niedziela, 30 sierpnia 2015

Informacja

       Hejka ^^ więc tak jak mówiłam, tak jestem ze statystyką oraz prologiem na nowego bloga :D
Chciałam wam również bardzo, ale to bardzo podziękować za te wszystkie komentarze oraz wyświetlenia, bardzo mnie one motywowały.

*Statystyka*

Wyświetlenia: 10.476
Rozdziałów: 26
Postów: 29
Komentarzy: 137
Obserwatorów: 8

Za co tak jak pisałam, bardzo wam dziękuję. 



A teraz to co najlepsze, prolog!



*Prolog*


Co się stanie, gdy dwa różne światy spotkają się na jednej drodze? 

 
Są całkiem inni, a jednak łączy ich pewien mały fakt.

Oboje mają sekret, którego za wszelką cenę nie chcą nikomu zdradzić. 

Czy przełamią się na siebie i wyznają od dawna skrywane tajemnice? 

Na to pytanie oraz wiele innych znajdziesz odpowiedź w tym fanfiction. Zapraszam. 

"Death is the beginning of eternity..." 


#Klaudia0614






Tak jak już wiecie (lub nie) mam mały problem ze zwiastunem, także nie wiem kiedy go w końcu zrobię, aczkolwiek postaram się, żeby to było jak najszybciej. 

Chciałam jeszcze zaznaczyć, że właściwie wszystko co jest na moich blogach (prologi, rozdziały, okładki, zwiastuny, wygląd strony) jest moją zasługą. Nikt nigdy mi nie pomagał przy tworzeniu z czego jestem dumna. :)

Link do bloga na blogerze: DD
Link do bloga na wattpadzie: DD

Każde moje FF piszę na tych dwóch witrynach, tak aby dla każdego było wygodnie. :)

Ps. Na nowym blogu przez jakiś czas może być dość nie fajny wygląd strony, gdyż nie mam zbytnio czasu by coś tam jeszcze zmieniać. ;c 

A jeszcze jedno pytanie do was: Chcecie muzykę na blogu? Jak tak to jaką, wolną czy bardziej szybką? 
Nigdy nie dawałam żadnej muzyki do opowiadań, ale zauważyłam, że dużo FF ją posiada, więc zwracam się z pytaniem do was :D 

Jeśli podoba się którykolwiek z moich blogów, to byłabym wdzięczna jakbyście polecali go znajomi ♥

Ps. Obiecałam, że skończę ten blog i zacznę nowy jeszcze w wakacje i tak też postąpiłam. Szczerze nie sądziłam ,że uda mi się to wszystko w tak krótkim czasie, ale jednak :)

Dobra.. nie będę jeszcze bardziej się rozpisywać. To co chciałam wam powiedzieć, zrobiłam to.

Trzymajcie się kochani! Jesteście najlepsi! ♥

#26 Epilog

            Jednak udało się. Zniknęłam. Przestałam być kłopotem dla tych wszystkich ludzi. Teraz wreszcie czuję się w pełni wolna. Gdy widzę te znajome twarze całe zapłakane i roztrzęsione, serce mi pęka. Choć wiem, ze to tylko gra. Już za parę dni wszystko wróci do normy, nikt nie będzie nawet o mnie pamiętał. Może ktoś kiedyś wspomni sobie "Annabelle Horan", lecz tylko jako dziewczynę, która zatruwała  wszystkim wokół życie .Mam niską samoocenę, ale nie bez powodu.

Teraz patrzę na tych wszystkich zgromadzonych ludzi i wiem, że dobrze postąpiłam. Dziś odbywa się mój pogrzeb.. jak to komicznie brzmi, prawda?

Widzę Niall'a w pierwszym rzędzie, tuż przy mojej czarnej trumnie, która przechowuje moje zepsute ciało. Brat, jak zresztą wszyscy, jest ubrany elegancko. Śmiesznie to dość wygląda, gdyż wiem, że nie przepada za garniturem. Nigdy nie widziałam go płaczącego.. aż do dzisiaj. Coś tak jakby ukłuło mnie w sercu, może dopiero teraz odzywa się moje sumienie?

Gdy rozglądam się dalej, dostrzegam Liam'a. Na jego widok całe ciało przeszywa dreszcz.. poprawka.
 Ja nie mam ciała.
Wygląda cholernie dobrze, jak zawsze. Dopiero niedawno doszło do mnie, że zadurzyłam się w nim. Niestety i tak nic by z tego nie wyszło. Przecież wszyscy mają mnie za nic.

