej i więcej. W pewnym momencie moja dłoń zbyt mocno przycisnęła żyletkę przy cięciu kolejnej rany. Na początku myślałam, że to nic takiego, ale już po krótkiej chwili zrobiło mi się potwornie słabo i gdybym właśnie nie siedziała to pewnie bym już upadła. W uszach zaczęło mi szumieć, a przed oczami zrobiło mi się ciemno. To takie zabawne. Jeszcze kiedyś bałabym się stanu w której jestem, a tym czasem nic nie czuje. Może wreszcie będę wolna...

No bo w końcu pojęcie "śmierć" jest bardzo rozbudowane. Nie martwię się co dalej ze mną będzie, przecież świat stworzył Bóg, a on jest dobry. Nie sądzę by pozwolił mi trafić to miejsca w którym będę cierpieć. Wierzę w dobre zakończenia i mam nadzieję, że wreszcie będę mogła odejść z tego świata. Nie chce tu już być. Mam dość. Teraz osoby, które wyrządziły mi tyle złego, mogą się cieszyć. Na reszcie się mnie pozbyły. Żegnajcie.
_____________________________________
No to się podziało, nie? Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie :) ♥
Ps. Przepraszam, że taki króciutki, ale nie mogłam się doczekać kiedyś wreszcie go opublikuję.
Ps2. Przypominam o zagłosowaniu w ankietach! :))

czwartek, 20 sierpnia 2015

#23 Krytyka

           Gdy się obudziłam, byłam zdezorientowana, nie wiedziała do końca co się działo poprzedniego dnia. Przetarłam oczy dłońmi i spojrzałam na drugi bok. Myślałam ,że dostanę zawału gdy dostrzegłam śpiącego obok mnie Liama. Miałam nadzieję, już nigdy go nie zobaczyć, a tu nagle najnormalniej w świecie śpi sobie w moim łóżku razem ze mną. Natychmiastowo wstałam z łóżka, przez co chłopak obudził się. Spojrzałem w moje oczy, po czym obdarował spojrzeniem całe moje ciało i znów powrócił do oczu. Byłam zmieszana, nie wiedziałam co on tu w ogóle robi.
- Co ty tutaj robisz!? - Praktycznie krzyknęłam na niego, przez co na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Liam wstał, po czym ubrał na siebie swoje rzeczy i podszedł do mnie.
- Uratowałem cię. - Powiedział poważnym tonem.
- Wcale cię o to nie prosiłam. - Syknęłam w jego stronę.
- Gdyby nie ja, wykrwawiłabyś się tam na śmierć. - Stwierdził sucho.
- Może właśnie tego chciałam, co!? -  Nie wiem co we mnie wstąpiło, byłam na niego zła, lub może nawet na siebie. Przez tym nim Niall mnie wydostał z domu Payne chyba poczułam coś do niego i przez to teraz czułam wstręt a nawet żal do samej siebie.
-Powiesz mi dlaczego to zrobiłaś? - Nagle spytał Liam, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać, więc siedziałam cicho. - Anne, czy ostatnio coś się działo?  - Prychnęłam pod nosem. No bo przecież skąd on może to wiedzieć..
- Co cię to kurwa w ogóle obchodzi!? Odpierdol się od mojego życia i tak już zbyt dużo w nim namieszałeś! - Już po prostu nie wytrzymałam. Chciałam mu wszystko wygarnąć, ale coś mnie hamowało.
- Chciałem ci tylko pomóc. - Powiedział z wyrzutem.
- Czy wyglądam jakbym kurwa potrzebowała twojej pomocy?
- Tak.
- To załóż okulary, bo widzę, że już masz zwidy. - Prychnęłam zdenerwowana.
- Wiesz co mam cię gdzieś. Przez cały ten czas myślałem o tobie, martwiłem się. Chciałem się z tobą spotkać, a gdy wreszcie to następuje ty okazujesz się zimną suką. - Przerwał na chwile i spojrzałam na mnie, po czym kontynuował. - Jesteś pierdoloną szmatą, która najeżdża na kogoś, bo chciał jej pomóc. Widzisz tylko siebie, nie dostrzegasz uczuć innych wokół. Liczysz się tylko ty...
- Dość! - Krzyknęłam z łzami w oczach. - Nawet kurwa nie wiesz, jak bardzo się mylisz. - Powiedziałam twardo wlepiając wzrok na ścianie za chłopakiem.
- To udowodnij mi, że nie mam racji. - Odparł zaczepnie pewny siebie.
- Wyjdź. - Powiedziałam spokojnie.
- Jesteś nic nie warta, interesujesz się tylko swoją dupą.
- Wypierdalaj z mojego domu! - Krzyknęłam na niego wkurwiona. O dziwo posłuchał mnie i wyszedł, zostawiając mnie samą. Nawet on uważa mnie za nic.

Mam dość. 

Następnego dnia minęły całe trzy dni co oznaczało, że Niall wrócił. Aktualnie jest godzina 15, a ja nadal w łóżku, nie mam siły by nawet wstać. Tego dnia nie poszłam do szkoły. Nie miałam zamiaru tam wracać po ostatnim. Czułam się okropnie., ta buntownicza i pełna życia cześć mnie już dawno umarła, a niestety z zaświatów nie da się wrócić..

Nagle usłyszałam otwieranie drzwi, co sugerowało powrót Niall'a. Nawet nie miałam zamiaru wstawać by sprawdzić czy aby na pewno to mój brat.
-Anne? Jesteś!?
Słyszałam głos z dołu oraz kroki, które stawały się coraz głośniejsze.
- Hej. - Już po chwili ujrzałam blond czuprynę wychylającą się zza drzwi od mojego pokoju. - Ty nadal w łóżku!? - Oburzył się, gdy tylko mnie dostrzegł.
- Tak wyszło. - Stwierdziłam od niechcenia.
- Dlaczego tutaj jesteś?
- Bo mieszkam? - Odpowiedziałam bardziej pytająco niż twierdząco.
- A nie powinnaś być może w szkole?
- Może i powinnam.
- No więc dlaczego cię tam nie ma? - Czy on da mi kiedyś spokój?
- Bo jestem tutaj.
Widać było, że lekko go denerwowałam już tym swoim zachowaniem.
- Anne. - Westchnął zrezygnowany. - Co się dzieje?
Wiedziałam, że to w końcu nadejdzie. Będę musiała powiedzieć mu o ostatnich dniach jakie przeżyłam, ale nie wiedziałam jak za to się zabrać. Bałam się, że albo mi nie uwierzy albo uzna, że jestem słaba i nie potrafię sobie z tym poradzić. Niestety, ale taka była prawda.
- Dużo. - Odparłam zrezygnowana, jak on wcześniej.
- Mam czas. - Widać było, że nie chciał odpuścić, w sumie to mogłam się tego spodziewać. Jednakże nadal nie bardzo chciałam mu wyjawianiać mojej małej "tajemnicy".
- Niall.. to nie jest takie proste. Nie wiem nawet czy chce ci to powiedzieć.
- Co jest? Nigdy nie byłaś w takim stanie... prawie nigdy.
- Nie przypominaj mi o tym, proszę..
- Ale dlaczego? Prawda jest taka, że zachowujesz się właśnie jak wtedy. Mam tylko nadzieje, że nie zaczęłaś popełniać znów tych samym błędów.
Doskonale wiedziałam o co mu chodziło. Spojrzałam wtedy dyskretnie na moje nadgarstki tamując potok łez. Na moje nieszczęście chłopak musiał to dostrzec, bo cały czas wpatrywał się we mnie szukając mojej reakcji.
- Nie wierze. - Powiedziałam na nagle prawie szeptem. Niall chwycił mnie za lewą rękę pewnym ruchem, po czym podwinął moją bluzkę, dzięki czemu na światło wyszedł mój sekret. - Jak możesz!?
 - Niall ty nic nie rozumiesz..
- Jak to kurwa nie rozumiem!? Znowu.. znowu się kurwa tniesz! Mało ci było po ostatnim?
- Nie krzycz, ja nie chci..
- Nie chciałaś, tak!? To kurwa po chuj to zrobiłaś!?
Nie poznawałam go, w jednej sekundzie stał się bezlitosnym mężczyzną, który wcale nie był moim bratem. Przynajmniej nie mogłam  dopuścić tego do świadomości, że mój Niall może być taki szorstki wobec mnie.
- Możesz się zamknąć wreszcie! Nic kurwa nie wiesz! Ciągle cię nie ma! Przez ostatnie dni miałeś mnie w dupie, więc kurwa zostań przy tamtej wersji okej? A nie, nagle wspaniały brat się obudził! - Wykrzyczałam mu wszystko prosto w twarz i szczerze byłam z siebie dumna. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że tracę ostatnią bliską mi osobę.
- Co kurwa!? Ty się w ogóle słyszysz? Ile ty masz lat? 10? Anne, jesteś już prawie pełnoletnia, a chcesz żebym traktował cię jak pieprzone dziecko! Ogarnij się idiotko!
- Co!?
- To co słyszałaś. Zachowujesz się jak jebana histeryczka z problemami jak u nastolatki.
- Wyjdź.
- Co teraz "foch forever"? Jesteś żałosna. - Wyśmiewał się ze mnie. To tak cholernie boli...
- Zamknij się wreszcie.
- Dobra. - Odparł wstając z mojego łóżka i kierując się do wyjścia z pokoju. - Staczasz się. - To były jego ostatnie słowa przed zamknięciem drzwi.
__________________________
Zachęcam, a zarazem proszę o zagłosowanie w ankietach po prawej stronie. :))

sobota, 15 sierpnia 2015

#22 Liam

     Znów wstaje rano niewyspana i bez jakichkolwiek chęci do życia. Jak zwykle wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się do szkoły. Nie jadłam nawet śniadania, ostatnio ogólnie mało jem, jeśli w ogóle coś zjem w ciągu dnia.

Do szkoły dotarłam w ok 15 minut. Eh kolejne okropne kilka godzin...

Tego dnia jak dotąd nic takiego się nie działo, nikt mi nie dogadywał. Jednakże sądzę, że to dlatego, ponieważ nie ma dziś Claudii w szkole, a to ona wszystkimi manipuluje. Na lekcjach nie mogłam się w ogóle skupić, ale nawet nie spodziewałam się, że będę w stanie na nich uważać. Ostatnio tyle się dzieje, a ja po prostu nie jestem w stanie to wszystko udźwignąć. Mniej więcej w połowie lekcji poszłam na stołówkę, jak z resztą każdy. Stanęłam w kolejce, aby wziąć sobie gorącą czekoladę, gdy w pewnym momencie poczułam na sobie gorący płyn. Szybko spojrzałam przed siebie, aby ujrzeć chamski uśmieszek chłopaka z mojej klasy.
- Ślepy jesteś!? - Krzyknęłam  na niego czując okropny ból na klatce piersiowej.
- Nie, ale gdy na ciebie patrze żałuję, że nie jestem. - Zaśmiał się głośno, a zaraz po nim wszyscy którzy to widzieli. To dla mnie za dużo. Szybkim ruchem chwyciłam mój plecak i uciekłam ze szkoły. Wtedy nie przejmowałam się poparzeniami na moim ciele, liczyło się tylko to aby zniknąć. Nauczyciele nawet nie zwrócili na mnie uwagi gdy wychodziłam ze szkoły. Biegłam tak tyle, aż dotarłam nad pobliską rzekę. Rzadko tam bywałam, ale jednak czasem takie miejsce się przydaje. Usiadłam na brzegu wody i wyciągnęłam piórnik z plecaka w poszukiwaniu strugaczki do kredek. Gdy ją odnalazłam, rozwaliłam ją wyjmując z niej żyletkę.

