poniedziałek, 27 kwietnia 2015

#10 Porwana.

   I po co mi to było? Czuje się teraz jak gówno. Nawet mój własny brat mnie nienawidzi. Biegłam ile sił w nogach. Na zewnątrz wcale nie było ciepło, a ja miałam na sobie jedynie cienką piżamę i trampki, które udało mi się chwycić przed wyjściem z domu. Biegłam ile tylko mogłam, aczkolwiek moje ciało nie jest przyzwyczajone do takiego wysiłku. W końcu musiałam odpocząć, bo już nie dawałam rady. Usiadłam na ławce, którą dopiero dostrzegłam, aby wyrównać oddech. Czułam, że jeszcze chwile biegu i mogłabym zemdleć. Zrobiło mi się strasznie zimno, a głowa coraz to bardziej mnie bolała. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i nerwowo odwróciłam się w tamtą stronę. Obok mnie stał wysoki chłopak, tylko tyle mogłam dostrzec, gdyż było bardzo ciemno.
- Wszystko w porządku? - Spytał siadając obok mnie. Szybko pokiwałam głową i wstałam, czego od razu pożałowałam. Ogromny ból głowy dał o sobie znać.
- Chyba jednak nie jest z tobą dobrze. - Stwierdził przyglądając mi się. - Chodź. Pomogę ci. - Zaoferował się, a ja nie byłam w stanie zaprzeczyć. Chwycił mnie w pasie i pomógł dojść do samochodu.
- Jesteś okropnie zimna i cała się trzęsiesz. - Po tych słowach zdjął swoją bluzę i założył ją na mnie. Od razu lepiej. - Pomyślałam.
- Dziękuję. - Odpowiedziałam słabo. Chłopak otworzył przede mną drzwi od strony pasażera, po czym sam wszedł na miejsce kierowcy.
- Możesz mnie zawieść do domu? - Spytałam sennie.
- Jasne, gdzie mieszkasz? - Podałam mu adres i oparłam głowę o szybę. Droga wydawała się dłuższa niż powinna, ale nie miałam siły, aby zwracać na to uwagę. Już po chwili pogrążyłam się w krainie pięknych snów.


Obudziłam się dosyć zmieszana. Nie wiedziałam gdzie jestem, a tym bardziej dlaczego. Jedyne czego byłam pewna to, że muszę dostać się do swojego domu, gdyż ten pokój na pewno nie należy do żadnego z moich. Powoli wstałam z łóżka i zorientowałam się, że nadal jestem w piżamie którą założyłam. Spojrzałam przez okno, aby choć odrobinę zlokalizować moje położenie, aczkolwiek było zbyt ciemno, aby cokolwiek dostrzec. Nagle drzwi od tego pomieszczenia otworzyły się, a w progu stanął ten sam mężczyzna który jeszcze niedawno zaoferował mi pomoc.
- Wreszcie się obudziłaś. - Stwierdził, gdy mnie zobaczył.
- Gdzie ja jestem?
- U mnie. - Oparł, jakby to było oczywiste.
- Gdzie konkretnie? - Nie dawałam za wygraną.
- U mnie. - Powtórzył się, nie zwracając na mnie szczególnej uwagi.
- Dlaczego? - Może chociaż to mi powie...
- Powiedzmy, że twój brat zalazł mi za skórę, a ty - W tej chwili wskazał na mnie, przez co przeszły mnie dreszcze. - płacisz za jego błędy.
- Co? Niby co takiego zrobił? - Nadal dopytywałam nie wierząc w ani jedno jego słowo.
- Ty o niczym nie wiesz. Nie znasz Horana z tej strony, co ja miałem okazję poznać.
- Przepraszam bardzo, ale kurwa chyba swojego brata znam. - Oburzyłam się, będzie mi wmawiał, że nie znam osoby z którą żyje.. mieszkam.
- Nie przeklinaj. - Zwrócił mi uwagę, po czym kontynuował. - Ahh czyli wiesz, że Niall Horan to szef jednego z najniebezpieczniejszych gangów w tym mieście? - Powiedział, a mnie zamurowało.
- Co? - Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. Nie wiem czy to prawda, ale w sumie dlaczego miałby mnie okłamywać. A z drugiej strony nawet go nie znam. Mam mętlik w głowie.
- Dlaczego mam ci wierzyć? Nie znam cię.
- A dlaczego masz wierzyć Horanowi? Nie jesteś z nim, gdy wychodzi. Nie wiesz co wtedy robi.
Dobry argument.
- Sama już nie wiem... - Westchnęłam opadając bezwładnie na łóżko.
- Przemyśl to. Aczkolwiek wiec, że ja nigdy nie kłamie.
 Powiedziawszy to wyszedł jak gdyby nigdy nic. Siedziałam tam tak sama i patrzyłam w okno przez które i tak nic nie widziałam, ale uspokajało mnie to. Mogłam na poważnie przemyśleć wszystko. W sumie ostatnio wiele się o nim dowiedziałam co mnie zszokowało. Nie zdziwiłabym się, gdyby i to okazało się prawdą.   

