środa, 27 maja 2015

#13 Kara

- Ja tylko chciałam wrócić... - Nie byłam w stanie skończyć tego adnia, przez ogromny ból brzucha. Dopiero po chwili zorientowałam się, że ten chuj znowu mnie uderzył.
- Co ci kurwa mówiłem szmato!? - Warknął zły moim zachowaniem, ale przecież ja nic nie zrobiłam...
- Widzę, że lubisz być bita. Nie potrafisz nawet obronić. - Spojrzał na mnie z obrzydzeniem oraz pogardą. - Jesteś nic nie warta, tak samo jak i twój brat. - Splunął od niechcenia.
- Odpierdol się od mojego brata. - Wreszcie wzięłam się w garść i odpysknęłam. Jak śmie tak mówić o Niall'u?
- Nawet nie potrafisz wykonać prostego polecenia, żeby się nie odzywać. - Co raz bardziej był wkurzony, a moje zachowanie w niczym mi nie pomagało.
- Nie jestem psem żeby wykonywać twoje rozkazy.
Syknęłam oburzona.
- Co kurwa!? Ty chyba nie wiesz kim ja jestem! - Powiedział przybliżając się do mnie.
- Oh doskonale wiem. - Tutaj zrobiłam pauzę, po czym kontynuowałam. - Największa męską dziwką jaką kiedykolwiek spotkałam.
Odparłam z wyższością.
- Jak mnie nazwałaś? Powtórz. - Zażądał zły. Ups. chyba uszkodziłam jego wielkie ego.
- Ogłuchłeś? Powiedziałam, że jesteś męską dziwką, frajerze.

Po tych słowach wszystko działo się już bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy jego pięść zetknęła się z moją twarzą, brzuchem oraz innymi częściami mojego drobnego ciała. Ból był niemiłosierny i właściwie wszędzie. Z czasem wydawało mi się, jakby Liam walił na oślep, po to tylko, aby sprawić mi jak najwięcej bólu. Nie muszę już chyba wspominać, że chłopak był ze trzy razy silniejszy ode mnie. Nie sądzę aby nawet połowa z jego mocy zaszczyciła mnie w tej chwili.

- Może to cię nauczy trochę szacunku do mnie, dziwko! - Krzyczał, gdy zadawał kolejne ciosy. Jak dla mnie było tego zdecydowanie za dużo. Moje oczy zaczęły się same powoli zamykać, a ciało zaprzestało jakichkolwiek ruchów. Byłam wykończona. Nie tylko fizycznie, jak i psychicznie. Nikt nigdy tak mnie nie potraktował. Czułam się jak nic nie warte gówno.

Bo nim właśnie jesteś.

Odzywał się głos wewnątrz mnie.
- Hej! Co tu się dzieje? - Nagle do moich uszu dobiegł głos jakiegoś staruszka. Widocznie dostrzegł tę sytuację. W sumie nie dziwie się, Liam tak wrzeszczał, że chyba pół ulicy obudził.
- Nie twoja sprawa staruszku. - Syknął Payne w jego stronę, ale mężczyzna nie dawał za wygraną.
- Coś ty zrobił z tą biedną dziewczyną... - Nawet nie byłam świadoma co ma na myśli. Moje oczy były zamknięte, gdyż nie miałam siły ich otworzyć. - Dzwonie po policję. - Oznajmił zdesperowany.
- Nigdzie nie dzwonisz. - Zaprzeczył oschle Liam. - Już stąd idziemy.
- Ale ta dziewczyna jest w poważnym stanie. - Zawahał się. Serio? Aż tak źle ze mną?
- Zajmę się nią. - Nie wiem co Payne miał na myśli, ale nie byłam nawet w stanie odezwać się. Jedyne co mogłam to słuchać i prosić o łaskę Liama, choć jego to wolałabym już nigdy nie widzieć. Nagle poczułam silne ręce owijające się wokół mojej talii. Chwile później byłam już niesiona, jak sądzę przez Liama.
- Żyjesz? - Spytał nagle. Nie wiem czy kpił sobie ze mnie, czy nie. Czy kurwa nie widać? Lekko przytaknęłam głową, nawet nie wiedziałam czy to dostrzegł.
- Myślę, że następnym razem już mi nie uciekniesz. Chyba, że byś chciała powtórkę, lecz nie sądzę żebyś to przeżyła. - Usłyszałam jego wredny głos, na co aż mnie dreszcze przeszły. Chłopak chyba to zauważył, bo cicho zachichotał z mojej reakcji. Chciałam żeby mnie zostawił w spokoju. Już po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierania zamka w drzwiach.

