sobota, 28 marca 2015

#7 Mady.

    Niedziela minęła mi bardzo szybko, głównie na nauce. Nigdzie nie wychodziła z domu, tak samo jak w sobotę. Czuję się już o wiele lepiej i mogę iść normalnie do szkoły. Niall jak zwykle odwozi mnie, zresztą on sam również musi iść tam ze mną. Do budynku weszliśmy równo z dzwonkiem, więc musiałam pospieszyć się nieco na lekcje. Chłopak razem ze mną wszedł do klasy, przepraszając za moje spóźnienie.
- Chciała pani ze mną rozmawiać. - Oznajmił brat poprawiając skórzaną kurtkę. Można było dostrzec maślane oczka praktycznie każdej dziewczyny w tym pomieszczeniu. Oczywiście oprócz mnie oraz Claudii.
- Kim ty jesteś? - Zwróciła się do niego chamsko.
- Przyszedłem w sprawie Annabelle Horan. - Powiedział oficjalnie, a nauczycielkę jakby nagle olśniło.
- Ach tak. Proszę ze mną. - Odparła i wyprowadziła go na korytarz. Ciekawe co takiego mu o mnie nagada.
- Ej Anne! - Usłyszałam wołania gdzieś obok mnie . Odwróciłam się i ujrzałam Mady, najpopularniejszą dziewczynę ze szkoły. Nie znoszę jej.
- Skąd ty znasz Nialla Horana? - Spytała jakby to nie było oczywiste.
- Nie twoja sprawa. - Odparłam oschle.
- Jednak wydaje mi się, że moja. - Powiedziała równie chamsko.
- Niby z jakiej dupy strony?
- Widzisz tak się składa, że Niall Hran to mój chłopak. - Odparła z wyższością, a ja myślałam, że zaraz wybuchnę śmiechem. Mady od zawsze była okropną kłamczuchą, ale nie sądziłam ,że może posunąć się aż tak daleko. Ciekawe ilu osobom również o tym powiedziała.
- Że ty co? - Wydusiłam przez śmiech.
- To co słyszałaś, idiotko.
- Nie pozwalaj sobie,. Mady. - Ostrzegłam ją.
- Dobra. Przestań już szczekać bo mój chłopak ci wpierdoli zaraz. - Kłamała jak z nut. Nie wytrzymałam już dłużej i wrzasnęłam na nią
- Kurwa chyba nie, a ty mogłabyś chciaż nie ściemniać.

Podeszłam do niej szybkim krokiem i bez żadnych zbędnych słów uderzyłam z pieści w sam środek jej twarzy. Dziewczyna zatoczyła się do tył pod wpływem siły. Dobrze jej tak, może w końcu nauczy się, że kłamaniem nic nie wskóra.
- Pożałujesz tego szmato! - Dopiero teraz dostrzegłam, że z nosa Mady leje się krew. Ups...
- Nie nazywaj mnie szmatą, szmato. - Odparłam z wyższością. Widocznie dziewczyna nie wytrzymała, bo po chwili poczułam dość mocne uderzenie w brzuch. Nigdy bym nie przypuszczała, że ktoś taki jak Mady może mieć tyle siły w sobie. Zachłysnęłam się własną śliną gdy ta żmija ponowiła swój ruch. O nie, tak bawić się nie będziemy. Wstałam gwałtownie i niemal naskoczyłam na nią wbijając jej łokieć prosto w żebra. Zapiszczała przeraźliwie, przez co zwróciła uwagę nauczycielki na nas. Nagle w progu sali ukazała się zdezorientowana babka, a tuż za nią wkurwiony Niall. Zeszłam natychmiastowo z mady widząc jego minę. Gdyby spojrzenie mogło zabić, już dawno bym nieżyła.
- A co tutaj się dzieje? - Spytała wkurzona, a zarazem zdezorientowana kobieta. Oczywiście Mady musiała mnie uprzedzić z odpowiedzią.
- Ona się na mnie rzuciła! - Niemal wykrzyczała "zasmucona". Co za głupia suka z niej, jak można aż tak kłamać....
- To nie prawda. Obraziła mnie. - Zaprzeczyłam, ale najwidoczniej nikt mi nie uwierzył.
- Mogę zwolnić Annabelle z dzisiejszych lekcji? - Nagle usłyszałam głos Nialla. O nie. Nazwał mnie "Annabelle", a nie użył skrótu co oznacza, że jest na mnie zły. Nauczycielka spojrzała srogo na mnie, po czym się odezwała.
- Oczywiście, tak będzie nawet lepiej.
Nie wiem czemu, ale poczułam się urażona. Tak będzie lepiej. Chwyciłam moją torbę i wyszłam za Niallem ze szkoły. Wrzuciłam z powrotem bagaż na tylne siedzenie i sama wsiadłam od strony pasażera. Niall  od razu, gdy tylko zauważył że jestem już na miejscy, odpalił samochód i ruszyliśmy.