Po chwili mężczyzna wrócił z jakimiś ubraniami w ręce, jak mniemam damskimi.
- Masz. Możesz się wykąpać i przebrać w czyste ubrania. - Podał mi wspomniane przedmioty i zaprowadził do łazienki. Ku mojemu zdziwieniu wszedł ze mną do środka i z tego co było widać, nie zamierzał wyjść.
- Poradzę sobie. - Próbowałam zachęcić go, aby wyszedł.
- Nie wątpię. - Odparł z chytrym uśmieszkiem.
- Możesz wyjść? - Przeszła z nogi na nogę i wpatrywałam się w niego.
- Nie. - Widać było, że denerwowałam go.
- No kurwa nie mam zamiaru rozbierać się przez tobą i do tego jeszcze myć!
Wykrzyczałam wkurwiona. Nagle Liam podszedł do mnie i mocno chwycił za ramiona przez co zawyłam z bólu.
- Posłuchaj mnie mała suko. To ja tu wyznaczam zasady, a chyba mówiłem ci już coś o przeklinaniu. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Gówno mnie to obchodzi kurwa. - Znów krzyknęłam, aż mnie gardło zabolało. W tej samej chwili poczułam ogromny ból na moim lewym policzku, przez co nie byłam w stanie utrzymać równowagi i przewróciłam się na lodowate panele. Przymknęłam oczy z bólu, gdyż uderzyłam się głową o kant ściany. Dopiero teraz doszło do mnie, że Liam mnie uderzył. Powoli wstałam trzymając się blatu i spojrzałam na niego z obrzydzeniem.
- Zrobisz grzecznie w końcu to co każe?
- Mężczyzna, który uderzył kobietę nie ma prawa się nim nazywać.
Powiedziawszy to rozebrałam się i szybko weszłam pod prysznic i zasunęłam materiałową zasłonkę. Myłam długo i tym samym dokładnie całe moje ciało. Wszystko, aby zostać tu jak najdłużej. Po chwili usłyszałam dziwny dźwięk, a gdy wyszłam już otulona ciepłym ręcznikiem napotkałam Liama, który... robił sobie "dobrze". Normalnie siedział z wyciągniętym członkiem i poruszał ręką w równomiernym tempie.
- Boże. - Zakryłam usta jedną ręką w szoku. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Szybko odwróciłam wzrok, który napotkał ładnie ułożone ubrania, które leżały na pralce. Chwyciłam je i wyszłam z łazienki. Udałam się do pokoju w którym się obudziłam i w błyskawicznym tempie ubrałam w przygotowane ubrania. Ręcznik zawiesiłam na krześle, gdyż nie chciałam jak na razie tam wracać, aby go odnieść. Właściwie to nie pierwszy raz widziałam taki obraz, ale nie mówię także, że jest on przyjemny. Usiadłam zrezygnowana na dużym łóżku i czekałam na zwrot wydarzeń.

wtorek, 14 kwietnia 2015

#9 Ucieczka.