Zawsze coś.

Pomyślałam i zrobiłam pierwsze cięcie, jednakże ból psychiczny nie minął tym razem jak to miał w zwyczaju. W związku z tym kontynuowałam ranienie swojego ciała. Zrobiłam kilka dość głębokich cięć, ale przy ostatnim przesadziłam, gdyż niemal od razu zrobiło mi się bardzo słabo i pojawiły się mroczki przed oczami. Położyłam się na mokrej i zimnej trawie, aby trochę ochłonąć, lecz to nie ustępowało. Nagle dostrzegłam, że ktoś się zbliża w moją stronę. Moje powieki praktycznie same opadały, ale starałam się jak mogłam by utrzymać je otwarte.Już wtedy wiedziałam, ze popełniłam błąd. Pierwszy raz w życiu zrobiłam tak mocne cięcie przez które ciężko było mi zapanować nad własnym ciałem.

Oczami Liam'a.

Od początku wiedziałem kto i kiedy postanowił "uratować" ode mnie Anne. Najpierw byłem wręcz wściekły przez zaistniałą sytuacje, ale potem stwierdziłem, że to może i lepiej. Może to głupie, bo jestem ostatnim chujem, ale zależy mi na niej i jeśli ma być szczęśliwsza we własnym domu niżu mnie, to droga wolna.
Jednakże przez ostatnie dni ciągle o niej myślałem, martwiłem się co z nią . Słyszałem, że Niall wyjechał w sprawach gangu, więc Anne została sama, co też nie bardzo mnie zadowoliło. Obawiałem się, że ktoś może jej coś zrobić, w końcu jest siostrą lidera gangu, które ma mnóstwo wrogów. Jeszcze do niedawna wszystko było w porządku, gdyż inne gangi nie wiedziały o istnieniu Anne, lecz ostatnimi czasy wszystko uległo zmianie. Annabelle nie była już bezpieczna, nawet we własnym domu.

Chciałem choć na chwilę uwolnić moje myśli od nastolatki, więc postanowiłem wybrać się nad pobliską rzekę i wypić jedno piwo na rozluźnienie. Jednakże moje plany jak zwykle nie mogły dojść do realizacji, ponieważ podchodząc do wody usłyszałem cuchy szloch. Nie miałem wtedy pojęcia do kogo może on należeć, ani jaki jest tego powód. Moja ciekawość wyprzedziła mnie i nim się obejrzałem stałem już obok siedzącej na trawie dziewczyny. Ku mojemu zdziwieniu postacią w potrzebie okazała się moja Anne. Myślałem, że zwariuje gdy dostrzegłem jej poranione nadgarstki. Szybko podbiegłem jeszcze bliżej niej i wtedy Anne tak po prostu położyła się na zimnej i mokrej od deszczu trawie. Wyglądała okropnie, była cała blada, a wokół było pełno krwi, zapewne jej krwi. Nie miałem pojęcia dlaczego to zrobiła. Przecież ona może nawet zginąć.. nie wybaczyłbym sobie tego. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że to wszystko przeze mnie.
- Anne! Żyjesz? Odezwij się.- Zacząłem lekko panikować, gdy zauważyłem, że ledwo potrafi utrzymać oczy otwarte.
Dziewczyna otworzyła usta, ale żadne słowa z niej nie wyszły. Widać było, że jest zbyt słaba by cokolwiek mówić.Szybko zarzuciłem na siebie jej plecak i wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej. Ona nie może umrzeć!
Pobiegłem z nią prosto do mojego samochodu, a następnie zawiozłem ją do jej domu. Zaniosłem jej półprzytomne ciało do jej pokoju, gdzie położyłem na łóżku i szczelnie okryłem kołdrą. Była cała zmarznięta. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nie mogłem jej zostawić teraz samej, ale też nie chciałem, że była zła, że tu jestem, gdy dojdzie do siebie. Po krótkiej chwili doszedłem do wniosku, że jej zdrowie jest ważniejsze, niż zdanie. W końcu rozebrałem się do bokserek i położyłem obok śpiącej już dziewczyny.
Niech tylko nie myśli, że ominie ją rozmowa ze mną. Chce wiedzieć dlaczego tak postąpiła i chciałbym również, aby obiecała mi, że nigdy więcej tego nie zrobi. Boję się, że któregoś dnia dowiem się o  jej nagłej śmierci, a wtedy cały mu świat się zawali. Wiem, jak ją kiedyś potraktowałem, ale wtedy jeszcze nie myślałem o niej w taki sposób. Była dla mnie tylko siostrą mojego wroga, lecz teraz jest dla mnie całym światem. Wtuliłem się w nadal zimne ciało Anne i nawet nie wiem kiedyś usnąłem.
_____________________________
Spodziewaliście się takie obrotu sytuacji? Chce wam tylko powiedzieć, że powoli zbliżamy się do końca. Wiem, że jest dopiero tyle rozdziałów, ale tak jak mówiłam nie mam większej weny co do tego bloga, więc pomału będę go już kończyć, nie  mówię że już, ale niedługo. Myślę, że na 30 rozdziale się skończy :))
A puki co udanych wakacji, bo już nie dużo nam ich zostało! ♥

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

#21 Rany

    Dzisiejszej nocy praktycznie w ogóle nie spałam. Cały czas w głowie miałam słowa Luka, z którymi   poniekąd zgadzałam się. Faktycznie już nie jestem dawną Anne, jestem coraz bliżej dna. Niestety chociaż zdaje sobie z tego sprawę, nie wiem jak to zatrzymać i ponownie odbić się. Chrzanienie życia jest o wiele łatwiejsze niż jego naprawa, tym bardziej, że w tym pierwszym masz wiele pomocników, a gdy chcesz wyjść na prostą jesteś zupełnie sam.

Dzisiaj jest poniedziałek, bardzo wcześnie rano. Dopiero co postanowiłam zwlec się z dość wygodnego łóżka, aby ogarnąć się, namalować sobie uśmiech na twarzy i iść do szkoły, gdzie znów będę musiała udawać, że wszystko jest w porządku.

Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w odpowiednie ubrania do szkoły, po czym udałam się do niej. Na zewnątrz było mokro i ogólnie nieprzyjemnie. Do szkoły doszłam dość pospiesznie, gdyż nie chciałam aby się rozpadało. Przebrałam buty i wzięłam potrzebne książki z szafki, po czym udałam się do klasy.
- O patrzcie kto postanowił się pokazać.
Usłyszałam głos któregoś z chłopaków z mojej klasy. Odwróciłam się w jego stronę zdezorientowana.
- Myślałam, że jesteś zbyt zajęta byciem dziwką. - Dodała Claudia, na co wszyscy się roześmiali.
- O czym ty mówisz? - Warknęłam w jej stronę, na co tylko prychnęła pod nosem.
- Nie udawaj niewiniątka. - Podeszłam do mnie bliżej, po czym kontynuowała - Wiem o Liamie, złotko. - Gdy tylko to wypowiedziała poczułam jak kręci mi się w głowie.
- Co niby wiesz? - Tym razem to ja spojrzałam na nią z wyższością. Przecież na pewno nie wie, że zostałam porwana..
- Że jesteś jego prywatną dziwką. Na dodatek widziałam cię wczoraj z Hemmingsem. Dwóch na raz? Nie ładnie, Anne.
- Nie jestem dziwką, kurwa! - Wykrzyknęłam jej w twarz. - Nie znasz prawdy, a najwięcej się udzielasz. Żałuję każdej sekundy z tobą jako przyjaciółką. - Powiedziałam  twardo, odwracając się w stronę ławki w której zawsze siedzę, aczkolwiek była ona już zajęta.
- Ja tu siedzę. - Wysyczałam już nieźle wkurwiona.
- Nie widzę cię tu, tylko ja tu jestem, idiotko. - Uśmiechnęła się sztucznie widząc moją minę widząc moją minę. Nienawidzę takich kurw jak ona. Na szczęście jeszcze tylko kilka dni i wakacje, może chociaż trochę odpocznę od tych wszystkich ludzi. Najgorsze jest to, że nawet nie mogę powiedzieć o tym wszystkim Niall'owi. Zrezygnowana usiadłam ławkę dalej. Byłam dosłownie na samym końcu sali, oddalona od każdego. Czułam się odrzucona, jakbym była nikim.

Bo jesteś nikim.

Moja podświadomość nigdy nie da mi spokoju. Przynajmniej dokąd żyje.

   Reszta lekcji minęła bardzo wolno,w  ogóle cały dzień strasznie mi się dłużył. Moja reputacja znacznie spadła, nikt nawet nie chce ze mną pogadać. Całe przerwy spędzam samotnie, tak jakby w ogóle mnie nie było. Ludzie mnie omijają bez jakiegokolwiek słowa. Jestem nikim.

Po okropnym dniu w szkole wracam do domu by położyć się i tak przeczekać aż do następnego dnia tortur, w którym znów powtórzę wszystko to co dziś... i tak w kółko. Nie mam już siły, płaczę odkąd wróciłam do domu. Jestem zepsuta emocjonalnie. Mam tego dość, idę do łazienki gdzie patrzę na swoje odbicie. Gdy tylko widzę swoje opuchnięte oczy i całą czerwoną twarz sięgam po żyletkę. Może chociaż to pomoże mi zapomnieć.
- Szmata. - Mówię, znów zerkam na siebie i robię pierwsze cięcie na nadgarstku.
- Suka.- Kolejne rany.
- Dziwka
- Kurwa
- Nikomu niepotrzebna. - Następne cięcia.
Długo już tego nie robiłam, ale pomaga jak kiedyś. Już czuje się trochę lepiej. Zmywam krew z ręki oraz pukam zlew ze śladów, po czym biorę długą kąpiel, dzięki której może się odprężę.

__________________________________
Wiem, że krótki coś ten rozdział, ale pomyślałam, że może lepiej będzie jak będę częściej dodawać, lecz troszkę krótsze? ♥

niedziela, 2 sierpnia 2015

#20 Spotkanie

       Ostatnie dni spędziłam dość.. samotnie. Bez Claudii to już nie to samo, z resztą Nialla też ciągle nie ma. Praktycznie całe dnie siedzę sama rozmyślając o tym, "co by było gdyby". Nigdy tego nie robiłam, ale czuje, że ze mną jest coraz gorzej. W mojej głowie coraz częściej pojawiają się wspomnienia z przeszłości, a dokładniej wtedy gdy miałam bulimię oraz umysłowe załamanie. To wtedy pierwszy raz sięgnęłam po żyletkę i choć teraz ta opcja wydaje się absurdalna, to boję się, że w bliskiej przyszłości to będzie "jedyne wyjście".

Dni szkolne mijały okropnie powoli, w sumie co się dziwić gdy nawet nie mam z kim porozmawiać dłużej niż 5 minut. Nawet Niall'a co chwilę nie ma w domu. Wychodzi tłumacząc się sprawami gangu. Z tego wszystkiego całe dnie spędzam samotnie, jedyne co robię po za szkołą to oglądanie filmów na laptopie, ewentualnie jakieś seriale.

