Obudziłam się przez deszcz uderzający w okno nad moją głową. Przetarłam zaspane oczy i leniwie usiadłam. Gdy rozejrzałam się po pomieszczeniu wszystko do mnie wróciło. Pogoda była okropna, choć dla mnie to i tak bez różnicy. Nagle poczułam duży głód, w końcu nie jadłam już od dawna. Nie wiedziałam czy poszukać kuchni czy lepiej poczekać tu na Liama. Po 10 minutach zastanawiania się, zdecydowałam się na zejść na dół. Cicho wstałam z wygodnego łóżka i wyszłam zza drzwi pokoju, aby dostać się do kuchni. Mój brzuch nieustannie burczał na myśl o jedzeniu. Zeszłam schodami w dół i rozejrzałam się, aż natrafiłam na miejsce które szukałam. Podeszłam tam nie zwracając uwagi na nic innego, chciałam po prostu zjeść coś, cokolwiek. To dosyć dziwne jeśli chodzi o mnie. Jeszcze niedawno miałam dość duże problemy z... anoreksją oraz bulimią. Jakiekolwiek jedzenie sprawiało mi ogromną trudność. Wyleczyłam się z tego tylko dzięki mojemu bratu, który praktycznie na siłę wpychał we mnie jedzenia. Wtedy byłam wściekła na niego, lecz teraz wiem, jak bardzo mi pomógł.
Wracając do teraźniejszości...
Uchyliłam lekko lodówkę i dostrzegłam jogurt wiśniowy, który od razu sobie wzięłam. Znalazłam również małą łyżeczkę i zaczęłam go konsumować Gdy już skończyłam i wywaliłam pusty pojemnik poczułam parę silnych rąk na mojej talii. Gwałtownie się odwróciłam wpadając na złego Liama.
- Co ty tu robisz? - Spytał wpatrując się w moje oczy.
- J-ja byłam głodna. - Wyjąkałam cicho. Ten chłopak mnie przerażał.
- I dlatego postanowiłaś sama szperać mi po domu?
Był zły i to bardzo, tylko nie wiem czemu. Przecież nie zrobiłam nic złego.
- Byłam głodna. - Powtórzyłam z nadzieją, że mnie zrozumie. Już raz mnie uderzył, jakoś nie bardzo chce powtórkę.
- Chuj mnie to obchodzi! - Krzyknął, mocniej wbijając palce w moją talię. Skrzywiłam się z bólu.
- Czemu taki jesteś? - Spytałam lekko skrępowana. Nie wiem czy to był dobry pomysł.
- Bo kurwa jestem i chuj ci do tego mała suko! - Znów podniósł głos, popychając mnie przez co potknęłam się i przewróciłam na zimne panele. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem, a ten tylko wzruszył ramionami.
Wstałam powoli nie patrząc na niego i stanęłam obok stołu przy którym jeszcze niedawno jadłam jogurt.
- A teraz wypieprzaj na górę. - Rzucił na odwecie i odwrócił się do mnie tyłem. Co to ja kurwa psem jestem, czy jak!?
- A jak nie to co?
- Nie chcesz wiedzieć. - Odparł beznamiętnie.
- A może jednak chce..?
Tak, wiem. Pakuje się w tarapaty, ale nie dam sobą tak pomiatać. Nie jestem zwierzęciem.
- Igrasz z ogniem, Annabelle. - Ostrzegł sucho wypalając mnie na wylot swym przerażającym spojrzeniem.
- Dlaczego trzymasz mnie tutaj wbrew mojej woli? - Spytałam zrezygnowana.
- Odpowiedź jest prosta. - Powiedział jak gdyby nigdy nic nadal patrząc na mnie. - Bo z własnej woli nie zostaniesz. - Dokończył z szyderczym uśmieszkiem.
- A dziwisz się? - Spytałam drwiąco.
- Tak.
- Liam.. ja mam rodzine... - Zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć.
- Bzdura. Wcale nie masz rodziny. - Skąd on to wie?
- Ale mam brata, który znaczy dla mnie o wiele więcej niż możesz sobie to wyobrazić.
- Kto? Masz na myśli Horana, który ukrywa przed tobą kim na prawdę jest? - Zadrwił widocznie rozbawiony moim poprzednim zdaniem.
- Każdy ma tajemnice. - Broniłam swojego brata.
- Ale nie każdy zataja takie rzeczy przed własną siostrą. - Miał dobre argumenty, ale nadal nie zamierzałam się poddać.
- Widocznie miał dobry powód. - Odparłam oschle.
Po tych słowach nagle wyszedł z pomieszczenia, nawet nie wiem gdzie. Stałam tam nadal bacznie obserwując jego poczynania.
Po krótkiej chwili Liam wrócił z piwem w ręce i znów stanął na przeciwko mnie.
- Masz charakter. - Oznajmił nagle przemierzając wzrokiem całe moje ciało, po czym dodał. - Podoba mi się to. - W pierwszym momencie przeszedł mnie dziwny dreszcz, ale gdy spojrzałam w jego oczy nie czułam lęku czy zdenerwowania. Czułam się jakby wszystkie emocje, wypłynęły ze mnie, nic nie czułam. Żadnych uczuć. Pustka.