Perspektywa Nialla.
(wcześniej)


  Gdy usłyszałem o tym w telewizji zamurowało mnie nie wiem jeszcze czyja to sprawka, ale dowiem się. Chciałem zrobić herbatę dla siebie i Anne, ale przeszkodził mi w tym telefon. Szybko odebrałem, ponieważ nie chciałem, aby siostra w ogóle słyszała o mojej rozmowie. Moim rozmówcą był Louis, który powiadomił mnie o nowej akcji, dlatego tak nagle musiałem opuścić dom. Podjechałem w wyznaczone przez przyjaciela miejsce i opuściłem samochód, aby lepiej się przyjrzeć całej sytuacji. Głównie chodziło o to co przeważnie, czyli przechwyt narkotyków, a raczej ich kupno. Dlaczego było to takie pilne, abym tu się zjawił? Odpowiedź jest prosta. Oprócz nielegalnych wyścigów, jestem również szefem jednego z najniebezpieczniejszych gangów w mieście. To wiele wyjaśnia, no nie? 
- No proszę, proszę. Niall Horan we własnej osobie. - Naśmiewał się Payne, nasz nowy diler. Właściwie to pierwszy raz od niego bierzemy, od początku nie byłem co do tego przekonany, ale nasz poprzedni współpracownik został zabity.
- Co jest? - Zwróciłem się do Louisa, który bacznie obserwował każdy ruch Liama.
- Dawaj prochy. - Kontynuowałem w stronę dilera widząc, że  Tomlinson nie ma nic konkretnego do powiedzenia.
- Chodźcie. - Pogonił nas, a my poszliśmy w skupieniu za nim. Payne otworzył przed nami duże drzwiczki, po czym wskazał na pudełka w środku.
- Pokaż. - Rozkazałem. Liam spojrzał  na mnie jakby coś poszło nie po jego myśli.
- Jasne. - Powiedział przez zaciśnięte zęby, po czym zrobił to co mu kazałem.
- Kurwa myślisz, że jestem idiotą!? Przecież widzę, że to wcale nie te prochy! - Wydarłem się mega wkurwiony.
- Szczerze? Tak. Myślałem, że jesteś idiotą i się nabierzesz, Horan. - Stwierdził z wrednym uśmiechem na twarzy.
- Nosz kurwa zabije gnoja! - Wykrzyczałem. Podszedłem do niego i z całej siły uderzyłem go w twarz, aczkolwiek on również nie był mi dłużny. Zadał mi mocnego kopa prosto w brzuch. Nie czekając dłużej przypieprzyłem mu w to samo miejsce., gdy tylko się chwycił za bolący brzuch, uderzyłem go kolanem w twarz. Chłopak zatoczył się do tył, lecz nie upadł.
- Dobry jest. - Pomyślałem.Gdy tylko trochę zregenerował siły, podszedł do mnie i gwałtownie uderzył z pięści w brodę. Nie musiałem długo czekać, z wargi można było poczuć krew.
- To jeszcze nie koniec, Horan. Zemszczę się. Obiecuję. - Zagroził Payne, po czym odjechał. Na mnie może się mścić, ale kurwa z dala od Anne. Obawiam się jedynie, że on może wiedzieć o mojej młodszej siostrze. Ogólnie staram się zawsze utrzymywać fakt, że mam rodzeństwo w tajemnicy, ale Payne jest potężny.Nie odpuści tak łatwo.