- Hej, jak tam? - Spytał nagle Niall wchodząc do kuchni.
- Cześć. - Odparłam z niechcenia. Tej nocy nie zmrużyłam oczu nawet na chwilę.
- Coś ty taka nie w humorze?
- A nic.. nie wyspałam się po prostu. - Powiedziałam znudzonym głosem.
- Do dobra. Powiedzmy, że ci wierzę. - Mruknął do mnie jednym okiem co wyglądało mega uroczo.
Czasami normalnie nienawidzę go za to, że to właśnie on odziedziczył urodę.
- Dziś też gdzieś wychodzisz? - Spytałam z nadzieją, że zaprzeczy.
- Dziś nie, ale... muszę wyjechać na trzy dni. - Dokończył patrząc na moją reakcje. Nie wiem co powiedzieć. Już myślałam, że choć na chwilę nie będę sama. Przecież ja umrę z nudów..
- Musisz jechać..? - Spytałam cichutkim głosem.
- Niestety. - Odparł tylko, spuszczając wzrok ze mnie. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie jakby coś ukrywał.
- Dlaczego?
- Anne, to dla twojego bezpieczeństwa. - Powiedział, a ja się lekko spięłam.
- Kiedy? - Byłam w szoku, nie byłam w stanie nawet złożyć normalnego zdania.
- Jutro rano. - Powiedział wstając od stołu i wychodząc do salonu, gdzie włączył telewizor na jakimś meczu.
- Co? - Spytałam zszokowana. - Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? - Byłam wkurzona, jakby się nie zapytała o jego plany, to sam pewnie w ogóle by mi o tym nie powiedział.
- Przestań robić aferę. Przecież i tak miałem ci to powiedzieć.
- Oh dzięki, wiesz. Wspaniały z ciebie brat. - Bąknęłam w jego stronę i napiłam się swojej kawy, którewj jak dotąd nawet jeszcze nie tknęłam.
- Wiem, aniołku. - Parsknął śmiechem na moją opinię.
- Gdzie jedziesz?
- Nim mniej wiesz, tym lepiej.
- Lepiej dla kogo?
- Dla moich wrogów. - Powiedział tak, że ledwie go usłyszałam.
-  Czy mo..oni mogą mi coś zrobić? - Wydukałam wreszcie przestraszona.
Niall nie odpowiedział na moje pytanie., Może go nie słyszał, a może nie chciał słyszeć. Nie miałam już siły, aby powtarzać pytanie.. a może nie chciałam znać na nie odpowiedzi, sama już nie wiem.

Eh jestem strasznie ciekawa jaki jest powód wyjazdu Niall'a, ale wiem też, że mi tego nie powie. To strasznie frustrujące. Mam tylko nadzieję, że to nic poważnego i wszystko z nim będzie okej...

Następny dzień 

-  Zamykaj dobrze wszystkie drzwi wejściowe! Nie wychodź późnymi wieczorami i nie nawal się, plis. - Krzyczał mój brat, który jak zwykle biegał po całym domu w poszukiwaniu swoich rzeczy. Czasami traktuje mnie jak cholerne dziecko.
- Wiem. - Odbąknęłam na tyle głośno by usłyszał.
-  Anne, ja mówię serio. - Nagle pojawił się przede mną z pouczającą postawą.
- Jejku, traktujesz mnie małe dziecko. Wyobraź sobie, że jestem już prawie pełnoletnia.
- Prawie. - Powtórzył cytując słowo z mojej wypowiedzi. - A nawet gdybyś miałam już te 18 lat, to nie zmienia faktu, że chce żebyś była bezpieczna. - Powiedział srogo. Westchnęłam zrezygnowana.
Niall przytulił mnie głaszcząc po włosach.
- Wiesz, że cię kocham aniołku?
- Wiem, Niall. - Odpowiedziałam zerkając na niego.- Też cię kocham.
Trwaliśmy tak jeszcze kilka sekund, gdy brat powoli się odsunął.
- Dobra, spadam. Chłopaki zaraz będą drzeć jape jak zawsze. - I znów wrócił stary Niall.
- Jak to jest, że ty możesz tak się wyrażać, a ja nie? - Spytałam rozbawiona.
- Bo ty, moja droga, jesteś kobietą, a kobietą nie wypada tak się odzywać. - Powiedział pouczająco, ale po chwili spojrzał na mnie i się poprawił. - Sorki, dziewczyną. - Mrugnął do mnie prowokująco. - Przynajmniej taką mam nadzieję. - Zaśmiał się głośno ze swojego tekstu.
- Fajnie tak śmiać się ze mnie? - Spytałam udając oburzoną.
- No weź, Anne.- Powiedział przeciągając znacząco środkowe słowo i przytulając mnie od tył.
- Dobra muszę serio spadać. Trzymaj się, siostra. - Powiedział i zarzucił czarny plecak na plecy.
- Wracaj szybko. - Westchnęłam cicho na myśl o kolejnych samotnych dniach.
- Jasne. - Powiedział otwierając wejściowe drzwi. - A i Anne. - Zwrócił moją uwagę przez co podeszłam bliżej z pytającym spojrzeniem. - Nie chcę jeszcze zostać wujkiem. - Znów mrugnął do mnie i zaśmiał się głośno.
- Weź lepiej idź już. - Też się zaśmiałam wyganiając go z domu. W końcu Niall sobie poszedł, a ja znowu zostałam sama. Chciałabym pogodzić się z Claudią, ale niestety nie ma na to żadnych szans.
Zamknęłam drzwi wejściowe na klucz, tak samo jak i tylne wejście. Lepiej być przesądnym, niż nierozważnym.

Cały dzisiejszy dzień, jakim jest niedziela leżałam przed telewizorem i właściwie nic innego nie robiłam. Gdy tylko wstałam, aby choć się napić czy załatwić czułam jak każda cześć mojego ciała jest zdrętwiała od siedzenia bez jakiegokolwiek ruchu. Pod tak długim nic nie robieniu trochę zgłodniałam, więc poszłam w stronę kuchni zerkając do lodówki. Miałam ochotę na zwykłe płatki z mlekiem, ale jak się okazało nawet tak proste zachcianki nie były prawdopodobne. Czemu? Bo Niall jak zwykle zużył całe mleko.  Tak, więc muszę iść do sklepu. Spojrzałam na zegarek.

21:45.

Mam 15 min żeby zdążyć do sklepu, bo inaczej mi go zamkną.Szybko pobiegłam do swojego pokoju, aby przebrać się w wyjściowe ubrania, po czym wziąwszy pieniądze wybiegłam z domu. Sklep nie znajdował się bardzo daleko, ale jednak kawałek musiałam dojść. Po ok 6 minutach szybkiego marszu doszłam tam gdzie chciałam. Idealnie zdążyłam z zakupem brakującego przedmiotu i z mlekiem w torebce udałam się z powrotem do domu. Szlam powolnym krokiem, podziwiając otaczający mnie krajobraz. Uwielbiam spacery nocą, wtedy wszystko wydaje się takie bardziej nierealne. Nikt nie zwraca na mnie uwagi, ponieważ nikt nawet nie mnie nie dostrzega w tych ciemnościach. Mogę odizolować się na chwilę od świata i pobyć sama, lecz tym razem w tym dobrym znaczeniu. Świerze, chłodne  powietrze koiło moje nozdrza i dawało całemu ciału orzeźwienie, jakiego w tej chwili było mi trzeba. Niestety jak zawsze wszystko co dobre, szybko się kończy.

Nagle mój spokojny spacer przerwał widok osoby, której szczerze nigdy nie chciałam już więcej zobaczyć. Przede mną stał Luke we własnej osobie. Patrzył na mnie dziwnym spojrzeniem, nie chciałam go tutaj widzieć. Nie chciałam go już nigdy widzieć. Postanowiłam, że nie będę zwracać na niego uwagi i po prostu wyminę go. Gdy tylko byłam z nim na równi gwałtownie chwycił mnie za nadgarstki i popchnął na równoległą ścianę. Przez ten niespodziewany ruch ledwo co byłam w stanie utrzymać równowagę.
- Stęskniłaś się? - Spytał patrząc na mnie od góry. Głupi wzrost...
- Czego chcesz? - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Ucisk był dość silny przez co czułam ból w plecach oraz nadgarstkach, które nadal kurczowo trzymał. Luke od zawsze lubił pokazywać swoją siłę oraz władzę nad kimś.
- Nadal tak samo pyskata jak kiedyś. - Stwierdził patrząc na moje ciało, przez co poczułam wstręt. - Wciąż dziewica?
Na jego pytanie wytrzeszczyłam oczy. Co? Jak śmie mnie pytać o takie rzeczy.
- Wal się. - Odparłam na jego pytanie i chciałam stamtąd uciec, lecz nie miałam jak.
- Oh Anne. Brakowało mi tego twojego niewyparzonego języka.
- Czego ty kurwa chcesz? - Zadałam ponownie pytanie z przed chwili. Niech on się ode mnie odczepi, proszę...
- Ciebie.
- Pieprz się, Hemmings.
- Będę. Z tobą kochanie.
Na jego słowa poczułam jak cała się robię czerwona. Nie wiem dokładnie czy ze wstydu czy złości, bo aktualnie obydwie te emocje buzowały we mnie.
- Jak się śmiesz!? Kurwa nie rozumiesz, że nie chce cię znać! W moich oczach jesteś nikim. - Powiedziałam z jadem w głosie oraz łzami w oczach. Miałam już tego dość, aktualnie marzyłam tylko o tym by się nie użalać przed nim i spokojnie wrócić do domu, gdzie jestem bezpieczna. Najgorsze jest to, że Niall mnie ostrzegał, a ja już w pierwszy dzień jego wyjazdu zawiodłam go. Jak zawsze, Anne. Jak zawsze.
- Hm ciekawe. - Udał zamyślenie, po czym kontynuował. - A no tak, teraz jesteś dziwką Liama.
Na dźwięk jego imienia cała się spięłam, o nim również nie chciałam więcej słyszeć... - No co słonko? Prawda jest gorzka, nieprawdaż? - Zaśmiał się pod nosem patrząc na mnie.
- Nie jestem dziwką. - Fuknęłam oburzona.
- Dla mnie zawsze będziesz szmatą.
Nie wiem czemu ale choć jego słowa są dla mnie nic nie warte, to poczułam lekkie ukłucie w sercu.
- A ty dla mnie frajerem, dupkiem, skurwysynem, męską dziwką.. - Wymieniałabym dalej, gdyby mi nie przerwał.
- Jesteś żałosna. - Popatrzył na mnie z kpiną.
- Nie bardziej, niż ty.
Widać było, że Luke stara się opanować żeby mi nic nie zrobić, ale wychodziło mu to coraz gorzej.
- Możesz mnie puścić? - Spytałam dość grzecznie jak na mnie. Nie chce większych kłopotów i tak jestem już na skraju załamania... jak kiedyś.
- Mogę.. - Powiedział beznamiętnie. - Ale nie muszę. - Dokończył z chamskim uśmieszkiem. Mam już go cholernie dosyć!
- Luke, proszę. Puść mnie. - Nie miałam już siły by się z nim spinać. Chciałam tylko, żeby dał mi spokój.
- Jesteś słaba. - Stwierdził nagle. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, jednakże nie chciałam dopuścić tego do świadomości.
- Wiem. - Szepnęłam tak, że ledwo mógł mnie usłyszeć.
- Staczasz się. - Kolejny cios. - Gdzie twoja silna wola? Zapał? Niezależność? Buntownicza dusza? - Wymieniał,  a ja czułam, że pierwszy raz w życiu ma racje. Już nie jestem tamtą  dziewczyną.
- Luke, ja to wiem. - Westchnęłam ze łzami w oczach.
- Tamta Anne, nigdy by nie ryczała. Nawet na łożu śmierci zachowałaby kamienną twarz.
- Zostaw mnie w spokoju. - Wreszcie wzięłam się w garść i w chwili jego nieuwagi uwolniłam się z tego cholernego ucisku. Odwróciłam się do niego pytałem i już miałam biec gdy usłyszałam za sobą jego głos.
- W moich oczach i tak pozostaniesz dziwką Payne'a.
Po tych słowach nie mogłam już zapanować nawet nad głupim oddechem. Rzuciłam się w bieg prosto w domu. Gdy tylko dotarłam do celu zamknęłam się w swoim pokoju i nie wychodziłam z niego ani na chwilę. Położyłam się na pościelonym łóżku i zamknęłam oczy oddając się zupełnie moim uczuciom. Mój żałosny płacz roznosił się niemal po całym domu, ale nie przejmowałam się tym. Przecież i tak jestem sama.