- Jesteś bardzo podobna do swojego brata. - Stwierdził nagle.
- Wiem to. - Powiedziałam pewna siebie. Nie jest pierwszą osobą, która mi to mówi.
- Zadziorna jak zawsze. - Skomentował z chytrym uśmieszkiem.
- Taka się urodziłam. - Odparłam z lekkim rozbawieniem. Ta cała sytuacja z punktu widzenia osoby "trzeciej" mogłaby być całkiem komiczna. Nim się obejrzałam Liama już tu nie było, a mianowicie siedział w salonie i oglądał mecz z piwem w dłoni. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, po krótkim monologu zdecydowałam się podejść do niego i zobaczyć jak sytuacja dalej się rozwinie. Powolnym jak zawsze krokiem przysiadłam się na kanapie w odpowiedniej odległości od niego. Spojrzałam na ekran z lekka znudzona tym co aktualnie jest wyświetlane. Mecz grał Real z Barcą, dwa "rywale" w tej lidze sportowej. Niall zawsze był za Realem, dlatego i ja za nim byłam. To nie ta, że odgapiam od niego czy coś w tym stylu, tylko po prostu te całe kluby, mecze itd. to nie coś co mnie interesuje.
- Chcesz piwo? - Z zamyśleń wyrwał mnie głos Liama. Spojrzałam na niego nie pewnie.
- Jasne. - Odpowiedziałam w końcu. Przecież to tylko jedno piwo. Nic mi nie będzie.
- Trzymaj. - Podał mi szklaną butelkę, którą chwile wcześniej otworzył. Upiłam łyk i o dziwo smakowało mi.
- Dlaczego usiadłaś tak daleko? - Liam zadał kolejne pytanie wskazując na przestrzeń między nami.
- Tu mi wygodnie. - Odparłam beznamiętnie.
- Mogę cię zapewnić, że przy mnie będzie ci jeszcze wygodniej. - Powiedział z tym chytrym uśmieszkiem.
- Dzięki, ale jednak nie skorzystam. - Odpowiedziałam pewna siebie.
- To nie było pytanie, słońce. - Znów ten głupi uśmiech. Ahh jak ja nienawidzę tego człowieka, doprowadza mnie do szału...
Za kogo on się ma, hm? Ah no tak. Za mojego porywacza.
Niechętnie przysunęłam się bliżej, lecz nie tak jak on pokazywał.
- Hej, spokojnie. Nie gryzę. - Ale bijesz, frajerze. - Chodź do mnie.
Zażartował wyciągając ręce w geście przytulenia kogoś. No chyba śnisz. Przybliżyłam się i znów wpatrywałam się w ekran przede mną, zupełnie nie zwracając uwagi na Liama. Nagle poczułam silne dłonie oplatające moją talię i przysuwające jeszcze bliżej Payne.
- Mnie się nie odmawia. - Syknął wprost do mojego ucha, po czym przegryzł jego płatek. Zadrżałam z uczucia jakie mi wtedy towarzyszyło. Nadal próbowałam niewzruszenie oglądać mecz, ale liam co chwile mi przeszkadzał.
- Liam, możesz przestać? Proszę. - Powiedziałam zrezygnowana. Byłam zmęczona, w ogóle źle się czułam. Jednakże za wszelką cenę nie chciałam pokazywać ani mówić o tym Liamowi. Ciekawe co u Nialla... Chciałbym wrócić do domu. Niestety przy nim jest to niemożliwe. Przynajmniej na razie.
___________________________________________________________________
Hejka. Długo coś nie pisałam do was nic takiego.. hm.. osobistego. Głównie to z tego powodu, że mam taką zasadę. - Jeśli nie mam nic ciekawego do powiedzenia, to po prostu się nie odzywam. ;)
Tzn. Teraz w sumie też nie mam nic takiego do powiedzenia, ale cii...
Więc jak tam u was moi kochani czytelnicy? Szybkim krokiem zbliżają się wakacje, wiec to najwyższy czas, aby popoprawiać oceny :D Tak bardzo cieszę się, że wreszcie opuszczam mury gimnazjum i wkraczam w świat zatytułowany "liceum", ktoś z was również kończy w tym roku gimbaze? :)
Powodzenia z ocenami i w ogóle szkołą i do następnego :**
Wspaniały rozdział *O* PER-FECT
OdpowiedzUsuńDADDY ?!?!?!? TO TY BYŁEŚ ZAWSZE TEN MIŁY, POMOCNY ITP ITD !!! A TERAZ ?!?!? BIJESZ KOBIETY !!!! -,- Dużo weny życzę i do następnego :*
(Ja zaczynam gimbaze) xx
//Emilka
Świetnyy :*
OdpowiedzUsuńŚwietne ja za rok kończe gimnazjum heh
OdpowiedzUsuńczekam na next
Zapraszam do mnie http://changeshs1d.blogspot.com/
Swietny rozdzial
OdpowiedzUsuńŚwietnie :3 ~Alissa
OdpowiedzUsuń