Droga minęła nam zadziwiająco szybko, ale również cicho. Żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Co prawda chciałam z nim porozmawiać, wytłumaczyć, ale nie odważyłam się pierwsza odezwać.
Dopiero gdy podjechaliśmy pod nasz dom, Niall spojrzał  na mnie i spytał:
- Możesz mi powiedzieć o co poszło?
Spojrzała na niego zdziwiona, że w ogóle zagadał do mnie.
- O ciebie. - Odpowiedziałam cicho, ale na tyle by mógł usłyszeć.
- Jak to o mnie? - Zadał kolejne pytanie dziwnie patrząc na mnie.
- No normalnie. Mady twierdziła, że chodzicie ze sobą. - Wyjaśniłam krótko. Nie chciałam więcej o tym rozmawiać.
Niall przez chwilę nic się nie odezwał, jakby w ogóle nie wiedziałam co ma powiedzieć, ale po krótkiej chwili zaczął się śmiać.
- Na prawdę? Ja i... ona? - Nie przestawał się śmiać, na co mi też zrobiło się wesoło. - więc fakt, że mógłbym chodzić z kimś takim jak Mady cię zdenerwował do tego stopnia, że musiałaś aż ją uderzyć? - Spytał jakby łącząc fakty. Spojrzałam na niego nieco zawstydzona. Nie sądziłam, że to aż tak głupio wygląda.
- No.. niby tak. - Przyznałam mu rację.
- Oh Anne. To było głupie, nie rób tak więcej. Nie wolno się bić. - Powiedział jakby był moim ojcem. - Wiesz, że mogło ci się coś stać. - Spytał, choć nie do końca brzmiało to jak pytanie.
- Mady nic by mi nie zrobiła. - Powiedziałam, choć w myślach przypomniałam sobie o mocnych uderzeniach w brzuch, przez które mam teraz pewnie wielkie siniaki.
- A to? - Wskazał na mój brzuch lekko podciągając bluzkę do góry, na co od razu wyrwałam się mu.
- Nic mi nie jest. - Zapewniłam go, przez co znów spojrzał na mnie niedowierzająco. Prawda jest taka, że brzuch bolał mnie niemiłosiernie, ale nie chciałam robić z siebie kaleki. - Możemy już iść?
Delikatnie wysiadłam z samochodu, aby nie uszkodzić przy tym obolałej części ciała. Niestety nie udało mi się to w stu procentach. Gdy stanęłam już prosto otarłam się bokiem o bok pojazdu przez co wydałam się z siebie żałosny jęk.
- Właśnie widzę jak ci nic nie jest. - Usłyszałam słowa Nialla, który wyciągnął z tył moją torbę i pomógł mi dojść do mojego pokoju. Położyłam się i dopiero wtedy doszło do mnie jak bardzo jestem zmęczona. Z tego co ostatnio zdążyłam zauważyć, nerwy pozytywnie wpływają na moją senność.
_______________________________________________________
 Dzisiaj troszkę krótszy rozdział niż poprzednie, ale za to w miarę szybko dodany. Za niedługo zacznie się więcej akcji, gdyż dojdzie Liam, na którego pewnie wszyscy czekacie :))

wtorek, 24 marca 2015

#6 Rozmowa.