I zawsze będziesz.

Nawet mój wewnętrzny głos mną pomiata. Mam tego już naprawdę dosyć. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam w takim stanie. Wszystko się wali mi na głowę, dosłownie wszystko. Gdy tylko myślę, że gorzej już być nie może - los chce mi udowodnić, że nigdy nie mam racji. Czasem tracę już nadzieję, że kiedyś będzie dobrze...

wtorek, 28 lipca 2015

#19 Sekret Niall'a

      Ostatni tydzień minął dość normalnie. Nie było żadnych akcji z Liamem, ani nic podobnego. Z bratem nadal dogadujemy się genialnie, jesteśmy dla siebie jak najlepsi przyjaciele. Chociaż bardzo chciałbym dowiedzieć się kim tak naprawdę jest Niall, (a raczej upewnić się), to nie będę dążyć znów tego tematu. Jeśli chciałby mi o tym powiedzieć, to zrobiłby to. Widocznie nie jest to zbyt ważne, albo po prostu nie chce o tym mówić. Nie mam mu tego za złe. Z Claudią widuję się właściwie codziennie, nawet poza szkołą. W końcu to moja przyjaciółka. Wreszcie czuję, że wszystko wraca do normy.

Dziś jak zwykle idę do szkoły. Mój dzisiejszy strój wyglądał tak. Postanowiłam założyć bluzę gdyż na zewnątrz robi się coraz to zimniej. Tego dnia jak zresztą każdego, Niall odwiózł mnie do szkoły, a później zapewne po mnie przyjdzie. Pierwszą lekcję musiałam siedzieć sama, gdyż Claudia spóźniła się do szkoły. Następne dwie lekcje pod rząd to była matma, na jej miejscu już nie przyszłabym gdybym zastała.
- Hejka.- Przywitałam się jak zawsze buziakiem w polik.lecz dziewczyna dzisiaj wydawała się jakaś inna. Jakby miała coś do mnie. Tylko, że ja w ogóle nie wiem o co może jej chodzić.
- Stało się coś? - Spytałam po chwili, gdy ta nadal się nie odezwała ani słowem.
- Nie, Anne. Wszystko gra. - Powiedziała niby normalnie, ale ja dostrzegłam w jej głosie nutkę kpiny.
- Próbujesz oszukać mnie, czy siebie?
Claudia spojrzała na mnie z lekkim wahaniem, ale w końcu odezwała się.
- Jak ty sobie to wyobrażasz, co? - Zadała retoryczne pytania, wymachując przy tym rękoma. - Jesteś moją przyjaciółką, ufam ci, nawet nie wiesz jak bardzo martwiłam się gdy tyle nie było cię w szkole i nawet nie odbierałaś telefonu. Nie dawałaś żadnych oznak życia, a w domu także cię nie było. - Powiedziała to wszystko na jednym tchu, a ja patrzyłam na nią nie wiedząc do czego właściwie zmierza.
- Do czego zmierzasz?
- Gdzie wtedy byłaś?
- Claudia, ja.. nie mogę ci tego powiedzieć. - Spuściłam wzrok na swoje buty. - Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym ci powiedzieć..
- To powiedz. - Przerwała mi w połowie zdania.
- .. ale nie mogę. - Dokończyłam już ciszej.
-Więc ja nie mogę dłużej się z tobą przyjaźnić.
Po tych słowach czułam jakby cały mój świat nagle się zawalił. Akurat teraz gdy myślałam ,że wszystko będzie już dobrze, dzieją się takie rzeczy.
- Co ty bredzisz...
- Przykro mi, Anne, ale ja już nie chce żyć w tych kłamstwach. Przyjaciele mówią sobie wszystko, ufają sobie bezgranicznie. A ty? Nie chcesz mi nawet powiedzieć gdzie byłaś, gdy ja w tym czasie zamartwiałam się na śmierć.
- Strasznie cię przepraszam, ale Claudia ja na prawdę nie mogę ci tego powiedzieć.
Nie, Anne. Ja już podjęłam decyzję. - Po tych słowach odwróciła się i najzwyczajniej w świecie odeszła.
Miałam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko, ale nie zrobiłam tego tylko dlatego, że byłam w szkole. Nie chciałam aby moja reputacja również ucierpiała, tak jak moje złamane serce.


Jakoś przeżyłam te kilka następnych lekcji i wreszcie mogłam spokojnie udać się do domu. Pod szkołą tak jak zwykle czekał już na mnie Niall.
- Hejka młoda. A gdzie Claudia? Ostatnio zawsze razem wychodzicie. - Zauważyłam mój brat, na co w odpowiedzi spojrzałam tylko na niego smutnym wzrokiem.
- To koniec, Niall.
- Czego koniec? O czym ty mówisz? - Widać było, że był kompletnie zdezorientowany.
- Koniec mojej przyjaźni z Claudią. - Powiedziałam najciszej jak chyba było to możliwe.
- Co się stało? - Dopytywał ciągle, ale gdy zauważył, że nie chce więcej o tym rozmawiać zamilkł. Jedyne co zrobił to mocno mnie przytulił. Zdążyłam dostrzec kilka spojrzeń dziewczyn z mojej szkoły, w stronę Nialla, ale on w ogóle nie zwracał na to uwagi. Dla niego liczyłam się w tej chwili tylko ja i za to jestem mu wdzięczna.
- Chodź, zwijamy się stąd.
Po tych słowach Niall zaprowadził mnie do swojego samochodu i zapiął pas, jakby bał się, że sama tego nie zrobię. Traktuję mnie gorzej niż dziecko... 
Po krótkiej chwili już byliśmy pod naszym domem. Wyszłam z pojazdu i powolnym ruchem udałam się w stronę wejścia do mieszkania, a zaraz po mnie Niall.
- Usiądź w salonie, zrobię nam kakao. Podobno uspokaja. - Usłyszałam głos brata, a już po chwili zniknął mi z pola widzenia. Zrobiłam tak jak polecił i czekałam na jego powrót. Moment później brat wrócił i usiadł obok mnie podając mi gorący kubek. Upiłam z niego łyk, lecz od razu zrezygnowałam gdy tylko poparzyłam sobie język .
- Uważaj, gorące. - Jak zwykle zapłon to ty masz rewelacyjny, Horan.
- Dzięki za ostrzeżenie. - Bąknęłam sarkastycznie, na co ten tylko się zaśmiał pod nosem.
- Więc powiesz o co chodziło z tą sprawą z Claudią?
Opowiedziałam mu wszystko od początku, nie pomijając żadnego szczegółu, o tym co Claudia mi wtedy powiedziała. Czułam się urażona i oczywiście winna, tak strasznie chciałam powiedzieć jej całą prawdę, ale wiem, że nie mogę.
Niall wydawał się zamyślony gdy to wszystko mu opowiadałam. Nie wiem czy tym co mu mówiłam, czy myślami był całkiem gdzieś indziej. Gdy tylko skończyłam, brat odłożył już dawno pusty kubek na stolik przed nami i spojrzał znów na mnie z troską.
- Nie martw się tym. To nie twoja wina, tak wyszło. I choć wiem, że to głównie moja wina, za co cię okropnie przepraszam, to wiem również, że nie mam czarodziejskiej różdżki i nie dam rady zmienić przeszłości.
- Niall, to wcale nie twoja wina. To ja wtedy byłam na tyle głupia by wejść do tego cholernego samochodu.
- Nie masz racji. Nawet gdybyś do niego nie wsiadła, to znalazłby inny sposób by cię porwać.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo.. nagrabiłem sobie.
- Co masz na myśli?
- Ja.. nie wiesz o mnie wszystkiego, Anne.
- Niall, ale ja wiem, że coś ukrywasz, a raczej nie chcesz mi o czymś powiedzieć, ale nie mam nic tego za złe. - Powiedziałam od razu gdy tylko zauważyłam do czego zmierza.
- Nie chcesz wiedzieć co to takiego?
- Jasne, że chce. Ale jednak sądzę, że jeśli chcesz mi coś powiedzieć to sam to zrobić.
- Mądrze. - Skomentował lekko się uśmiechając do mnie. - Myślałem, że będzie lepiej gdy utrzymam to w tajemnicy, ale jednak myliłem się.
Spojrzałam na niego zdziwiona, nawet nie wiem o czym on mówi...
- Jestem w gangu. - Wypalił nagle, a moje oczy przybrały ogromnych rozmiarów. To znaczy wiedziałam, że jest związany z czymś niebezpiecznym, bo przecież nawet Liam mi o tym wspominał, ale nie sadziłam, że to okaże się prawdą.
- Liam mi mówił coś  o tym, ale nie wiedziałam, że to może okazać się prawdą...
- A jednak. - Przyznał wgapiając się we własne dłonie.
- Co robicie? To znaczy wiesz.. jako ten.. gang? - Nie mogłam złożyć dobrze zdania, bo w głowie miałam istny chaos.
- My.. różne, niebezpieczne rzeczy.
- Niall, nie jestem już małym dzieckiem. - Upomniałam go, bo znów nie chce powiedzieć mi czegoś bo pewnie uważa, że źle zareaguje czy coś w tym stylu.  Jeśli już zaczął o tym mówić, to niech skończy.
- Wiesz.. gangi ogólnie zajmują się narkotykami, straszeniem ludzi.. zabijaniem - To ostatnie powiedział tak cicho, że ledwo usłyszałam. Lekko się spięłam gdy wspomniał o jakikolwiek zabójstwach. - Mamy różne akcje.
- Jaką rolę w tym pełnisz?
- Jestem liderem, szefem. - Spojrzałam na niego trochę przestraszona. Mieszkam pod jednym dachem z przestępcą... - Anne, to nie jest takie jak tobie się teraz wydaje.
Chyba dostrzegł mój niepokój względem jego.
- A-a ten pistolet..? - Nagle przypomniałam sobie o moim odkryciu jeszcze przed porwaniem. Wtedy kiedy zakradłam się do pokoju Nialla i znalazłam broń.
- Wyobrażasz sobie gangstera bez broni? - Spytał lekko rozbawiony. Jednak mi wcale nie było do śmiechu. Nie wiem co mam o nim myśleć wiem, że to mój brat, ale.. boje się go.
- Niall, ja nie wiem co mam powiedzieć.. - Zaczęłam dyskretnie oddalając się od niego na kanapie. Jednak chłopak do dostrzegł, bo chwycił mnie delikatnie za nadgarstek aby powstrzymać moje ruchy. Wtedy niemal pisnęłam ze strachu. Wiem, że to żałosne. Kiedyś taka nie byłam, to wszystko przez te kilka dni z Liamem. Wtedy nauczyłam się nikomu nie ufać i być zawsze czujnym.
-  Hej, spokojnie. - Skrzywił się gdy zauważył jak na niego reaguje. - Nadal jestem twoim starszym bratem i nigdy a nawet przenigdy nie skrzywdziłbym cię. Nie wiem co ci tam Payne naopowiadał, ale ja nie jestem taki jak o on.
- Nie jesteś? Czy tylko przy mnie udajesz takiego milusiego? - Spytał lekko podenerwowana.
- Nic nie udaję. - Wysyczał podenerwowany. - Jestem miły, bo chce taki być.
- Ale to chyba nie podobne do gangstera... - Myślałam głośno.
- Anne, proszę nie myśl o mnie jak o jakimś bandycie. - Powiedział z słyszalnym  bólem w głosie.
- Muszę pobyć sama... - Powiedziawszy to powoli wstałam i chciałam iść do siebie, lecz zatrzymała mnie dłoń Niall'a.
- Pamiętaj, że nadal jestem tym samym Niall'em. - Po tych słowach praktycznie pobiegłam do swojego pokoju.