Następną osobą jaką zauważam jest Claudia.. co ona tu w ogóle robi? Kiedy przypatrzę się trochę dokładniej, mogę zobaczyć łzy w jej oczach. Czyżby żałowała? Wątpię. A nawet jeśli, to jest już za późno. Nikt z nas nie cofnie czasu i nie zmieni swoich błędów.

Gdzieś w oddali widzę również Luke'a, choć jego to już w ogóle się tutaj nie spodziewałam. Nie płacze. Jedynie patrzy tępo przed siebie, gdzie ksiądz odprawia całą ceremonię.

 Obok Claudii stoi również praktycznie cała nasza klasa.. nawet te osoby, które sprawiły mi najwięcej przykrości. Chciałabym usłyszeć co ci wszyscy ludzie mają mi do powiedzenia.. jeśli w ogóle coś mają.

Widzę także dużo sąsiadów czy rodziny, ale również ludzi, których nawet nie kojarzę. Wszyscy pogrążeni w smutku i rozpaczy.

Nie jest mi z tym lekko, ale wiem, że przejdzie im, tak samo jak i mi. Wkrótce dojdą do siebie i zaczną swobodne życie. A to, może być jedynie przestrogą dla nich...

___________________________________________________________________
Jejku nie wiem co powiedzieć.. wiem, że pewnie chcielibyście mnie zabić za taki zwrot akcji, ale tak zdecydowałam. Przepraszam.
Za chwilkę dodam jeszcze post ze statystyką "Addiction: oraz zapowiedzią nowego bloga. Tak jak już pisałam, mam nadzieję, że choć wpadniecie na nowe FF :D ♥
A tym czasem - miłych ostatnich dwóch dni wakacji!

sobota, 29 sierpnia 2015

#25 Wiadomość

*Oczami Niall'a*
        Nie wiem co mnie wtedy opętało. Pomimo, że Anne zajebiście mnie wkurwiła, to nie chciałem jej tego wszystkiego wygarnąć. Przecież widziałem, że coś było na rzeczy, a ja zamiast być jej bratem, zachowałem się jak ostatni dupek. Nie zdziwię się jak teraz nie będzie chciała nawet ze mną rozmawiać.

Po krótkim monologu stwierdziłem, że pójdę ją przeprosić. Zależy mi na naszych relacjach i nie chce wszystkiego spieprzyć przez mój wybuchowy charakter.

Szybkim krokiem poszedłem do jej pokoju, po czym powoli uchyliłem drzwi. W środku było zaskakująco cicho i ciemno.
- Anne.. ja przepraszam nie chc.. co jest kurwa! - Wmurowało mnie,  gdy zauważyłem ciało siostry całe w krwi. Chwyciłem się za głowę nie wiedząc co mam robić. Wiedziałem, że się cięła, ale nie miałem pojęcia, że.. że może chcieć się zabić. Gdy oprzytomniałem szybko sprawdziłem jej puls, bardzo marny. W równym pośpiechu wybrałem numer na pogotowie i zadzwoniłem. W tej chwili nie odchodziło mnie, że ktoś wyda mnie policji, teraz ważna była tylko i wyłącznie Anne.

Karetka przyjechała w ciągu pięciu minut. Bałem się, że już może być za późno, byłem bardzo podenerwowany. Ratownicy co chwile coś krzyczeli, lecz nawet to do mnie nie docierało.
- Przepraszam, nie może pan tam wejść. - Usłyszałem gdy chciałem wejść do pojazdu, w którym znajdowała się Anne.
- Jak to nie mogę? To moja siostra, proszę mnie wpuścić!
- Proszę się uspokoić. - Nakazał lekarz.
- Jak mam się kurwa uspokoić, skoro jedyna bliska mi osoba właśnie umiera!?
- Wiem, że jest to dla pana trudne, ale proszę pomyśleć o poszkodowanej. Jej stan jest bardzo niebezpieczny, nie wiadomo czy w ogóle to przeżyje, więc proszę dać mi pracować.
Tłumaczył się ratownik i w sumie miał racje. Postanowiłem nie udzielać się już więcej, tylko wsiadłem do swojego samochodu i ruszyłem za karetką.