  Następnego dnia nadal czułam się okropnie, mój policzek piekł niemiłosiernie. Na szczęście mam jeszcze jeden dzień wolnego, może ślad na mojej twarzy zmniejszy się do jutra. Wolałabym zaoszczędzić sobie tych wszystkich niepotrzebnych pytań, na które zwyczajnie nie mam ochoty.

Gdy zeszłam na dół, pierwsze co zrobiłam to skierowałam się do kuchni, aby wziąć tabletkę na ból głowy. Usiadłam na krześle ze szklanką w ręce i rozmyślałam. Ostatnio często mi się to zdarza. W końcu oparłam się na rękach, chowając przy tym głowę. Nadal jestem bardzo zmęczona, jakoś nieszczególnie wyspałam się ubiegłej nocy.

Nie wiem ile tak leżałam na tym stole, ale czułam się coraz bardziej senna.
- Jak się czujesz? - Nagle usłyszałam głos mojego brata informujący o jego obecności. Nie odpowiedziałam. Pokazałam tylko mało wiarygodnie kciuk w górę, co miało symbolizować, że jest w porządku. Nie lubię jak ktoś się mną martwi, dlatego też omijam takie tematy. Lepiej żeby myślał, że jest dobrze, niż nie dał mi spokoju ciągłymi pytaniami typu - co się stało? Dlaczego? Nie przejmuj się. Poradzisz sobie. 
Tak jakby byli wróżkami i doskonale wiedzieli co przeżywam, a już tym bardziej co będzie w niedalekiej przyszłości. Żałosne.

- Jakoś ci nie wierzę. - Usłyszałam znów pewny głos Nialla. Zmusiłam się do podniesienia głowy i spojrzenia na niego. Wyglądam okropnie . Dobrze, że nikt nie może mnie teraz zobaczyć.
- Wszystko okay, serio. - Starałam się zapewnić go żeby przestać już o tym rozmawiać.
- Próbujesz przekonać mnie czy samą siebie? - Nie nabrał sie. W sumie czego ja sie spodziewałam, to mój brat. On wie o mnie wszystko przynajmniej tak mu się wydaje. Niall nadal patrzy na mnie wyczekująco.
- A co mam ci powiedzieć? - Spytałam nagle znudzonym głosem. Niall usiadł na przeciwko mnie, bacznie mnie obserwując. Bardzo źle się czułam, ale za wszelką cenę musiałam zrobić tak, aby brat tego nie dostrzegł, ponieważ gdyby to zauważył nie pozwoliłby mi iść w poniedziałek do szkoły. Może to wydawać się głupie, ale chce tam iść, to jedyne miejsce, w którym mogę zapomnieć o otaczających mnie problemach. Po  za tym jest tam Claudia, jedyna osoba która mnie wysłucha, a nie pouczy. Niall po części też taki jest, ale jednak bardzo często chce sam rozwiązywać moje  problemy. Jest bardzo opiekuńczy, ale czasem po prostu przesadza.
- Um Niall... - Zaczęłam, aby zwrócić jego uwagę. - Musisz iść w poniedziałek do szkoły... - Powiedziałam nieśmiało, czekając na jego reakcję. Ku mojemu zdziwieniu brat nie był zły. Śmiał sie.
- Co znowu nabroiłaś? - Spytał w końcu, a ja spuściłam głowę na dół.
- Nic... i w tym właśnie problem.
- No Anne, za nic nie kazała mi przychodzić do szkoły. - Stwierdził.