 Po 15 minutach byłem już w domu. Po rozmowie z Anne, udałem się do swojego pokoju, chciałem trochę odpocząć od tego wszystkiego. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy,. Jednak nie trwało to długo, gdyż coś mi tu nie grało. Rozejrzałem się dokładnie po pomieszczeniu i dostrzegłem, że jedna z szuflad jest całkiem zamknięta, jednak dobrze pamiętam, że gdy wcześniej stąd wychodziłem była ona lekko uchylona. To może świadczyć tylko jedno.Gwałtownie wstałam i udałem się do pokoju Anne.Leżała już w piżamie, widocznie była zmęczona.
- Coś się stało? - Spytała spokojnie.
- Byłaś w moim pokoju? - Spytałem bez żadnego wstępu. Widać było strach w jej oczach, a ja wtedy znałem już odpowiedź.  - Dlaczego? - Spytałem widząc, że nie ma zamiaru mi odpowiedzieć.
- Niall ty.. ty tak nagle wyszedłeś... martwiłam się. - Przyznała cicho.
- Czy ty kiedyś widziałaś, żebym ja grzebał ci w pokoju? - Spytałem, a właściwie wykrzyczałem.
- Nie krzycz... - Powiedziała Anne.
- Jak mam kurwa nie drzeć się, jak ty grzebałaś w MOIM pokoju!?
- Przepraszam. - Powiedziała cichutko, widać była przerażona.
- Na chuj mi twoje przeprosiny! Rozczarowałaś mnie, Annabelle! - Nim się obejrzałem, Anne wybiegła ze swojego pokoju omal nie wywalając się na schodach. - Co ty kurwa odpierdalasz!?
Byłem tak wkurwiony, że miałem ochotę ją normalnie zabić. Nagle usłyszałem trzask drzwi i już wiedziałem, że Anne uciekła. Ona jest nienormalna, przecież zamarznie, zresztą jest ciemno... mogło jej się coś stać. KURWA!

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

#8 Pokój Nialla.

  Gdy się obudziłam dochodziła godzina 17. Jejku aż tyle spałam? Wstałam powoli, kierując się do kuchni, aby się napić. Strasznie zaschło mi w gardle. Zrobiłam to co zamierzałam i usiadłam wygodnie na kanapie w salonie, gdzie aktualnie przebywał Niall.
- Hej, jak się spało? - Spytał, gdy tylko mnie zobaczył.
- W porządku. - Odpowiedziałam z uśmiechem. - Co oglądasz? - Zwróciłam się do niego po chwili.
- Wiadomości. - Odparł beznamiętnie. Przytaknęłam głową na znak, że rozumiem i skupiłam się na telewizorze.
-  Uprzedniej nocy na terenie naszego miasta znaleziono dwa martwe ciała. Z analizy wiadomo, że na pewno nie były to samobójstwa, a raczej morderstwa. Niestety sprawca jest nieznany, aczkolwiek ciała te znaleziono w okolicy parku,który znajduję się w centrum miasta.
- Jezu, przecież to obok naszego domu. - Pomyślałam
- ... Miejcie oczy szeroko otwarte do rozwiązania tej sprawy.
Niall po tych słowach wyłączył telewizor.
- To straszne. - Skomentowałam przerzucając wzrok na brata, który wydawał się dziwnie spokojny, choć wiem, że w środku jest z nim coś nie tak. Jednak wole nawet nie pytać o co chodzi. Powiem szcerze, że przeraziła mnie ta cała sytuacja. - Nie wiem czemu, ale wolałabym jednak nie wychodzić nigdzie wieczorami w najbliższym czasie.
- Chcesz herbatę?
Spytał najnormalniej w świecie, aczkolwiek głos mu drgał.
- Chętnie. - Odpowiedziałam i poprawiłam się na swoim miejscu. Niall wstał i udał się do kuchni. Już po chwili było słychać odgłos lanej wody., a następnie czajnik położony na odpalonym gazie. Oglądałam dalej wiadomości, ale nie mówili już nic ciekawego. Nagle dobiegł mnie dźwięk dzwoniącego telefonu Nialla, jednak nie trwało to długo. Zadziwiająco szybko odebrał, tak jakby był przygotowany na tę sytuację.
- Siema.. tak wiem... kurwa serio!? - Wydawał się zdenerwowany, tylko czemu? - No dobra, zaraz będę.  - Po tych słowach rozłączył się i szybkim krokiem. podszedł do drzwi wejściowych. 
- Anne, ja wychodzę. Za niedługo przyjadę. Zostań w domu, ok? - Nadal wydawał się jakby inny, zmartwiony, a zarazem wkurwiony.
- Dobre. - Odpowiedziałam tylko z lekka przestraszona. Niall widząc podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Wszystko jest okay. - Zapewnił mnie, po czym wyszedł. Znów zostałam sama. Brat bardzo dziwnie się zachowywał, ciekawi mnie tylko powód. Chciałbym wiedzieć co takiego znajduje się w jego pokoju, że zawsze nie pozwala mi do niego wchodzić. Hm... nie ma go teraz w domu, a ja jestem bardzo ciekawa...  ale nie mogę, w końcu to niesprawiedliwe. Zresztą powiedział, że wróci za niedługo, więc wole nie ryzykować. Chociaż z drugiej strony...