Wiedziałam, że Niall ma sekrety, ale nie miałam pojęcia, że aż takie. Czułam się taka oszukana, dlaczego nie powiedział mi tego wcześniej? Staje się coraz bardziej słaba. To mnie dołuje, a nawet wykańcza...
______________________________
Czy nie wydaje się wam, że ten blog robi się coraz bardziej nudny? ;c Jeśli tak to strasznie przepraszam, ale na prawdę nie mam większych pomysłów na tą historię... Jednakże mam regułę, że jeśli coś zaczynam to choćby nie wiem co, muszę to skończyć, więc przynajmniej macie pewność, ze nie zawieszę :))
 Udanych wakacji! ♥

poniedziałek, 20 lipca 2015

#18 Szkoła

Trzy dni później... 
(wcześnie rano)

- Anne! Może poszłabyś wreszcie do szkoły!? - Krzyczał mój brat, gdyż byłam właśnie w swoim pokoju, a on na dole. Dokładnie tak, jakby nie mógł się ruszyć i przyjść tu do mnie.
-Tak, pewnie. Kiedyś pójdę... - Jak zwykle starałam się wyminąć od tego tematu. To nie tak, że nie chce iść do szkoły z powodu nauki, ale raczej chodzi tu o Claudie, która nie da mi żyć gdy tylko mnie zobaczy.
Nagle usłyszałam kroki obok mojego pokoju.

 Czyli jednak był w stanie pofatygować się... 

- Anne, to nie jest śmieszne. Musisz chodzić do szkoły, bo ktoś się w końcu zainteresuję tą sprawą. - Powiedział Niall wchodząc do mojego pokoju.
-Eh no wiem..
- To dlaczego nie chcesz tam iść? - Dopytywał, jak zawsze.
- Boję się. - Powiedziałam cicho.
- Czego?
- Zbędnych pytań. - Wytłumaczyłam najnormalniej w świecie. Brat spojrzał na mnie dziwnie, po czym odezwał się.
- Nie chcesz iść szkoły tylko dlatego, że boisz się pytań? - Spytał jakby wszystko przetwarzając w głowie. Przytaknęłam głową, nadal patrząc na niego. - Ale wiesz, że to cię nie ominie, prawda?
- Ale można to opóźnić... - Wymamrotałam nieskładnie. Na prawdę bałam się, co powie Claudia. Nie chciałam jej stracić, ale również wolałabym gdyby sama wszystko wiedziała.
- Opóźnić? Boże, kim ty jesteś!? Moja siostra nigdy by nic nie przekładała na potem. Wolałaby wszystko załatwić od razu,  nie przejmując się opinią innych. Najważniejsze w tym byłoby ryzyko i twoje własne zadanie. - Po jego słowach nie wiedziałam co mam powiedzieć. Miał rację. Kiedyś byłam całkiem inna.
- Ja.. nie wiem co powiedzieć, Niall.
- Najlepiej nic nie mów. - Westchnął wstając i kierując się w stronę drzwi. - Tylko przemyśl to, bo czuję, że  powoli cię tracę. - Po tych słowach wyszedł zamykając za sobą powłokę która nas dzieliła.
Powinnam to wszystko przemyśleć i dojść do jakiegoś wniosku, tyle że mam pustkę w głowię. To wszystko wydaje się takie pogmatwane, sama nie wiem co o tym myśleć.
Może faktycznie nie powinnam tego tak zostawiać. Dawna Anne na pewno by po pierwszym dniu szła do szkoły, tylko po to by mieć już za sobą pytania i zbędne komentarze. A tym samym siedzę w domu, bojąc się na ulicę wyjść, żeby tylko nie spotkać tam Claudii.

Koniec tego. 

Szybko podeszłam do dość dużej szafy i wybrałam z niej czarne przetarte rurki oraz podwójną bluzkę w kolorze pudrowego różu. Po przebraniu się, zrobiłam sobie cienkie kreski i dobrałam kolczyki i bransoletkę tego samego koloru co bluzka. Następnie wyciągnęłam jasne trampki oraz czarną czapkę. Na dworze bywa dość chłodno. Cały zestaw wyglądał tak.. Pośpiesznym krokiem zeszłam do kuchni i chwyciłam jabłko, po czym schowałam je do torebki.
- Niall, idę do szkoły. - Nawet nie czekałam na reakcję brata, po prostu wyszłam z domu, kierując się w wspomniane miejsce. Czy się bałam? Oczywiście. Ale co mi da strach? Odwaga da mi o wiele więcej, to dzięki niej jestem kim jestem.


Gdy stanęłam przed szkołą, coś we mnie uderzyło. Chociaż tak bardzo chciałam się wycofać, nie mogłam tego zrobić. Mam tylko nadzieję, że Claudia zrozumie sytuację. Jaką sytuację, Anne? Przecież nie możesz jej opowiedzieć co się stało. Odezwał się głos wewnątrz mnie. Właśnie wtedy zdałam sobie z tego sprawę, że nawet nie pomyślałam co jej powiem. Fakt nie mogę wyznać jej, że zostałam porwana przez tutejszego gangstera. Miałabym niemałe problemy. Ufam jej jak nikomu innemu, ale niestety nie zawsze mogę mówić o niektórych sprawach. Chociażby dla bezpieczeństwa.

Powolnym krokiem przekroczyłam próg szkoły i skierowałam się w stronę szatni. Kiedy stanęłam już przed szukanym przeze mnie przedmiotem, kompletnie zapomniałam jaki miałam kod do szafki. No nic, obejdzie się bez niej. 

Po krótkiej chwili stałam już twarzą w twarz z moją przyjaciółką, która była widocznie zszokowana. Patrzyła na mnie wzrokiem jakby zobaczyła ducha.
- Claudia.. - Zaczęłam, lecz od razu mi przerwała.
- Gdzie ty tyle byłaś? - Spytała z wyrzutem.
- Musiałam coś załatwić. - Wytłumaczyłam niezbyt konkretnie.
- Co dokładnie? - Nie dawała za wygraną. W sumie co się dziwić.
- Ja.. musiałam odizolować się od Luka. - Wypaliłam pierwsze co mi do głowy wpadło. Na wzmiankę o JHemmings'ie, Claudia automatycznie umilkła. Dziewczyna bardzo dobrze wiedziała jaka relacja łączyła mnie z nim.
- Tęskniłam za tobą. - Powiedziała nagle mocno mnie przytulając.
- Ja też. Przepraszam.
Przechodzący uczniowie patrzyli na nas jak na wariatki, ale jakoś nam to nie przeszkadzało.
- Wszystko okej już? - Spytała z troską w głosie.
- Tak. Czuję się dobrze. - Zapewniła z uśmiechem. - Chodźmy na lekcje. - Dodałam zmieniając temat. Dopiero teraz zorientowałyśmy się, że nasza klasa weszła już do sali. Zajęłyśmy nasze miejsce, na samym końcu  pomieszczenia. Po krótkiej chwili do sali weszła nauczycielka. Przywitała się, po czym usiadła za swoim komputerem w celu sprawdzenia obecności. Gdy usłyszałam swoje nazwisko odruchowo odezwałam się.
- Jestem!
Kobieta była zdziwiona moją obecnością.
- Dlaczego tyle cię nie było panno Horan?
- Wyjazd rodzinny. - Odparłam wymijająco.
- Musisz usprawiedliwić godziny.
Powiedziała po czym wróciła do poprzedniej czynności. Myślałam, że będzie bardziej dociekliwa, ale to dobrze. Przynajmniej nie muszę się niepotrzebnie tłumaczyć.

Reszta dnia minęła całkiem sprawnie. Po skończonych zajęciach wyszłam ze szkoły wraz z Claudią, a tam czekał już na mnie Niall.

Eh opiekuńczy brat powraca. 

Chłopak wyszedł z samochodu i podszedł do nas.
- Siemka dziewczyny. - Przywitał się Niall i pocałował nas w poliki.
- Hejka. - Odpowiedziała entuzjastycznie Claudia.
- Co tam laski? - Typowe odzywki mojego brata.
- Wszystko w porządku. - Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
- To co jedziemy? - Spytał brata wskazując na czarne bmw i8.
- Tak. Claudia, potrzebujesz podwózki? - Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Byłoby miło. - Odpowiedziała grzecznie szeroko się uśmiechając. Wszyscy udawaliśmy się do auta brata i zajęliśmy miejsca.
-Niall, mnie możesz wysadzić pod kawiarnią "Green".
Nagle Claudia odezwała się, na co brat przytaknął.
- Jasne.

- Wpadniesz do mnie jutro? - Zaproponowałam gdy tylko przypomniałam sobie, że jutro jest sobota.
- Pewnie.
- Okej, to napiszę ci jeszcze.
Oznajmiłam z uśmiechem na twarzy. Już po chwili byliśmy pod małą kawiarenką żegnając się z przyjaciółką.
- To do jutra! - Krzyknęłam gdy wychodziła z pojazdu.
- Okej. Dzięki za podwózkę. - Podziękowała uprzejmie.
- Spoko. Narka, mała.
Pożegnał sikę jak to zawsze on.
- Jak było w szkole? - Zagadał przerywając ciszę między nami.
- Nie było źle. - Przyznałam zgodnie z prawdą. Resztę drogi spędziliśmy słuchając radia, ale nie było to niezręczne. Już po chwili byliśmy pod naszym domem.
- Chodź, zamówimy pizze. - Nie wiem czy to miało być pytanie czy stwierdzenie, ale tylko przytaknęłam wychodząc z auta. Reszta dnia minęła wesoło. Oglądaliśmy filmy i jedliśmy pizze, śmiejąc się z wszystkiego.
Chciałbym aby zawsze tak było. Z bratem dogadywałam się świetnie, nie było tak jak u większości rodzeństwa. Nie mieliśmy nikogo poza sobą, więc musieliśmy to docenić. Gdyby nie on nie wiem co ze mną by było.

wtorek, 14 lipca 2015

#17 Uratowana

       W nocy budziłam się wiele razy z różnych powód, jakoś w ogóle nie mogłam spać. Usnęłam dopiero gdzieś koło trzej w nocy. 