- Rozmyślałam i nie słuchałam w ogóle co ona piep.. mówi. - Poprawiłam się szybko. Niall nie lubi gdy dziewczyna źle się wyraża, gdyż uważa, że to nie wypada.
- Mhm i wszystko jasne. Nauczyciele nie tolerują tego, gdy uczniowie ich lekceważą. - Odparł jakby od niechcenia.
- No nie wiem, ale tak jakoś ciężko mi ostatnio skupić się na czymkolwiek... - Przyznałam szczerze.
- Nie dziwię się. - Odparł poprawiając się na swoim miejscu.
- Wiesz ja przepraszam cię, że nie powiedziałam ci wcześniej o Luku... - Wzięło mnie na wyrzuty sumienia.
-Powiem szczerze, że nie spodziewałem się, że kiedykolwiek tak mnie oszukasz.  - Przyznał nieco przygnębiony.
- Na prawdę cię przepraszam. To nie miało tak być. - Powiedziałam z żalem w głosie.
- Okay, ale wolałbym raczej wiedzieć o tym, że moja malutka siostra ma chłopaka. - Żartobliwie rozszarpał mi włosy z ogromnym uśmiechem.
- Nie sądzę, że chciałbyś poznać osobiście Luka. - Powiedziałam winnie. Czułam się okropnie, że musiałam tyle czasu okłamywać brata.
- A wiesz, chciałbym. - Stwierdził nagle.
- Czemu?
- Mógłbym osobiście zasadzić mu niezły łomot.
- No tak. Ty i ta twoja agresja. - Obydwoje zaśmialiśmy się w tym samym czasie.
- Nie wiem jak ja poradzą sobie, gdy jakiś fagas zabierze mi cię sprzed nosa. - Zaśmiałam się jeszcze głośniej na jego słowa.- Anne - Zaczął niepewnie wpatrując się we mnie. - Od kiedy chodzisz z Lukiem? A raczej chodziłaś. - Poprawił się widząc moja zniesmaczoną minę. Nie bardzo chciałam w ogóle rozmawiać z nim o tym.
- Długo. - Przyznałam w końcu niezbyt precyzyjnie.
- Kto to w ogóle jest? - Znów zadał pytanie.
- To.. Luke... Luke Hemmings. - Gdy tylko wspomniałam o nim w moich myślach ukazał się właśnie on. - Przegrał kiedyś z tobą. - Gdy to powiedziałam Nialla jakby nagle olśniło.
- Trzymaj się od niego z daleka. - Przestrzegł mnie, a ja energicznie przytaknęłam głową.
- Nie mam zamiaru już nigdy więcej się z nim spotkać. - Stwierdziłam pewna swoich słów. Ciekawe czy Niall wie o nim coś więcej lub czy go w ogóle zna. 
- To dobrze. - Skomentował, a na jego twarzy można było dostrzec ulgę. Chciałam już wstać i udać się do swojego pokoju, gdy brat znów się odezwał.
-Anne. - Spojrzał na mnie zaniepokojony - Czy wy się przypadkiem nie pieprzyliście? - Spytał  jak gdyby nigdy nic, a moje policzki przybrały koloru czerwonego.
- Nie, Niall. - Odpowiedziałam zmieszana. - Nigdy bym z nim tego nie zrobiła. - Stwierdziłam dodając.
- Moja dziewczynka. - Znów skomentował z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Żeby nie pogarszać już swojej sytuacji, wstałam i udałam się do swojego pokoju. Wyciągnęłam spod biurka laptop, po czym go włączyłam.
  