No nareszcie. Wiem, że jestem gruba jak świnia, a co za tym idzie ciężka, no ale dlaczego tak długo to trwało? 
_______________________
Hej, co wy na to, abym zaczęła pisać nowe/kolejne opowiadanie? Tylko, że tym razem bardziej o rzeczach nadludzkich typu wampiry, wilkołaki czy nawet jakieś wiedźmy. Nigdy takiego jeszcze nie napisałam, a oczytałam się dość dużo i mnie się podobają, tylko teraz pytanie do was - czy bylibyście zainteresowani takim fanfiction? 

wtorek, 19 maja 2015

#12 Spacer.

        Zbliżała się już godzina 20, a na zewnątrz panował mrok. Głowa cały czas mnie bolała...przydałby mi się krótki spacer. Aktualnie siedziałam na parapecie w "swoim" pokoju i wdychałam świeże powietrze. Nagle wpadłam na pomysł, więc ostrożnie zeszłam z mojego siedliska i udałam się w poszukiwaniu Liama.
- Liam? Liam! - Wołałam go z nadzieją, że odpowie wreszcie. Nie chciałam wchodzić do pokoi, ponieważ mogłam za to oberwać. Po krótkiej chwili z sąsiedniego pomieszczenia wyszedł chłopak.
- Co jest? - Spytał gdy mnie zobaczył.
- Bo ja mam prośbę... - Spojrzałam na jego duże oczy, po czym kontynuowałam. - Poszlibyśmy na spacer? Do małego parku tuż obok domu. - Zaproponowałam, a Liam zrobił zniesmaczoną minę. - Prooszę. - Nudziłam jak małe dziecko.
- No dobra. - Powiedział w końcu spuszczając wzrok.- Ale będziesz mi winna przysługę. - Dodał, a mnie wmurowało. Payne chyba dostrzegł mój niepokój, bo kontynuował. - Spokojnie, skarbie. Nie zgwałcę cię. - Powiedział uśmiechając się. No nie byłabym tego taka pewna. Liam jest do wszystkiego zdolny i tego się właśnie obawiam.
- Na prawdę, Anne. Gdybym chciał cię przelecieć, to myślisz, że potrzebowałbym twojej zgody?- Zakpił wyraźnie. - Zrobiłbym to nawet tu i teraz. - Dokończył, a mnie trochę obrzydziło to. Pomimo tego wszystkiego co Liam mi... wyznał, jedno pytanie mnie gnębiło.
- Dlaczego? Dlaczego nie zrobisz tego tu i teraz? - Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany, ale ta niepewność szybko minęła.
- Ponieważ cię szanuje. Powiedział, a mnie znów wmurowało, tylko że tym razem ze zdziwienia i może nawet wkurzenia. Po tym wszystkim jak mnie upokarzał, bił czy wyzywał ma czelność mówić, że ma do mnie szacunek?

 Psychiatryk czeka, panie Payne. 