Oczami Niall'a. 

         Już od dłuższego czasu nie wiem co się dzieje z Anne. Szukam jej od tego piekielnego dnia w którym wybiegła wkurzona z domu. Strasznie żałuje, że wtedy tak późno zareagowałem. Gdy tylko doszło do mnie co sie wtedy stało, wybiegłem za nią, ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Byłem przerażony myślą, że mojej młodszej siostrze mogło się coś stać. Na początku sądziłem, że może poszła do jakiejś koleżanki, na przykład Claudii, ale gdy obdzwoniłem już wszystkie możliwe osoby, byłem niemal pewny, że ktoś ją porwał. Moje przekonania potwierdziły się gdy Anne nie wracała tyle do domu. Zawsze była z niej niezła buntowniczka, ale również brała pod uwagę fakt , że się martwię i wracała góra po dwóch dniach.

 Razem z chłopakami główkowaliśmy kto i po co mógł porwać moją siostrę. Było kilka opcji, które od razu sprawdzaliśmy, ale wszystkie kończyły się niepowodzeniem. Dopiero wczoraj Louis wpadł na jakąś poszlakę, mianowicie mowa tu o Liamie. W sumie to dość prawdopodobne, jeśli chodzi o niego. Z resztą ustaliliśmy, że dziś w nocy odwiedzimy starego znajomego. 
-Gotowi? - Spytałem przez słuchawkę, które wszyscy mieli, gdy podjechaliśmy pod dom Payne.
- Tak. - Niemal natychmiastowo usłyszałem głosy reszty mojego gangu. Eh bym zapomniał. W skład mojej "ekipy" wchodzi:  Louis , Ashton , Calum oraz Taylor. Tak wiem, dużo to nas nie jest, ale liczy się jakość, a nie ilość. Już po chwili dałem sygnał, że możemy zaczynać akcję, a wszyscy w pośpiechu opuścili swoje samochody. Jako pierwszy szedłem ja, w końcu to moja siostra i muszę ją odzyskać za wszelką cenę. 
Najpierw uważnie rozejrzałem się dokoła domu, czy przypadkiem nikt nas nie obserwuję, po czym ostrożnie podszedłem do drzwi nasłuchując. Z tego co wywnioskowałem albo nikogo nie ma, albo już śpią, bo w środku jest grobowa cisza. Machnąłem ręką do chłopaków, po czym najciszej jak umiałem otworzyłem drzwi wejściowe swoim sposobem. Rozejrzałem się ponownie, lecz znów droga była czysta, więc szybkim krokiem weszliśmy do środka. Rozdzieliśmy się i zaczęliśmy sprawdzać wszystkie pomieszczenia. Dom do małych nie należał, ale również nie do willi, więc w miarę szybko zbadaliśmy nowy teren.  Sprawdziłem kilka pomieszczeń, ale w żadnym nie było mojej siostry. Podszedłem pod ostatnie możliwe drzwi i cicho je uchyliłem. 

Bingo

Gdy tylko wsadziłem głowę do środka dostrzegłem Anny przytuloną do ciała nikogo innego jak oczywiście Liama. Podszedłem bliżej by zobaczyć jej spokojną twarz. Tak strasznie mi jej brakowało.. 
Delikatnie odkleiłem jej ciało od Payne i również ostrożnie wziąłem ją na ręce. Wyglądała na bardzo wykończoną, była blada, dokładnie tak jakby znów mało lub nawet wcale nie jadła. Coraz bardziej zaczynam się martwić. Dałem znać reszcie, że znalazłem ją i mogą się wycofywać. Sam również skierowałem się prosto do wyjścia. Jak na razie nie mam zamiaru mścić się na chłopaku który porwał moją siostrę, ponieważ dla mnie najważniejsze jest, że w końcu ją odzyskałem, a przynajmniej na chwile obecną najważniejsze. Delikatnie ułożyłem ją na tylnych siedzeniach mojego bmw i8 i ruszyłem z powrotem do naszego prawdziwego domu. Podczas drogi kilka razy spojrzałem na smacznie śpiąco Anne, tak strasznie tęskniłem za nią... 

Oczami Annabelle

Obudziły mnie promienie słoneczne, które przedzierały się przez lekko odsłoniętą zasłonę. Powoli uchyliłam jedno oko, by potem zrobić  to samo z drugim. Niemal krzyknęłam wystraszona gdy zorientowałam się, że to nie jest pokój Liama,w którym ostatnio cały czas spałam. Wstałam natychmiastowo rozglądając się po pomieszczeniu i aż zrobiło mi się słabo gdy dostrzegłam, że jestem we własnym pokoju. Nie miałam pojęcia jak to się stało. Powoli otworzyłam drzwi i wyszłam cichutko "badając" teren. Ten dość krótki czas w którym mieszkam z Liamem nauczył mnie, aby nigdy nikomu nie ufać, nie znając do końca jego zamiarów. Zeszłam powolnym krokiem na dół, gdzie znajdowałam się kuchnia oraz salon. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy na jednej z kanap zobaczyłam siedzącego Nialla. W szoku zakryłam usta dłonią, aby nie pisnąć ze szczęścia. Brat zaalarmowany moją obecnością wstał odruchowo i podszedł do mnie, po czym mocno przytulił. 
- Anne przepraszam cię...Tak strasznie się bałem o ciebie. - Wyznał po chwili, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. To wszystko było jak piękny sen z którego nie chciałam się nigdy obudzić. 
- Ja też. - Przyznałam cicho, łamiącym się głosem. 
- Shh, już wszystko dobrze. Jestem tu. - Niall próbował mnie uspokoić, choć ja sama nie wiedziałam nawet co się ze mną dzieje.
-J-ja myślałam, ż-że już nigdy nie wrócę do domu... - Myślałam, że zaraz się rozpłaczę, to niewiarygodne uczucie. 
- Ale jesteś. Anne już wszystko jest dobrze.
- Nie, Niall. Nie jest. - Wydukałam nieskładnie. Nie chciałam, żeby się mną przejmował, ale również nie pasowało mi, że przyjął to tak lekko. Moje uczucia po prostu były bardzo mieszane, nienawidzę takich sytuacji. 
Niall zaprowadził mnie na kanapę, abym usiadła, po czym sam również zajął miejsce obok mnie. 
- Opowiesz mi co się stało? - Spytał, a w jego oczach można było dostrzec lekki strach oraz troskę. 
Przez chwilę zawahałam się, nie wiedziałam nawet jak zacząć. 
- Ja wtedy co wybiegłam.. - Zaczęłam uważnie pacząc na jego reakcję, wydawał się skupiony. - biegłam tak długo, aż całkowicie opadłam z sił i usiadłam na ławce żeby odpocząć. Emocje tak mną zawładnęły, że już po chwili cala moja twarz była mokra od łez, a w głowie zaczęło mi się kręcić. Chciałam tylko zregenerować trochę siły, aby wrócić z powrotem do domu, ale wtedy pojawił się Liam... - Znów urwałam wypowiedziawszy jego imię. Niall cały się spiął gdy tylko o nim wspomniałam. 
- Co się potem działo? - Wycedził przez zęby. 
- O-on zaproponował, że mnie odwiezie do domu. 
- A ty się zgodziłaś. - Prychnął widocznie nie rozumiejąc mojego zachowania.  
- Nie chciałam, ale strasznie nalegał... zresztą źle czułam, nie myślałam racjonalnie. - Wyjaśniłam broniąc się od mojej głupoty. 
- Jak to się stało, że nie zorientowałaś się, że nie jedziecie do domu? 
- Zasnęłam w samochodzie. - Wypaliłam i widząc minę Niall'a, bałam się, że zawiódł się na mnie. Nie byłam na niego zła, nawet w najmniejszym stopniu o to, że tak "komentuję" moje wspomnienia. Wiem, że bardzo zależy mu na mnie, a ja tylko stwarzam niepotrzebne problemy. 
- Gdy się obudziłam, byłam już u niego w domu. 
- Zrobił ci coś? - Nagle spytał brat, jakby bojąc się odpowiedzi. Wiem, o co dokładnie mu chodziło. 
- Nie do końca. 
- Co masz na myśli? 
- Raz próbowałam uciec.. ale nie udało mi się. Wtedy on mnie złapał i.. 
- A to skurwiel. 
Powiedziawszy to znów przybliżył się do mnie i opiekuńczo przytulił. Strasznie brakowało mi jego uścisków i tych dociekliwych pytań. Oprócz jego, nie mam nikogo na tym świecie dla kogo mogłabym żyć. 
- Kocham cię, Niall. - Wyznałam bliska płaczu. 
- Też cię kocham, aniołku. - Poczułam, że się uśmiecha. Przez jego słowa zrobiło mi się cieplej na sercu. Rzadko mówimy sobie te dwa bardzo ważne wyrazy, a to duży błąd. W końcu nie wiadomo gdzie ani kiedy rozstaniemy się na zawsze...

środa, 1 lipca 2015

#16 Normalność.

     Znów nie wiedziałam jak mam się właściwie zachowywać. Z Liamem bywa różnie, a ja nie chciałam wpaść w jego sidła.
- Mamy jakieś plany na dziś? - Spytałam ostrożnie wypatrując jego reakcji.
- Raczej nie. - Odpowiedział najnormalniej w świecie. - Może dziś ty wymyślisz plany. - Po chwili usłyszałam jego propozycję. - Byleby było to coś wykonalnego w twojej sytuacji. - Dodał widząc moją reakcję.

 Może on wcale nie jest taki zły. 