 - Potrzebna kroplówka!
- EKG!
- Tętno powyżej 120
- Podać adrenalinę!
Wszyscy krzyczeli nad ciałem Anne, a ja nawet nie wiedziałem co to wszystko ma znaczyć. Byłem zdesperowany, chciałem tylko by moja młodsza siostrzyczka z tego wyszła i żeby wszystko było jak dawniej.
- Potrzebna transfuzja.
Usłyszałem i zamarłem. Anne ma nietypową grupę krwi - 0 Rh - , bardzo ciężko jest taką zdobyć. Najgorsze, że nawet ja nie mogę być dawcą gdyż nie mam takiej grupy.

Nawet nie wiem ile tu już jestem, godzinę? Dwie? Trzy? Nie obchodził mnie czas, który upływa, tylko życie Anne. Lekarze robili co w swojej mocy by tylko ją uratować, lecz nadal nie znaleźli dawcy.
Mijały kolejne minuty, a ja wciąż w tym samym miejscu, tak samo załamany. Nagle mój telefon zadzwonił, przez co oprzytomniałem.
- Halo - Nawet nie patrzyłem kto dzwonił,  chciałem tylko aby już ta rozmowa się skończyła.
- Siema, wiesz gdzie jest Anne? - Dostrzegłem zatroskany głos Liama. Czego on kurwa jeszcze chce od niej?
- Czego ty chcesz od niej?
- Martwię się, ostatnio zaczęła się..
- ciąć. - dokończyłem zrozpaczony.
- Tak. Dlatego boję się o nią.
- Anne.. ona.. jest w szpitalu.
- C-co?
Nie byłem w stanie więcej mu przekazać. Normalnie bym w ogóle go olał, ale widać, a raczej słychać było, że serio się zamartwiał. Nie mogę go tak zostawić bez żadnego wyjaśnienia.

Po około piętnastu minutach na korytarzu ujrzałem zdezorientowanego Payne. Gdy tylko mnie zauważył, podszedł w moją stronę i stanął na przeciwko.
- Co się stało?
Przez chwile się zawahałem nad odpowiedzią, ale w końcu uległem.
- Ona.. pocięła się.
Patrzył na mnie z niedowierzaniem, a jego twarz zrobiła się strasznie blada.
- Żyje?
- Ledwo.
Payne usiadł obok mnie zdecydowanie "powalony" daną informacją.
- Potrzebuje dawcy. - Wypaliłem nagle z nadzieją.
- Jaką ma grupę?
- 0 Rh minus.
- Kurwa. - Przeklną głośno, co oznaczało, że moja nadzieja właśnie odeszła.

Nagle zauważyliśmy lekarza wychodzącego z Anne sali.
- Co z nią? - Spytałem od razu wstając z miejsca. - Mężczyzna spojrzał na mnie z współczuciem, a ja obawiałem się najgorszego.
- Błagam niech to nie to o czym myślę..
- Przykro mi. - I już wtedy wiedziałem. Ona umarła. Nie ma jej już na tym świecie. Już nigdy jej nie zobaczę. Nie ujrzę jej pięknego uśmiechu, jej oczu pełnych szczęścia.
-  Jak to możliwe..? - Wyszeptałem nieobecny.
- Cięcia były zbyt głębokie. Nie było szans.

Kilka dni później...

Wiadomość o śmierci Anne rozprzestrzeniała się po całym mieście.  Na każdym kroku ludzie składali mi kondolencje, lecz co mi z tego było? Czy to przywróci moją siostrę do życia? Bez niej to już nie będzie to samo.. nadal nie zbyt dociera do mnie, że już nigdy jej nie zobaczę.
Nawet Claudia, z którą była okropnie pokłócona płakała w niebo głosy gdy dowiedziała się o Anne. Wszyscy byliśmy pogrążeniu w smutku. Dopiero po jej śmierci dowiedziałem się, co działo się przez ostatnie dni gdy mnie nie było. Zastanawiam się tylko dlaczego nie powiedziała mi tego, przecież pomógł bym jej. Ba. Zrobiłbym wszystko żeby było dobrze. Ale niestety, wolała odpuścić i odejść. Odejść już na zawsze.