- Poczekam na ciebie, aż będziesz gotowa i sama będziesz chciała. - Wyznał śmiertelnie poważny.
- Nie wiem czy to kiedyś nastąpi. - Wymknęło mi się. Spojrzałam na niego ciekawa reakcji, ale nic nie zrobił. Nawet mogłabym powiedzieć, że posmutniał? Nie rozumiem dlaczego uważał, że z własnej woli prześpię się z moim porywaczem i do tego stracę dziewictwo. Nie byłam z tych dziewczyn, które marzyły o "pierwszym razie" wśród świec i róż, ale z przestępcą też nie chciałam stracić czegoś tak.. ważnego.
- Idziemy na ten spacer? - Spytałam wreszcie. Chce wrócić w końcu do domu, do Nialla, do szkoły nawet chciałabym wrócić. Brakuje mi rozgadanej Claudii i wkurzających nauczycieli. Chce po prostu normalne życie, na ile to przynajmniej możliwe.
- Tak chodźmy. - Odparł bez przekonania i ruszył w stronę drzwi. Przed wyjściem chwycił swoją skórzaną kurtkę i sweterek, który nie wiem skąd wyczasnął, podobnie jak ubrania dla mnie.
- Nie chce żebyś była chora. - Powiedział ubierając mi sweterek. Ah jaki dżentelmen. Gdy tylko upuściliśmy dom Liama, chłopak objął mnie ramieniem i poprowadził w stronę małego lasku.Wieczorem bardzo ładnie to wszystko wyglądało. Zupełnie inaczej niż w blasku słońca. Lekki, mroźny wiaterek powitał moje ciało przez co słabo zadrżałam. Na szczęście Liam tego nie zauważył.
- Usiądziemy? - Zaproponowałam gdy zbliżaliśmy się do ławki.
- Jasne.
- Ale tu ładnie. - Skomentowałam otaczający nas krajobraz.
- To prawda, choć widziałem lepsze miejsca. - Podsunął zamyślony. - Mogę cię kiedyś w nie zabrać. - Dodał po chwili. Uśmiechnęłam się na jego słowa.
- To miłe. - Powiedziałam nagle, nawet nie wiem czemu.
- Wiele mogę zrobić dla ciebie. - Wyznał patrząc w moje oczy. Nie wiem czy to miało jakieś drugie dno, ale to przyjemne słowa dla moich uszu. To dziwne, raz Liam potrafi być miły, troskliwy, uprzejmy ; a raz jest kompletnym frajerem, agresywny, bipolarny.
Chyba nigdy go nie zrozumiem. 
- Rozprostuje nogi. - Oznajmiłam powoli wstajać i uważnie obserwując reakcję Liama.
- Okej. - Chodziłam chwile w jedną i drugą stronę, co było dosyć wkurzające, aż w końcu wyczułam dobry moment i jak piorun rzuciłam się w  ucieczkę. Nie wiedziałam gdzie jestem dlatego biegłam na oślep. Byleby uwolnić się od niego. Nim Liam zorientował się co się stało, byłam już kawałek od niego. Biegłam tzw. zygzakiem, między drzewami aby szybciej go zgubić, ale on nie przegrywał. Mogłam się tego spodziewać. Już powoli brakowało mi sił i zaczęłam stopniowo zwalniać. W tym momencie przeklinałam moją słabą kondycje. Gdy wiedziałam, że nie dam rady już dalej biec schowałam się za konarem dużego drzewa. Niestety kroki Payne nadal nie ustawały, a nawet coraz to głośniej je słyszałam. Serce biło mi jak jeszcze nigdy.
- Anne wyjdź. Przecież cię widzę. - Nagle usłyszałam jego głos gdzieś bardzo blisko. Nie czekając na nic wstałam i znów chciałam uciec, lecz zostałam popchnięta w skutek czego wylądowałam na brudnej ziemi.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz!? - Warknął na mnie wściekły.

No właśnie. Co ja sobie myślałam. 

Szybko wstałam i już miałam coś powiedzieć w swojej obronie, ale nie pozwolił mi.
- Oh zamknij się mała suko. - Przyznam szczerze. Przeraziłam się nie na niby.

środa, 13 maja 2015

#11 Głód.

            Obudziłam się przez deszcz uderzający w okno nad moją głową. Przetarłam zaspane oczy i leniwie usiadłam. Gdy rozejrzałam się po pomieszczeniu wszystko do mnie wróciło. Pogoda była okropna, choć dla mnie to i tak bez różnicy. Nagle poczułam duży głód, w końcu nie jadłam już od dawna. Nie wiedziałam czy poszukać kuchni czy lepiej poczekać tu na Liama. Po 10 minutach zastanawiania się, zdecydowałam się na zejść na dół. Cicho wstałam z wygodnego łóżka i wyszłam zza drzwi pokoju, aby dostać się do kuchni. Mój brzuch nieustannie burczał na myśl o jedzeniu. Zeszłam schodami w dół i rozejrzałam się, aż natrafiłam na miejsce które szukałam. Podeszłam tam nie zwracając uwagi na nic innego, chciałam po prostu zjeść coś, cokolwiek. To dosyć dziwne jeśli chodzi o mnie. Jeszcze niedawno miałam dość duże problemy z... anoreksją oraz bulimią. Jakiekolwiek jedzenie sprawiało mi ogromną trudność. Wyleczyłam się z tego tylko dzięki mojemu bratu, który praktycznie na siłę wpychał we mnie jedzenia. Wtedy byłam wściekła na niego, lecz teraz wiem, jak bardzo mi pomógł.