Przez chwilę myślałam co takiego możemy porobić w tym dużym domu, ale na nic ciekawego nie wpadłam. 
- Wymyśliłaś coś? - Dobiegł mnie głos Liama, lecz w tym samym czasie gwizdek w czajniki "odezwał się", więc wstałam i zrobiłam sobie herbatę.
- Może obejrzymy jakiś film? - Zaproponowałam sama nie do końca zadowolona z tej opcji. Aczkolwiek Liam wydał się całkiem chętny na moje słowa.
- W porządku. - Zgodził się ze mną z lekkim uśmiechem. Od rana jeszcze ani raz na mnie nie naskoczył i wydawał się całkiem normalny. Może ten dzień nie będzie taki zły, jak poprzednie. W końcu pech chyba też miewa kiedyś wolne, no nie?
- Zrobię śniadanie, a ty wybierz jakiś film. - Wskazał dłonią półkę na której był wiele różnych repertuarów. Przytaknęłam delikatnie i udałam się do salonu. Stanęłam przed wspomnianym już przedmiocie i zaczęłam przeglądać filmy po kolei, czytając ich krótkie opisy z tył opakowania. Większość z nich to były horrory, a pozostałe to filmy akcji. Na szczęście od zawsze uwielbiałam adrenalinę, więc to nie był dla mnie problem. Po dłuższym szukaniu odpowiedniego utworu wybrałam znany raczej wszystkim film "Szybcy i wściekli 7". Moim ulubionym aktorem jest Paul Walkier i nawet pomimo nieszczęsnej śmierci nadal dla mnie jest najlepszy. Położyłam przygotowany film na stole i usiadłam wygodnie na kanapie. Po dość krótkim czasie do pomieszczenia wszedł Liam z dwoma talerzami zawierającymi porcję jajecznicy.
- Wybrałaś film? - Spytał stawiając talerz przede mną.
- Tak. - Odpowiedziałam wskazując płytę leżącą na stole. Chłopak spojrzał na nią, a później na mnie jakby nie dowierzał, jednak nic się nie odezwał. Usiadł obok mnie i zaczął jeść śniadanie. Zrobiłam to samo jednakże z widocznym opóźnieniem. Dopiero gdy obydwoje skończyliśmy jeść, Liam podszedł do DVD i włożył wybraną płytę. Poprawiłam się na swoim miejscu gdy ujrzałam napisy początkowe. Przez cały film w ogóle nie odezwaliśmy się, oglądałam w skupieniu repertuar, który sama wybrałam. W momencie gdy Dom miał tak jakby wypadek myślałam,że on serio nie żyję, przez co w moich oczach zgromadziły się łzy. Nie wyobrażałam sobie śmierci jednego z moich ulubionych bohaterów nawet we filmie. Nagle Liam spojrzał na mnie jakby z troską.
- Czemu płaczesz? - Na prawdę tak trudno jest się domyślić?
- Nie płaczę, tylko.. no myślałam, że on umarł... - Wskazałam na ekran, a chłopak roześmiał się. Spojrzałam na niego urażona jego zachowaniem. Gdy tylko zauważył mój wzrok natychmiastowo przytulił mnie do siebie. Uśmiechnęłam się nieśmiało przez jego gest. Film nadal trwał, a ja oglądałam go wtulona w wysportowany tors Liama. Gdy utwór się skończył chłopak wstał, aby wyłączyć telewizor, bo znudziło nam się już oglądanie.

3 godziny później... 


Aktualnie leżymy z Liamem na łóżku w naszej sypialni i zastanawiamy się co zrobić, aby zabić nudę.
- Może zagramy w dziesięć pytań? - Zaproponował chłopak z dziwnym błyskiem w oku.
- No możemy. - Zgodziłam się niechętnie. Coś czuję, że będzie mnie pytał o bardziej prywatne rzeczy niż: jaki jest twój ulubiony kolor.
- Ja zaczynam. - Oznajmij siadając po turecku na przeciwko mnie. - Jakie jest twoje marzenie?
- Hm.. zawsze chciałam zostać pisarką.. - Przyznałam nieśmiało. Liam jakby nie dowierzał, w sumie nie dziwie się mu. Jeszcze nikomu nie powiedziałam, że piszę.
- Teraz ja. - Zakomunikowałam nim chłopak zdążył się odezwać. - Ile masz w ogóle lat? - Tak, wiem głupie pytanie, ale ja na prawdę nie mam pojęcia w jakim on jest wieku. Liam zaśmiał się, ale odpowiedział.
- 23. - Wow sześć lat starszy.. rodzice by mnie zabili za spotykanie się z tak starszym facetem, ale... ani nie ma tu moich rodziców, ani nawet z nim nie jestem z własnej woli.
- Tyle co mój brat. - Przyznałam analizując wszystko.
- Taa. - Przytaknął jakby w ogóle nie zainteresowany tym co do niego właśnie powiedziałam. - Co piszesz?
- Wiersze. - Nie chciałam dążyć tego tematu, ale niestety musiałam odpowiadać szczerze, takie zasady tej gry.
- Dużo było tu takich przede mną? - Liam spojrzał na mnie uważnie badając moją twarz.
- Co masz na myśli mówiąc "takich"?
- Nie z własnej woli.
- Nie. Jesteś jedyna. - Gdy to powiedział poczułam się tak dziwnie, nie wiem jak to opisać.
- Miałaś kiedyś chłopaka? - Teraz kolei Liama.
- Tak.
- Dlaczego z nim nie jesteś?
- Teraz moje pytanie. - Przypomniałam, na co chłopak się skrzywił. - Dlaczego tu jestem?
Wiem, moze trochę za szybko, ale muszę wiedzieć.
- Do zemsty. - Odparł najnormalniej w świecie. - Dlaczego z nim nie jesteś?
- Okazał się skończonym chujem. -  Dla mnie to dość wrażliwy temat, nie chcę w ogóle o nim wspominać.
- Na kim chcesz się zemścić?
- Na twoim bracie.
Nadal nie wiem co takiego Niall mu zrobił, że chciał się na nim zemścić.
- Dziewica? - Spytał, a moje policzki mocno się zarumieniły.
Przytaknęłam lekko głową.
- Tak myślałem.
- Dlaczego chcesz zemścić się na Niallu?
- Rewanż. - Odpowiedział wymijająco. - Jak nazywał się twój chłopak?
- Luke. - Jego imię wypowiedziałam z niesmakiem. Liam na to imię dziwnie jakoś zareagował.
- Hemmings?
- Tak.
- Ty wiesz kim on w ogóle jest? - Spytał jakby zły.
- J-ja...
- Hemmings należy do jednego z niebezpieczniejszych gangów, nawet sobie nie wyobrażasz jak on traktuje kobiety. - Wysyczał z pogardą.
- Wiem. - Powiedziałam cicho. Liam nagle spojrzał na mnie jakby nie dowierzając.
- Skrzywdził cię? - Nie wiedziałam czy powinnam się przyznać, że mnie bił czy pozostawić to bez odpowiedzi.
-O-on.. tak.
- Uderzył cię, czy.. - Przerwałam mu nim skończył.
- Przecież mówiłam ci, że jestem dziewicą.
- No tak. To chociaż tyle. - Wtedy Liam podszedł do mnie i przytulił mnie opiekuńczo. Czułam się wtedy bezpieczna, chociaż wcale nie powinnam.
- Dziękuję. - Powiedziałam cicho, tak że ledwie mógł mnie usłyszeć.
- Za co?
- Że mnie rozumiesz. - Po tych słowach wtuliłam się w niego mocniej. Jeszcze na tyle pytań nie znam odpowiedzi, ale jak na razie nie mam siły ani większej chęci aby odrywać się od chłopaka. Z tego co wywnioskowałam jemu też do tego nie było prędko.
________________________________________________________
Nie wiem jak wam, ale mnie ten rozdział tak średnio się podoba, aczkolwiek nie mam siły aby go poprawiać, wybaczcie.
Zauważyłam też, że aktywność na blogu znacznie spadła, co mnie martwi... no ale trudno, mam nadzieję, że wkrótce poprawi się i będzie coraz więcej czytelników :))
Podsyłajcie mi również swoje ff do zakładki "spam", chętnie poczytam i skomentuję.
Udanych wakacji i do następnego :**

sobota, 27 czerwca 2015

#15 Znajomi

     Kiedy się obudziłam było już ciemno. Strzelam, że trochę spałam... Z zewnątrz było słychać czyjeś głosy. Zaciekawiona wyszłam z pokoju i pokierowałam się za dźwiękiem rozmów, który doprowadził mnie do salonu. W pomieszczeniu znajdował się Liam wraz z dwoma innymi chłopakami. Zawstydzona chciałam się wycofać, ale niestety Liam zdążył mnie dostrzec.
- O śpiąca królewna wstała.
Zaśmiał się zwracając na mnie uwagę reszty. Pozostali chłopcy zmierzyli mnie wzrokiem oblizując przy tym seksownie wargę. Lekko się przestraszyłam widząc ich nastawienie co do mnie.
- Chodź tu do nas. - Zachęcił Liam gestem ręki. Chcąc nie chcąc  usiadłam obok Liama, który natychmiastowo objął mnie ramieniem.
- Anne, to Zayn i Harry. - Przedstawił mi ich wskazując odruchowo dłonią.- Chłopaki to jest Annabelle. -Kontynuował. Obydwoje uśmiechnęli się do mnie zadziornie, co mnie zniesmaczyło.
- Jesteście razem? - Doszedł do mnie głos, jak sądzę, Zayna. Spojrzałam na niego spod ukosa.
- Nie. Oczywiście, że nie. - Powiedziałam pewna swoich słów. Poczułam, że Liam ściska mnie bardziej do siebie, co mnie zdziwiło. Boję się, że będzie zły na mnie i znów zrobi mi coś czego bym bardzo nie chciała.
- Więc co robisz u niego w domu? - Nadal dopytywał Zayn. Tak bardzo chciałam powiedzieć mu prawdę, ale nie wiedziałam czy oni wiedzą wszystko o życiu Liama. Nie chciałam oberwać.
- Jest moją dziwką. - Gdy to usłyszałam myślałam, że zaraz mu przywalę. Jak on tak śmiał!? Chłopaki spojrzeli na mnie tak jakby Liam właśnie dał im pozwolenie na pieprzenie mnie.
- Chyba w snach. - Wysyczałam pełna złości.  Chciałam wstać, ale Liam skutecznie mnie powstrzymał.
- Kochanie, to tylko żart. - Powiedział i zaśmiał się pod nosem.
- Nie śmieszny. - Skwitowałam krótko. Mam dość jego dziecinnego zachowania. Jest starszy ode mnie, a zachowuje się jak rozpieszczony dzieciak.
Nagle zauważyłam jak Harry wyciąga całą zgrzewkę piwa i podaje każdemu po jednym. W pewnym momencie spojrzał na mnie pytająco. Już chciałam się odezwać, ale wyprzedził mnie Liam.
- Ona nie pije. - Powiedział pewny siebie.
- Ależ pije. - Oburzyłam się, w tej chwile to ja wyglądałam jak małe dziecko. Liam spiorunował mnie wzrokiem, ale nie odebrało mi to odwagi. Przecież chyba nic mi nie zrobi przy swoich kolegach, no nie?
- Dlaczego nie pozwolisz jej się napić? - Zdziwił się Harry.
- Harry. Ona jest niepełnoletnia. - Zachowywał się jakby danie siedemnastolatce jednego piwa było przestępstwem. A nawet jeśli, to jest to Liam Payne. Gówno mu zrobi policja, bo sama się go boi i spieprza gdy tylko go widzi. Jedynie Zayn siedział i nic się nie odzywał, obserwował całą tą sytuację z ciekawością wymalowaną na twarzy.
- Jakbyś nigdy nie dał dziewczynie alkoholu. - Powiedział sarkastycznie Harry, wywracając przy tym oczami.
- Ona nie jest taka jak tamte. - Gdy Liam to powiedział, nie wiedziałam co o tym myśleć. Te słowa mogły wiele znaczyć, aczkolwiek ja nie miałam pojęcia o co chodziło chłopakowi. Spojrzał na mnie niepewnie, po czym widząc moje maślane oczka, znów się odezwał. - No dobra, ale tylko jedno piwo. Rozumiemy się Styles? - Powiedział to z groźbą w głosie, jednak Harry nic sobie na to nie zrobił. Podał mi zimne piwo i uśmiechnął się wesoło. Podziękowałam cicho i oparłam się z powrotem o wysportowany tors Payne'a. Gdy to zrobiłam usłyszałam cichy jęk chłopaka, który wydobył się wprost do mojego ucha, przez co po całym ciele przeszły mnie dreszcze.