______________________
Niestety, ale został nam już tylko epilog.  Myślałam, że dobije do 30 rozdziałów, ale jednak na 26 się zakończy. Pod koniec dodam jeszcze notke z statystykami itp, mam nadzieję, że moje kolejne ff też ktoś z was będzie czytał :)
Ps. Już mam plany co do następnego opowiadania, więc w sumie ankiety są niepotrzebne :) W najbliższym czasie dodam tutaj okładkę,  prolog oraz zwiastun do bloga, jak tylko powstaną.
Ostatnie 2 dni wolności ludzie! Trzeba korzystać.. :D

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

#24 Żegnajcie

         Gdy wyszedł, poczułam taką jakby pustkę. Dlaczego on mi to wszystko mówi? Chce żeby poczuła się jeszcze gorzej? Myślałam ,ze to niemożliwe, ale jednak. Już wiem dlaczego jest liderem gangu. Nawet własnej siostrze potrafi wygarnąć takie mocne słowa prosto w twarz, bez żadnego żalu czy poczucia winy.
- Masz racje. - Wyszeptałam cicho sama do siebie. Te słowa były odpowiedzią na wcześniejsze zdanie chłopaka.
*
- Zamknij się wreszcie.
- Dobra. - Odparł wstając z mojego łóżka i kierując się do wyjścia z pokoju. - Staczasz się. - To były jego ostatnie słowa przed zamknięciem drzwi. 

*
 Chciałam zniknąć, tak aby nikt  już nie miał przeze mnie niepotrzebnych kłopotów, w końcu byłam tylko problemem dla właściwie każdego. Może to przez ten nagły przypływ adrenaliny, lecz postanowiłam znów udać się po moją kochaną przyjaciółkę (czyt. żyletkę). Wiem, że  miałam już tego nie robić, ale powiedzcie mi - jak? Po prostu w mojej sytuacji jest to niemal konieczne. Może i bym tego nie robiła, gdybym miała osobę której mogłabym się wyżalić i prosić o pomoc.

Poszłam do bezszelestnie do łazienki po wspomniany przedmiot , po czym wróciłam i usiadłam na ziemi opierając się o bok łóżka.

Miejmy to już za sobą...

Zrobiłam pierwsze cięcie. Czy pomogło? Nie. Mój mózg domagał się więcej. To podobnie jak z narkotykami.

Żyletka kilkakrotnie spotkała się z moją dłonią, lecz nadal było mi mało. Chciałam ciągle więcej i więcej. W pewnym momencie moja dłoń zbyt mocno przycisnęła żyletkę przy cięciu kolejnej rany. Na początku myślałam, że to nic takiego, ale już po krótkiej chwili zrobiło mi się potwornie słabo i gdybym właśnie nie siedziała to pewnie bym już upadła. W uszach zaczęło mi szumieć, a przed oczami zrobiło mi się ciemno. To takie zabawne. Jeszcze kiedyś bałabym się stanu w której jestem, a tym czasem nic nie czuje. Może wreszcie będę wolna...

No bo w końcu pojęcie "śmierć" jest bardzo rozbudowane. Nie martwię się co dalej ze mną będzie, przecież świat stworzył Bóg, a on jest dobry. Nie sądzę by pozwolił mi trafić to miejsca w którym będę cierpieć. Wierzę w dobre zakończenia i mam nadzieję, że wreszcie będę mogła odejść z tego świata. Nie chce tu już być. Mam dość. Teraz osoby, które wyrządziły mi tyle złego, mogą się cieszyć. Na reszcie się mnie pozbyły. Żegnajcie.
_____________________________________
No to się podziało, nie? Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie :) ♥
Ps. Przepraszam, że taki króciutki, ale nie mogłam się doczekać kiedyś wreszcie go opublikuję.
Ps2. Przypominam o zagłosowaniu w ankietach! :))