 Wracając do teraźniejszości...

Uchyliłam lekko lodówkę i dostrzegłam jogurt wiśniowy, który od razu sobie wzięłam. Znalazłam również małą łyżeczkę i zaczęłam go konsumować Gdy już skończyłam i wywaliłam pusty pojemnik poczułam parę silnych rąk na mojej talii. Gwałtownie się odwróciłam wpadając na złego Liama.
- Co ty tu robisz? - Spytał wpatrując się w moje oczy.
- J-ja byłam głodna. - Wyjąkałam cicho. Ten chłopak mnie przerażał.
- I dlatego postanowiłaś sama szperać mi po domu?
Był zły i to bardzo, tylko nie wiem czemu. Przecież nie zrobiłam nic złego.
- Byłam głodna. - Powtórzyłam z nadzieją, że mnie zrozumie. Już raz mnie uderzył, jakoś nie bardzo chce powtórkę.
- Chuj mnie to obchodzi! - Krzyknął, mocniej wbijając palce w moją talię. Skrzywiłam się z bólu.
- Czemu taki jesteś? - Spytałam lekko skrępowana. Nie wiem czy to był dobry pomysł.
- Bo kurwa jestem i chuj ci do tego mała suko! - Znów podniósł głos, popychając mnie przez co potknęłam się i przewróciłam na zimne panele. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem, a ten tylko wzruszył ramionami.
Wstałam powoli nie patrząc na niego i stanęłam obok stołu przy którym jeszcze niedawno jadłam jogurt.
- A teraz wypieprzaj na górę.  - Rzucił na odwecie i odwrócił się do mnie tyłem. Co to ja kurwa psem jestem, czy jak!?
- A jak nie to co?
- Nie chcesz wiedzieć. - Odparł beznamiętnie.
- A może jednak chce..?
Tak, wiem. Pakuje się w tarapaty, ale nie dam sobą tak pomiatać. Nie jestem zwierzęciem.
- Igrasz z ogniem, Annabelle. - Ostrzegł sucho wypalając mnie na wylot swym przerażającym spojrzeniem.
- Dlaczego trzymasz mnie tutaj wbrew mojej woli? - Spytałam zrezygnowana.
- Odpowiedź jest prosta. - Powiedział jak gdyby nigdy nic nadal patrząc na mnie. - Bo z własnej woli nie zostaniesz. - Dokończył z szyderczym uśmieszkiem.
- A dziwisz się? - Spytałam drwiąco.
- Tak.
- Liam.. ja mam rodzine... - Zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć.
- Bzdura. Wcale nie masz rodziny. - Skąd on to wie?
- Ale mam brata, który znaczy dla mnie o wiele więcej niż możesz sobie to wyobrazić.
- Kto? Masz na myśli Horana, który ukrywa przed tobą kim na prawdę jest? - Zadrwił widocznie rozbawiony moim poprzednim zdaniem.
- Każdy ma tajemnice. - Broniłam swojego brata.
- Ale nie każdy zataja takie rzeczy przed własną siostrą. - Miał dobre argumenty, ale nadal nie zamierzałam się poddać.
- Widocznie miał dobry powód. - Odparłam oschle.
 Po tych słowach nagle wyszedł z pomieszczenia, nawet nie wiem gdzie. Stałam tam nadal bacznie obserwując jego poczynania.