Po około godzinie sprawdzania portali społecznościowych i nie tylko, włączyłam film pt " Urodzony zwycięzca". Uwielbiam tego typu filmy, czyli o samochodach w większej mierze. Pewnie to przez brata, w końcu to chłopak, który co weekend ściga się za kasę. Coś mi się wydaję, że on nigdy nie skończy z wyścigami. Czasami zastanawiam się czy on w ogóle zdaje sobie sprawę z tego jakie to niebezpieczne. Nie chcę go stracić. Teraz już tylko jego mam i nie wiem co bym zrobiła gdyby on również odszedł....
______________________________________________
Komentarze bardzo motywują ;)

Ps. Co byście powiedzieli na nowe FF? Tylko, że tym razem o chłopaku nie bad boy'u, jak zawsze, a raczej wampirze? Główny bohater może to być ktoś kogo sami wybierzecie. Chciałabym znać waszą opinię na ten temat, wiec proszę pisać ją w komentarzu i do następnego ;))

poniedziałek, 9 marca 2015

#5 Zerwanie

Nastawiłam wodę i już miałam sięgnąć po kubek, gdy usłyszałam głośne pukanie do drzwi....

 Powolnym krokiem podeszłam do drzwi wejściowych i je uchyliłam. Gdy te się otworzyły, moje serce zaczęło bić sto razy szybciej. Moim oczom ukazał się mój kochany chłopak, którego szczerze nie chciałam już nigdy więcej widzieć. 
- Nie wpuścisz mnie? - spytał z udawanym rozczarowaniem. Nie wiedziałam co robić. Musze go wpuścić, gdyby na to nie patrzeć to wciąż mój chłopak. Niepewnie otworzyłam szerzej drzwi, a Luke bez zbędnych słów wszedł pospiesznie do środka, to tak jakby bał się, że zaraz zmienię zdanie. Ciekawiło mnie jedynie co tym razem chce ode mnie.
- Co tu robisz? - spytałam spoglądać na niego. Luke podszedł do mnie bardzo blisko, zdecydowanie za blisko.
- Umawialiśmy się, słońce. - Powiedział, a mnie nagle olśniło. Faktycznie wczoraj mówił, że przyjdzie po mnie o 20. Spojrzałam dyskretnie na duży zegar na przedpokoju. Zgadza się. - Zresztą dowiedziałem się czegoś, co mnie bardzo wkurwiło. - Dodał, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Patrzyłam na niego pytającym wzrokiem.

 - Co takiego się dowiedziałeś? - Spytałam nie przerywając kontaktu wzrokowego. W pewnej chwili Luke pchnął mnie na ścianę za mną, przez co poczułam ból w plecach. Chłopak chwycił moje nadgarstki i umiejscowił je nad moją głową.
- Zdradziłaś mnie. - Wysyczał patrząc wprost w moje źrenice. 
- Co? Luke to nie prawda. 
- Dlaczego to zrobiłaś? - Zachowywał się tak, jakby w ogóle mnie nie słuchał. 
-Przecież to kłamst... 
- Nie zaprzeczaj. Widziałem cię jak obściskiwałaś się z jakimś frajerem. - Przerwał mi w połowie słowa. Gdy wypowiedział ostatnie zdanie, zaczęłam stopniowo analizować wczorajszą imprezę, ale nie mogłam doszukać się niczego  co by wyjaśniało jego zachowanie... chociaż...
- O boże Luke, źle to odebrałeś, to on... - Zaczęłam, ale przerwało mi mocne uderzenie w twarz. Spojrzałam na niego zszokowana.

Uderzenie było silne i nieprzewidywalne, przez co z hukiem upadłam prosto na podłogę. Widać było, że Luke również był zaskoczony, tym co właśnie się stało. Stał oszołomiony, nie ruszył się ani na centymetr. Ja natomiast siedziałam na tej zimnej podłodze i nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Łzy same nasunęły mi się do oczu, choć z całych sił próbowałam się ich pozbyć. Nienawidzę okazywać słabości, czuję się taka bezsilna wtedy. Nagle Luke jakby się ocknął i szybko podszedł do mnie kucając, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. Można było wyczytać z nich strach oraz...ból? 