czwartek, 20 sierpnia 2015

#23 Krytyka

           Gdy się obudziłam, byłam zdezorientowana, nie wiedziała do końca co się działo poprzedniego dnia. Przetarłam oczy dłońmi i spojrzałam na drugi bok. Myślałam ,że dostanę zawału gdy dostrzegłam śpiącego obok mnie Liama. Miałam nadzieję, już nigdy go nie zobaczyć, a tu nagle najnormalniej w świecie śpi sobie w moim łóżku razem ze mną. Natychmiastowo wstałam z łóżka, przez co chłopak obudził się. Spojrzałem w moje oczy, po czym obdarował spojrzeniem całe moje ciało i znów powrócił do oczu. Byłam zmieszana, nie wiedziałam co on tu w ogóle robi.
- Co ty tutaj robisz!? - Praktycznie krzyknęłam na niego, przez co na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Liam wstał, po czym ubrał na siebie swoje rzeczy i podszedł do mnie.
- Uratowałem cię. - Powiedział poważnym tonem.
- Wcale cię o to nie prosiłam. - Syknęłam w jego stronę.
- Gdyby nie ja, wykrwawiłabyś się tam na śmierć. - Stwierdził sucho.
- Może właśnie tego chciałam, co!? -  Nie wiem co we mnie wstąpiło, byłam na niego zła, lub może nawet na siebie. Przez tym nim Niall mnie wydostał z domu Payne chyba poczułam coś do niego i przez to teraz czułam wstręt a nawet żal do samej siebie.
-Powiesz mi dlaczego to zrobiłaś? - Nagle spytał Liam, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać, więc siedziałam cicho. - Anne, czy ostatnio coś się działo?  - Prychnęłam pod nosem. No bo przecież skąd on może to wiedzieć..
- Co cię to kurwa w ogóle obchodzi!? Odpierdol się od mojego życia i tak już zbyt dużo w nim namieszałeś! - Już po prostu nie wytrzymałam. Chciałam mu wszystko wygarnąć, ale coś mnie hamowało.
- Chciałem ci tylko pomóc. - Powiedział z wyrzutem.
- Czy wyglądam jakbym kurwa potrzebowała twojej pomocy?
- Tak.
- To załóż okulary, bo widzę, że już masz zwidy. - Prychnęłam zdenerwowana.
- Wiesz co mam cię gdzieś. Przez cały ten czas myślałem o tobie, martwiłem się. Chciałem się z tobą spotkać, a gdy wreszcie to następuje ty okazujesz się zimną suką. - Przerwał na chwile i spojrzałam na mnie, po czym kontynuował. - Jesteś pierdoloną szmatą, która najeżdża na kogoś, bo chciał jej pomóc. Widzisz tylko siebie, nie dostrzegasz uczuć innych wokół. Liczysz się tylko ty...
- Dość! - Krzyknęłam z łzami w oczach. - Nawet kurwa nie wiesz, jak bardzo się mylisz. - Powiedziałam twardo wlepiając wzrok na ścianie za chłopakiem.
- To udowodnij mi, że nie mam racji. - Odparł zaczepnie pewny siebie.
- Wyjdź. - Powiedziałam spokojnie.
- Jesteś nic nie warta, interesujesz się tylko swoją dupą.
- Wypierdalaj z mojego domu! - Krzyknęłam na niego wkurwiona. O dziwo posłuchał mnie i wyszedł, zostawiając mnie samą. Nawet on uważa mnie za nic.

Mam dość. 

Następnego dnia minęły całe trzy dni co oznaczało, że Niall wrócił. Aktualnie jest godzina 15, a ja nadal w łóżku, nie mam siły by nawet wstać. Tego dnia nie poszłam do szkoły. Nie miałam zamiaru tam wracać po ostatnim. Czułam się okropnie., ta buntownicza i pełna życia cześć mnie już dawno umarła, a niestety z zaświatów nie da się wrócić..