A walić to. Skończyłam rozmowę ze samą sobą w myślach i podeszłam wolnym krokiem pod drzwi prowadzące do sypialni chłopaka. Powolnym ruchem uchyliłam drewnianą powłokę, po czym ostrożnie weszłam do środka. Następnie podeszłam do łóżka, które było ładnie pościelone, aż dziwne.... no nie ważne. Rozejrzałam się wokół, a mój wzrok padł na lekko uchyloną szufladę.Skierowałam się w jej stronę i badawczo przyjrzałam się. Hm... ciekawe co tam jest. 
W końcu otworzyłam szufladę. Na pierwszy rzut oka nic interesującego w niej nie było, ale gdy poszperałam głębiej w niej, dostrzegłam coś co zamroziło mi krew w żyłach.Tam.. leży pistolet. Gwałtownym ruchem zasunęłam całkiem szufladę i wyszłam z jego pokoju. Roztrzęsiona usiadłam na kanapie w salonie i pogrążyłam się w swoich myślach.

Niall to mój brat, znam go od zawsze, ale nigdy bym nie przypuszczała, że u niego w sypialni może znajdować się jakakolwiek broń. Skoro dowiedziałam się o tym, ciekawe co jeszcze przede mną ukrywa. Moje zaufanie do niego niewiarygodnie spadło. Wiedziałam, że mamy przed sobą tajemnice, no ale kurwa. Mam  tylko nadzieję, że nie zajmuję się niczym niebezpiecznym ani nielegalnym. To znaczy ja też nigdy nie byłam święta, ale bez przesady. Po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi, co sugerowało, że Niall wrócił. Nie ruszyłam się ze swojego miejsca, bałam się. Gdy brat zorientuje się, że byłam w jego pokoju, a co gorsza znalazłam pistolet - to po mnie.

Chłopak ściągnął buty i poszedł do salonu, dopiero wtedy dostrzegłam jego rozciętą wargę.
- Co ci się stało? - Spytałam zmartwiona, aczkolwiek on zlekceważył moje pytanie i podszedł do mnie.
- Anne posłuchaj mnie. - Zaczął, a ja przestraszyłam się nie na niby. - Musisz jutro zostać w domu.
- Co? Niby czemu? - Cały strach we mnie zniknął, a wzrósł gniew. Jak on śmie mi rozkazywać!?To niedorzeczne.
- Grozi ci niebezpieczeństwo. - Powiedział spokojnie, a ja nie wiem co właściwie czułam. To takie pogmatwane. - Obiecasz mi to? - Spytał poważnie, wpatrując się we mnie wyczekująco.
Mam mu zaufać?
- Obiecuję, Niall.
Wyszeptałam zrezygnowana. W końcu to mój brat, przez tyle lat mu ufałam, to czemu nie teraz? Po tych słowach udałam się do swojego pokoju. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.
____________________________________________________
Ten rozdział miał być dłuższy, ale jednak stwierdziłam, że rozdzielę go na pół, żeby później nie kończyć w "ciekawej" sytuacji. :)
Następnym rozdział na pewno pojawi się w tym tygodniu.
Udanych świąt i dyngusa przede wszystkim <3