Podobno w dobrym towarzystwie czas mija bardzo szybko i wtedy również tak było. Nim się obejrzeliśmy było już dawno po północy. Gdybym była teraz w domu, Niall byłby wściekły, że jeszcze nie śpię wiedząc, że jutro miałabym iść do szkoły. Aczkolwiek nie jestem u siebie, a tu nie chodzę do szkoły, lecz powiem wam szczerze, że wolałabym już chodzić do tej głupiej budy niż całe dnie spędzać z Liamem...
Harry dotrzymał swojej obietnicy i nie dał mi więcej niż jednego piwa. Właściwie to nie wiem po co Payne tak  strasznie się przejmował .tą sprawą z alkoholem. Fakt, może nie jestem jeszcze pełnoletnia, aczkolwiek już nie raz opiłam się tak, że nie mogłam nawet na nogach ustać sama. W końcu gdy się mieszka z samym bratem, którego ciągle nie ma w domu, to robi się różne rzeczy. Nigdy nie należałam do typowych "grzecznych dziewczynek". Z tego wszystkiego nawet nie mam pojęcia kiedy usnęłam...


      Obudziły mnie promienie słoneczne przedostające się przez lekko uchylone okno. Leniwie otworzyłam oczy i spostrzegłam, że jest  już po 12. Ostatnio bardzo dużo śpię, ale jakoś mi to nie przeszkadza. W końcu i tak nie mam tu nic innego do roboty. Tak bardzo chciałabym wrócić do domu, albo chociaż dowiedzieć się co słuchać u Nialla. Martwię się o niego. Spojrzałam podejrzliwie w bok, lecz nikogo tam nie zastałam. Spałam sama, wiec ciekawe co z Liamem. Chociaż nie, nie obchodzi mnie to. Po dłuższym czasie rozmyślania, postanowiłam wreszcie wstać i ogarnąć się. Skierowałam się do łazienki i rozebrałam, a następnie weszłam pd ciepły strumień wody. Pod prysznicem spędziłam sporo czasu, całe ciało myłam powoli i starannie. Nigdzie mi się nie spieszyło. Gdy już wyszłam i okryłam się szczelnie ręcznikiem, usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi wejściowych, a następnie kroki w głąb domu. Nawet nie wiedziałam, że Liama nie było. Może dlatego obudziłam się sama. Tylko ciekawi mnie gdzie on był, nie bał się zostawić mnie samą, przecież mogłam uciec. Szybko wytarłam całe ciało i ubrałam w wcześniej przygotowane ubrania. Gdy wykonałam  wszystkie podstawowe czynności, opuściłam łazienkę i udałam się w poszukiwaniu chłopaka. Ostrożnie zeszłam z dość stromych schodów i pokierowałam się do kuchni, gdzie znalazłam Liama popijającego kawę.
- Hej. - Przywitałam się nieśmiało. Liam spojrzał na mnie zaalarmowany moją obecnością, po czym lekko się uśmiechnął.
- Chcesz kawy? - Spytał zerkając w stronę ekspresu do kawy.
- Nie, dzięki. - Odmówiłam grzecznie, lecz Liam nadal patrzył na mnie pytającym wzrokiem. - Nie lubię kawy. - Wyjaśniłam krótko, na co ten przytaknął. Postanowiłam jednak zrobić sobie herbaty, więc nastawiłam wodę w czajniku na gaz i usiadłam na przeciwko Liama.
- Gdzie byłeś rano? - To pytanie nawiedzało moje myśli już od dłuższego czasu. Chłopak spojrzał na mnie jakby trochę zdziwiony moim bezpośrednim zapytaniem.
- Musiałem coś załatwić. - Odparł wymijająco. Stwierdziłam, że nie będę brnąć dalej w ten temat i po prostu odpuściłam. Liam wydawał się wdzięczny, że nie ciągnęłam dalej tej myśli.

czwartek, 11 czerwca 2015

#14 Przeprosiny.

                   Nagle poczułam jak Liam kładzie mnie na czyś miękkim, z tworzywa wywnioskowałam, że to łóżko. Najlepiej żeby teraz zostawił mnie samą, abym mogła spokojnie iść spać. Wtuliłam się w przyjemną poduszkę i starałam zasnąć. Natychmiast otworzyłam ozy gdy niespodziewanie poczułam jak chłopak odpina mi spodnie. Przestraszyłam się i to poważnie. Po tym co mi wcześniej pokazał mogłam się spodziewać wszystkiego. Liam chyba zauważył mój niepokój, bo postanowił się odezwać.
- Spokojnie. - Powiedział zsuwając ze mnie spodnie. - Będzie ci wygodniej. - Wytłumaczył najnormalniej w świecie. Ulżyło mi i to bardzo. Przełknęłam ogromną gulę w gardle i ponownie zamknęłam oczy. Liam zdjął również ze mnie górną część odzieży, a zastąpił ją swoją o wiele za dużą na mnie bluzką. Gdy już myślałam, że to wszystko i mogę wreszcie normalnie odpłynąć, usłyszałam cichy głos chłopaka.
- Trzeba odkazić rany. - Nie miałam już siły na te całe bawienie się z dezynfekcją. Nic mi nie będzie do jutra, przecież to tylko pobicie, a nie drastyczny wypadek.
- Jutro. - Wybełkotałam sennie chcąc, aby się już ode mnie odczepił. Liam spojrzał na mnie groźnie, przyglądając się w skupieniu każdemu centymetrowi mojego ciała.
- No dobra, rano. - Westchnął zrezygnowany. Otworzyłam oczy by spojrzeć na chłopaka, który właśnie wybierał sobie bokserki. Pewnie idzie wziąć prysznic. Mnie też by się przydał. Pomyślałam pół we śnie.Po około dziesięciu minutach poczułam, że materac lekko się ugina, co sygnalizowało, że Liam już wrócił. Pewnym ruchem przyciągnął mnie do siebie i położył swoje dłonie na moim brzuchu. Każdy jego dotyk sprawiał mi ogromny ból, ale wolałam nie przyznawać się do tego. Byłam tak wyczerpana, że wystarczyła dobra pozycja, aby pochłonęła mnie otchłań marzeń.

Rano. 

Jakoś nie mogłam spać w nocy, ciągle coś mi przeszkadzało i rozpraszało mnie, a ból praktycznie każdej części ciała w niczym nie pomagał. Obudziłam się jako pierwsza, Liam nadal smacznie spał. Wyglądał tak słodko i niewinnie, a zarazem seksownie.... STOP.

Anne, o czym do cholery myślisz!? To właśnie on jest odpowiedzialny za całe zło, które na ciebie 
 spadło.

Kłóciła się moja wewnętrzna "ja"chciałam wstać lecz ogromny ból brzucha przeszkodził mi w tym. Z moich ust wydobył się przeraźliwy jęk rozpaczy, który obudził Liama. Zrezygnowana z powrotem opadłam na łóżko.
- Wszystko okej? - Spytał zagubiony chłopak.
- Nie kurwa, nie jest okej. - Powiedziałam zła na cały świat, a już w szczególności na niego.
- Czyżbyś się nie wsypała?
- Jak mogłam się kurwa wsypać, skoro dosłownie każda część mojego ciała jest tak poobijana, że aż boję się spojrzeć w lustro. - Wyznałam nadal poirytowana.
- Ah tak. Trzeba to odkazić. - Powiedział wstając i wyszedł do łazienki.
- Co? - Spytałam samą siebie, ale dopiero po chwili przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę.

[...  - Trzeba odkazić rany. - Nie miałam już siły na te całe bawienie się z dezynfekcją. Nic mi nie będzie do jutra, przecież to tylko pobicie, a nie drastyczny wypadek. 
- Jutro. - Wybełkotałam sennie chcąc, aby się już ode mnie odczepił. Liam spojrzał na mnie groźnie, przyglądając się w skupieniu każdemu centymetrowi mojego ciała. 
- No dobra, rano. - Westchnął zrezygnowany...]

Leżałam "grzecznie" czekając na powrót chłopaka. Mam nadzieję, że nie będzie boleć... Po krótkiej chwili Liam wrócił z wszystkimi potrzebnymi rzeczami.
- No to od czego zaczynamy? - Spytał jakby miało to być zabawne. Chyba nie oczekiwał na to odpowiedzi, ponieważ niemal od razu wziął się za odkażanie mojej twarzy.Następne były ręce i nogi. Gdy mnie dotykał czułam przyjemne iskry w tym miejscu, a już w szczególności na odsłoniętym brzuchu. Gdy skończył poczułam lekki zawód.
- Chodź na śniadanie. - Polecił jakby nieobecny. Delikatnie przytaknęłam głową i powoli wstałam, kierując się za nim do kuchni. Liam przygotował naleśniki, które niemal od razu zjadłam. W końcu od dłuzszego czasu nie miałam nic w ustach.
- Anne, ja.. przepraszam. Trochę mnie poniosło wczoraj. - Przyznał spuszczając ze mnie wzrok. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
- No co ty nie powiesz. - Zakpiłam z jego wypowiedzi.
- Anne ja nie chciałem doprowadzić cię do takiego stanu, no ale kurwa uciekłaś mi. To też twoja wina.
- No oczywiście, że moja wina. - Powiedziałam wymachując rękoma. - Gościu czy ty bierzesz pod uwagę to, że mnie porwałeś?
- Nie wymądrzaj się. - Pouczył mnie.
- Jasne. - Prychnęłam i poszłam do kuchni nalać sobie coś do picia. Gdy to robiłam nagle poczułam ręce Liama na mojej talii. Próbowałam je zrzucić, ale ucisk był zbyt mocny. Szybkim ruchem obrócił mnie w swoją stronę i namiętnie pocałował. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, to wszystko było takie gwałtowne. Choć był to nieplanowany pocałunek muszę przyznać, że podobał mi się. Czułam przyjemne motyle w dole brzucha, których już dawno nie doświadczyłam. Oczywiście było to głupie i niedorzeczne, przecież to mój porywacz. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Automatycznie oblizałam wargi, a Liam zaśmiał się pod nosem.
- Podobało ci się? - Spytał z chytrym uśmieszkiem.
- Co to w ogóle miało znaczyć? - Spytałam z wyrzutem.
- A czy to musiało coś znaczyć? - Znów ta jego pewność siebie, doprowadza mnie to do szaleństwa.
- A wiesz co? Daj mi święty spokój. - Powiedziawszy to udałam się do "swojego" pokoju. Dlaczego życie musi być takie pogmatwane... przydałaby się porządna instrukcja obsługi. Położyłam się wygodnie na łóżku i rozmyślałam o tym dziwnym uczuciu, które towarzyszyło mi podczas pocałunku.

Czy ja czuje coś do Liama? 

Sama nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wiem tylko, że to bardzo prawdopodobne. W końcu ja lubię popełniać błędy. Tak byłam pochłonięta monologiem, który prowadziłam wewnątrz, że nawet nie zorientowałam się, kiedy usnęłam. Musiałam być bardzo niewyspana lub po prostu te emocje mnie przerosły. Podobno sen jest dobry na wszystko.