- Anne ja...  
- Nie, Luke. Mam tego dość.
- Ej słońce, o czym ty mówisz? Ja na prawdę nie wiem czemu to zrobiłem. Poniosło mnie.. przepraszam. - Mówiąc to nadal był bardzo zestresowany. Sama również nie byłam pewna co do moich uczuć, lecz jednego byłam pewna. Muszę to skończyć, bo inaczej on wykończy mnie. 
- Luke ja już nie mam siły. 
- Nie rób tego. - Ostrzegł oschłym tonem. Boże jak on szybko się zmienia. Bipolarność się ujawnia.
- Czego mam nie robić!? Mam dość udawania, że wszystko jest okay, gdy tak na prawdę umieram psychicznie. 
Wyznałam zdenerwowana, lecz przy ostatnich dwóch słowach łzy zaczęły szybciej opuszczać moje spuchnięte oczy. 
- Wiem co robisz, Anne. Chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy. Ale wiedz jedno, nigdy to ci się nie uda. Jesteś zwykłą, słabą suką. - Wysyczał wkurwiony chłopak, a ja jak na zawołanie poddałam się i już nie kontrolowałam tego co wypływa z moich oczu. Zabolało. I to kurwa w chuj bardzo. 
Nagle wstałam przez ogromny przypływ adrenaliny i podeszłam do niego chwiejnym krokiem. 
- A wiesz co ja ci powiem panie Luke? Kurwa zachowujesz się jakbym była tylko twoja, a wiesz co jest śmieszne? Nigdy nią nie byłam. - Ostatnie zdanie wyszeptałam, lecz na tyle głośno, aby mógł mnie bez problemu usłyszeć. 
- Powiedzieć ci prawdę Anne? - Spytał patrząc na mnie wyzywającym spojrzeniem. 
- Słucham. 
- Nigdy cię kochałem. Zawsze myślałaś, że chce się tylko dobrać do twoich majtek. I wiesz co? - Zatrzymał się na chwilę patrząc na mnie badawczym wzrokiem.  - Miałaś rację. - Dodał podchodząc bliżej mnie. Myślałam, że zaraz się poryczę na śmierć. Jak on śmie mówić mi takie rzeczy? Nie ma za grosz wstydu, czy poczucia winy. 
- Od początku wiedziałam, że tylko na tym ci zależy. - Wysyczałam cicho. 
- Tak, ale... nigdy tego nie dostałem. - Stwierdził nagle. 
- I nie dostaniesz. - Oparłam chłodno, na co ten lekko się zaśmiał pod nosem. 
- Oj Anne. Nadal myślisz, że to ty wyznaczasz zasady tej gry? - Zadał pytanie retoryczne. 
- Nie. - Odpowiedziałam od razu, na co ten przytaknął. 
- To dobrze. 
- Ponieważ ja nie gram w żadną grą. - Dokończyłam, przez co widocznie go zdziwiłam. Nie oczekiwał takiej odpowiedzi z mojej strony.  
Punkt dla mnie. 
 - Pożałujesz jeszcze tego. - Powiedział wściekły, przez co lekko mnie wystraszył. 
- Wyjdź z mojego domu. - Zażądałam nagle. 
Ku mojemu zdziwieniu Luke zrobił to co mu kazałam. Obrócił się i zaczął zły kierować się w stronę drzwi wejściowych. 
- Zemsta będzie słodka.  - Powiedział tylko zatrzymując się. 
- Wypierdalaj! - Krzyknęłam, aż mnie gardło zaczęło boleć. Skurwysyn
Na szczęście nic więcej się nie odezwał, tylko popuścił mój dom. Przez ciągły ból na moim lewym policzku oraz niezłą dawkę adrenaliny, moje serce zaczęło szybciej bić, a mi zrobiło się słabiej. Upadłam znów na podłogę. nie dając rady utrzymać swojego całego ciała  na nogach. 

