- Spokojnie. - Powiedział zsuwając ze mnie spodnie. - Będzie ci wygodniej. - Wytłumaczył najnormalniej w świecie. Ulżyło mi i to bardzo. Przełknęłam ogromną gulę w gardle i ponownie zamknęłam oczy. Liam zdjął również ze mnie górną część odzieży, a zastąpił ją swoją o wiele za dużą na mnie bluzką. Gdy już myślałam, że to wszystko i mogę wreszcie normalnie odpłynąć, usłyszałam cichy głos chłopaka.
- Trzeba odkazić rany. - Nie miałam już siły na te całe bawienie się z dezynfekcją. Nic mi nie będzie do jutra, przecież to tylko pobicie, a nie drastyczny wypadek.
- Jutro. - Wybełkotałam sennie chcąc, aby się już ode mnie odczepił. Liam spojrzał na mnie groźnie, przyglądając się w skupieniu każdemu centymetrowi mojego ciała.
- No dobra, rano. - Westchnął zrezygnowany. Otworzyłam oczy by spojrzeć na chłopaka, który właśnie wybierał sobie bokserki. Pewnie idzie wziąć prysznic. Mnie też by się przydał. Pomyślałam pół we śnie.Po około dziesięciu minutach poczułam, że materac lekko się ugina, co sygnalizowało, że Liam już wrócił. Pewnym ruchem przyciągnął mnie do siebie i położył swoje dłonie na moim brzuchu. Każdy jego dotyk sprawiał mi ogromny ból, ale wolałam nie przyznawać się do tego. Byłam tak wyczerpana, że wystarczyła dobra pozycja, aby pochłonęła mnie otchłań marzeń.
Rano.
Jakoś nie mogłam spać w nocy, ciągle coś mi przeszkadzało i rozpraszało mnie, a ból praktycznie każdej części ciała w niczym nie pomagał. Obudziłam się jako pierwsza, Liam nadal smacznie spał. Wyglądał tak słodko i niewinnie, a zarazem seksownie.... STOP.
Anne, o czym do cholery myślisz!? To właśnie on jest odpowiedzialny za całe zło, które na ciebie
spadło.
Kłóciła się moja wewnętrzna "ja"chciałam wstać lecz ogromny ból brzucha przeszkodził mi w tym. Z moich ust wydobył się przeraźliwy jęk rozpaczy, który obudził Liama. Zrezygnowana z powrotem opadłam na łóżko.
- Wszystko okej? - Spytał zagubiony chłopak.
- Nie kurwa, nie jest okej. - Powiedziałam zła na cały świat, a już w szczególności na niego.
- Czyżbyś się nie wsypała?
- Jak mogłam się kurwa wsypać, skoro dosłownie każda część mojego ciała jest tak poobijana, że aż boję się spojrzeć w lustro. - Wyznałam nadal poirytowana.
- Ah tak. Trzeba to odkazić. - Powiedział wstając i wyszedł do łazienki.
- Co? - Spytałam samą siebie, ale dopiero po chwili przypomniałam sobie wczorajszą rozmowę.
[... - Trzeba odkazić rany. - Nie miałam już siły na te całe bawienie się z dezynfekcją. Nic mi nie będzie do jutra, przecież to tylko pobicie, a nie drastyczny wypadek.
- Jutro. - Wybełkotałam sennie chcąc, aby się już ode mnie odczepił. Liam spojrzał na mnie groźnie, przyglądając się w skupieniu każdemu centymetrowi mojego ciała.
- No dobra, rano. - Westchnął zrezygnowany...]
Leżałam "grzecznie" czekając na powrót chłopaka. Mam nadzieję, że nie będzie boleć... Po krótkiej chwili Liam wrócił z wszystkimi potrzebnymi rzeczami.
- No to od czego zaczynamy? - Spytał jakby miało to być zabawne. Chyba nie oczekiwał na to odpowiedzi, ponieważ niemal od razu wziął się za odkażanie mojej twarzy.Następne były ręce i nogi. Gdy mnie dotykał czułam przyjemne iskry w tym miejscu, a już w szczególności na odsłoniętym brzuchu. Gdy skończył poczułam lekki zawód.
- Chodź na śniadanie. - Polecił jakby nieobecny. Delikatnie przytaknęłam głową i powoli wstałam, kierując się za nim do kuchni. Liam przygotował naleśniki, które niemal od razu zjadłam. W końcu od dłuzszego czasu nie miałam nic w ustach.
- Anne, ja.. przepraszam. Trochę mnie poniosło wczoraj. - Przyznał spuszczając ze mnie wzrok. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
- No co ty nie powiesz. - Zakpiłam z jego wypowiedzi.
- Anne ja nie chciałem doprowadzić cię do takiego stanu, no ale kurwa uciekłaś mi. To też twoja wina.
- No oczywiście, że moja wina. - Powiedziałam wymachując rękoma. - Gościu czy ty bierzesz pod uwagę to, że mnie porwałeś?
- Nie wymądrzaj się. - Pouczył mnie.
- Jasne. - Prychnęłam i poszłam do kuchni nalać sobie coś do picia. Gdy to robiłam nagle poczułam ręce Liama na mojej talii. Próbowałam je zrzucić, ale ucisk był zbyt mocny. Szybkim ruchem obrócił mnie w swoją stronę i namiętnie pocałował. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, to wszystko było takie gwałtowne. Choć był to nieplanowany pocałunek muszę przyznać, że podobał mi się. Czułam przyjemne motyle w dole brzucha, których już dawno nie doświadczyłam. Oczywiście było to głupie i niedorzeczne, przecież to mój porywacz. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Automatycznie oblizałam wargi, a Liam zaśmiał się pod nosem.
- Podobało ci się? - Spytał z chytrym uśmieszkiem.
- Co to w ogóle miało znaczyć? - Spytałam z wyrzutem.
- A czy to musiało coś znaczyć? - Znów ta jego pewność siebie, doprowadza mnie to do szaleństwa.
- A wiesz co? Daj mi święty spokój. - Powiedziawszy to udałam się do "swojego" pokoju. Dlaczego życie musi być takie pogmatwane... przydałaby się porządna instrukcja obsługi. Położyłam się wygodnie na łóżku i rozmyślałam o tym dziwnym uczuciu, które towarzyszyło mi podczas pocałunku.
Czy ja czuje coś do Liama?
Sama nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wiem tylko, że to bardzo prawdopodobne. W końcu ja lubię popełniać błędy. Tak byłam pochłonięta monologiem, który prowadziłam wewnątrz, że nawet nie zorientowałam się, kiedy usnęłam. Musiałam być bardzo niewyspana lub po prostu te emocje mnie przerosły. Podobno sen jest dobry na wszystko.
Rozdział jak zwykle świetny^^ Czekam na Next ��
OdpowiedzUsuńZapraszam do zgłoszenia swojego opowiadania na: http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję wszelkie fanfiction pod nickiem: Najl Czufa!
Zgłosiłam moje opowiadanie już gdzieś na początku maja i nadal nie otrzymałam recenzji chociaż w odpowiedzi było, że zgłoszenie zostało przyjęte, więc wybacz ale już nie będę tam zamawiać :)
UsuńSuper :))) ~Alissa
OdpowiedzUsuń