Po krótkiej chwili Liam wrócił z piwem w ręce i znów stanął na przeciwko mnie. 
- Masz charakter. - Oznajmił nagle przemierzając wzrokiem całe moje ciało, po czym dodał. - Podoba mi się to. - W pierwszym momencie przeszedł mnie dziwny dreszcz, ale gdy spojrzałam w jego oczy nie czułam lęku czy zdenerwowania. Czułam się jakby wszystkie emocje, wypłynęły ze mnie, nic nie czułam. Żadnych uczuć. Pustka.
- Jesteś bardzo podobna do swojego brata. - Stwierdził nagle.
- Wiem to. - Powiedziałam pewna siebie. Nie jest pierwszą osobą, która mi to mówi.
- Zadziorna jak zawsze. - Skomentował z chytrym uśmieszkiem.
- Taka się urodziłam. - Odparłam z lekkim rozbawieniem. Ta cała sytuacja z punktu widzenia osoby "trzeciej" mogłaby być całkiem komiczna. Nim się obejrzałam Liama już tu nie było, a mianowicie siedział w salonie i oglądał mecz z piwem w dłoni. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, po krótkim monologu zdecydowałam się podejść do niego i zobaczyć jak sytuacja dalej się rozwinie. Powolnym jak zawsze krokiem przysiadłam się na kanapie w odpowiedniej odległości od niego. Spojrzałam na ekran z lekka znudzona tym co aktualnie jest wyświetlane. Mecz grał Real z Barcą, dwa "rywale" w tej lidze sportowej. Niall zawsze był za Realem, dlatego i ja za nim byłam. To nie ta, że odgapiam od niego czy coś w tym stylu, tylko po prostu te całe kluby, mecze itd. to nie coś co mnie interesuje.
- Chcesz piwo? - Z zamyśleń wyrwał mnie głos Liama. Spojrzałam na niego nie pewnie.
- Jasne. - Odpowiedziałam w końcu. Przecież to tylko jedno piwo. Nic mi nie będzie.
- Trzymaj. - Podał mi szklaną butelkę, którą chwile wcześniej otworzył. Upiłam łyk i o dziwo smakowało mi.
- Dlaczego usiadłaś tak daleko?  - Liam zadał kolejne pytanie wskazując na przestrzeń między nami.
- Tu mi wygodnie. - Odparłam beznamiętnie.
- Mogę cię zapewnić, że przy mnie będzie ci jeszcze wygodniej. - Powiedział z tym chytrym uśmieszkiem.
- Dzięki, ale jednak nie skorzystam. - Odpowiedziałam pewna siebie.
- To nie było pytanie, słońce. - Znów ten głupi uśmiech. Ahh jak ja nienawidzę tego człowieka, doprowadza mnie do szału...
Za kogo on się ma, hm? Ah no tak. Za mojego porywacza.
Niechętnie przysunęłam się bliżej, lecz nie tak jak on pokazywał.
- Hej, spokojnie. Nie gryzę. - Ale bijesz, frajerze. - Chodź do mnie.
Zażartował wyciągając ręce w geście przytulenia kogoś. No chyba śnisz. Przybliżyłam się i znów wpatrywałam się w ekran przede mną, zupełnie nie zwracając uwagi na Liama. Nagle poczułam silne dłonie oplatające moją talię i przysuwające jeszcze bliżej Payne.
- Mnie się nie odmawia. - Syknął wprost do mojego ucha, po czym przegryzł jego płatek. Zadrżałam z uczucia jakie mi wtedy towarzyszyło. Nadal próbowałam niewzruszenie oglądać mecz, ale liam co chwile mi przeszkadzał.
- Liam, możesz przestać? Proszę. - Powiedziałam zrezygnowana. Byłam zmęczona, w ogóle źle się czułam. Jednakże za wszelką cenę nie chciałam pokazywać ani mówić o tym Liamowi. Ciekawe co u Nialla... Chciałbym wrócić do domu. Niestety przy nim jest to niemożliwe. Przynajmniej na razie.
___________________________________________________________________
Hejka. Długo coś nie pisałam do was nic takiego.. hm.. osobistego. Głównie to z tego powodu, że mam taką zasadę. - Jeśli nie mam nic ciekawego do powiedzenia, to po prostu się  nie odzywam. ;)
Tzn. Teraz w sumie też nie mam nic takiego do powiedzenia, ale cii...
Więc jak tam u was moi kochani czytelnicy? Szybkim krokiem zbliżają się wakacje, wiec to najwyższy czas, aby popoprawiać oceny :D Tak bardzo cieszę się, że wreszcie opuszczam mury gimnazjum i wkraczam w świat zatytułowany "liceum", ktoś z was również kończy w tym roku gimbaze? :)
Powodzenia z ocenami i w ogóle szkołą i do następnego :**