Po jakichś 2 min do domu wszedł również wkurwiony, ale także zmartwiony mój straszy brat. Gdy mnie dostrzegł siedzącą na ziemi, szybkim ruchem podszedł do mnie. 
- Anne.. co się stało? - Spytał od razu, pomagając mi wstać. Pokręciłam tylko przecząco głową. Nie byłam w stanie nic więcej mu powiedzieć. Wiem, że tym razem mi nie odpuści i będę zmuszona wyjaśnić mu tę cła sytuację. Niall wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, za co jestem mu wdzięczna. 
Położył mnie delikatnie na łóżku i usiadł obok. 
- Powiesz mi co się stało? 
Spojrzałam na niego smutno. I co ja mu teraz powiem? 
- Niall to.. skomplikowane. - Wyszeptałam cicho uciekając wzrokiem od niego. 
 - Nie wątpię. - Powiedział uśmiechając się. 
Nadal nie chciałam mu nic mówić, więc leżałam cicho. patrząc na sufit. 
- Anne.. to przez tego chłopaka co wychodził z naszego domu? - Spytał, a mnie zamurowało.
- Widziałeś go? - Wyszeptałam spanikowana. 
- Tak. Był strasznie wkurwiony. Podszedłem do niego, pytając dlaczego właśnie wyszedł z naszego domu i co w ogóle tu robi, ale ten tylko odepchnął mnie mówiąc, żebym spytał ciebie. 
- To nie miało tak być. - Powiedziałam, choć nie miałam takiego zamiaru. Miało to zostać jedynie w mojej głowie.  
- Wytłumaczysz mi to? - Spytał lekko zniecierpliwiony. - Kim był ten chłopak? 
- To.. mój były. - Powiedziałam cichutko, odwracając od niego wzrok. Widać było zdenerwowanie jak i zmieszanie malujące się  na jego twarzy.
 - Co? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka!? - Był zły. Ba.. był wkurwiony. Powiem wam szczerze, że aż mnie ciarki przeszły gdy mi to wyrzucił.
- Mówię ci to teraz... - Powiedziałam cichutko, aby może choć troszkę złagodzić napięcie które jest między nami.
- Tak. Jak jest już po sprawie. - Znów mnie obwiniał, ale nie byłam na niego zła. Czułam się tak żałośnie. Ma rację. Mogłam mu już dawno powiedzieć o Luke'u, wtedy byłoby o wiele łatwiej.
- Przepraszam... źle postąpiłam. - Wyszeptałam z łzami w oczach. Niall jakby w sekundzie zmiękł i mocno mnie przytulił.
- Ej Anne.. shh. - Uspokajał mnie. - On ci coś zrobił? - Spytał nagle zmartwiony, w tym samym momencie odsuwając mnie delikatnie od siebie i skanując uważnie moją twarz. Pokręciłam przecząco głową, ale chyba zorientował się, że coś jest nie tak jak ma być. Przejechał delikatnie koniuszkami palców po moi lewym policzku.
- Czemu masz zaczerwieniony policzek? - Spytał jakby to wcale nie było oczywiste. Spuściłam głowę czując się zażenowana i jakoś nie bardzo chętna do mówienia mu, że to właśnie Luke mnie uderzył.
- Wydaje ci się... - Powiedziałam sama do końca nie wierząc w to mówię. Kurwa przecież on nie jest aż tak głupi.
- Anne, powiedz mi dlaczego masz czerwony policzek. - Zażądał stanowczo.
- Przewróciłam się. - Nie chciałam wsypać Luka, ponieważ bałam się konsekwencji.
- Kurwa Anne! Przecież widzę, że ktoś cię uderzył i nawet bardzo dobrze wiem kto. - Wykrzyczał zdenerwowany.
- No to kurwa skoro tak dobrze to wszystko wiesz, to na chuj mnie o to pytasz!? - Również podniosłam głos, na co Niall mi nie pozwalał. Zawsze uważał, że kobieta powinna być wychowana i kulturalna, co równa się nie przeklinać, a już tym bardziej nie krzyczeć.
- Co ci mówiłem na temat przeklinania?
- Pierdoli mnie to. - Powiedziałam i wstałam z łóżka.
- Zmieniłaś się. - Stwierdził nagle.
- Nie. To ty inaczej mnie postrzegasz. - Powiedziałam zamykając za sobą drzwi od łazienki. Wiem, że nie postępuję zbyt dobrze, ale nadal nie pozbierałam się po wydarzeniach związanych z moim byłym chłopakiem, to jeszcze Niall będzie potęgował to wszystko. Dlaczego zamknęłam się akurat w łazience? Była najbliżej.

Czułam się jakby ktoś wyssał ze mnie całe moje życie. Wszystkie dobre chwile i zastąpił je tymi najgorszymi emocjami. Dokładnie tak, jakby chciał mnie już do końca wykończyć psychicznie.
Może i zerwałam z Luke, z czego jestem dumna, ponieważ miałam zrobić to już bardzo dawno. Właściwie gdy pierwszy raz mnie uderzył, ale nigdy nie miałam na tyle odwagi. Bałam się, że się zemści.. to chyba normalne. Chociaż aktualnie z drugiej strony brakuje mi go. Był draniem i skończonym skurwysynem, ale kochałam go. Widziałam w nim to, czego normalny człowiek nie dostrzega. Coś co jest w jego głębi, coś wyjątkowego.

Na szczęście jutro jest niedziela, więc może choć odrobinę odpocznę od tego wszystkiego i z uśmiechem pójdę w poniedziałek do tej okropnej szkoły.

Muszę jeszcze powiedzieć Niall'owi, że ma iść do szkoły... i znów będzie na mnie zły.. a raczej rozczarowany. Nie wiem co się ze mną dzieje, nigdy nie zachowywałam się tak.. nieodpowiednio. Zawsze byłam pyskata i tym podobne, ale nie przesadzałam...