Nagle usłyszałam otwieranie drzwi, co sugerowało powrót Niall'a. Nawet nie miałam zamiaru wstawać by sprawdzić czy aby na pewno to mój brat.
-Anne? Jesteś!?
Słyszałam głos z dołu oraz kroki, które stawały się coraz głośniejsze.
- Hej. - Już po chwili ujrzałam blond czuprynę wychylającą się zza drzwi od mojego pokoju. - Ty nadal w łóżku!? - Oburzył się, gdy tylko mnie dostrzegł.
- Tak wyszło. - Stwierdziłam od niechcenia.
- Dlaczego tutaj jesteś?
- Bo mieszkam? - Odpowiedziałam bardziej pytająco niż twierdząco.
- A nie powinnaś być może w szkole?
- Może i powinnam.
- No więc dlaczego cię tam nie ma? - Czy on da mi kiedyś spokój?
- Bo jestem tutaj.
Widać było, że lekko go denerwowałam już tym swoim zachowaniem.
- Anne. - Westchnął zrezygnowany. - Co się dzieje?
Wiedziałam, że to w końcu nadejdzie. Będę musiała powiedzieć mu o ostatnich dniach jakie przeżyłam, ale nie wiedziałam jak za to się zabrać. Bałam się, że albo mi nie uwierzy albo uzna, że jestem słaba i nie potrafię sobie z tym poradzić. Niestety, ale taka była prawda.
- Dużo. - Odparłam zrezygnowana, jak on wcześniej.
- Mam czas. - Widać było, że nie chciał odpuścić, w sumie to mogłam się tego spodziewać. Jednakże nadal nie bardzo chciałam mu wyjawianiać mojej małej "tajemnicy".
- Niall.. to nie jest takie proste. Nie wiem nawet czy chce ci to powiedzieć.
- Co jest? Nigdy nie byłaś w takim stanie... prawie nigdy.
- Nie przypominaj mi o tym, proszę..
- Ale dlaczego? Prawda jest taka, że zachowujesz się właśnie jak wtedy. Mam tylko nadzieje, że nie zaczęłaś popełniać znów tych samym błędów.
Doskonale wiedziałam o co mu chodziło. Spojrzałam wtedy dyskretnie na moje nadgarstki tamując potok łez. Na moje nieszczęście chłopak musiał to dostrzec, bo cały czas wpatrywał się we mnie szukając mojej reakcji.
- Nie wierze. - Powiedziałam na nagle prawie szeptem. Niall chwycił mnie za lewą rękę pewnym ruchem, po czym podwinął moją bluzkę, dzięki czemu na światło wyszedł mój sekret. - Jak możesz!?
 - Niall ty nic nie rozumiesz..
- Jak to kurwa nie rozumiem!? Znowu.. znowu się kurwa tniesz! Mało ci było po ostatnim?
- Nie krzycz, ja nie chci..
- Nie chciałaś, tak!? To kurwa po chuj to zrobiłaś!?
Nie poznawałam go, w jednej sekundzie stał się bezlitosnym mężczyzną, który wcale nie był moim bratem. Przynajmniej nie mogłam  dopuścić tego do świadomości, że mój Niall może być taki szorstki wobec mnie.
- Możesz się zamknąć wreszcie! Nic kurwa nie wiesz! Ciągle cię nie ma! Przez ostatnie dni miałeś mnie w dupie, więc kurwa zostań przy tamtej wersji okej? A nie, nagle wspaniały brat się obudził! - Wykrzyczałam mu wszystko prosto w twarz i szczerze byłam z siebie dumna. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że tracę ostatnią bliską mi osobę.
- Co kurwa!? Ty się w ogóle słyszysz? Ile ty masz lat? 10? Anne, jesteś już prawie pełnoletnia, a chcesz żebym traktował cię jak pieprzone dziecko! Ogarnij się idiotko!
- Co!?
- To co słyszałaś. Zachowujesz się jak jebana histeryczka z problemami jak u nastolatki.
- Wyjdź.
- Co teraz "foch forever"? Jesteś żałosna. - Wyśmiewał się ze mnie. To tak cholernie boli...
- Zamknij się wreszcie.
- Dobra. - Odparł wstając z mojego łóżka i kierując się do wyjścia z pokoju. - Staczasz się. - To były jego ostatnie słowa przed zamknięciem drzwi.
__________________________
Zachęcam, a zarazem proszę o zagłosowanie w ankietach po prawej stronie. :))

sobota, 15 sierpnia 2015

#22 Liam

     Znów wstaje rano niewyspana i bez jakichkolwiek chęci do życia. Jak zwykle wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się do szkoły. Nie jadłam nawet śniadania, ostatnio ogólnie mało jem, jeśli w ogóle coś zjem w ciągu dnia.

Do szkoły dotarłam w ok 15 minut. Eh kolejne okropne kilka godzin...

Tego dnia jak dotąd nic takiego się nie działo, nikt mi nie dogadywał. Jednakże sądzę, że to dlatego, ponieważ nie ma dziś Claudii w szkole, a to ona wszystkimi manipuluje. Na lekcjach nie mogłam się w ogóle skupić, ale nawet nie spodziewałam się, że będę w stanie na nich uważać. Ostatnio tyle się dzieje, a ja po prostu nie jestem w stanie to wszystko udźwignąć. Mniej więcej w połowie lekcji poszłam na stołówkę, jak z resztą każdy. Stanęłam w kolejce, aby wziąć sobie gorącą czekoladę, gdy w pewnym momencie poczułam na sobie gorący płyn. Szybko spojrzałam przed siebie, aby ujrzeć chamski uśmieszek chłopaka z mojej klasy.
- Ślepy jesteś!? - Krzyknęłam  na niego czując okropny ból na klatce piersiowej.
- Nie, ale gdy na ciebie patrze żałuję, że nie jestem. - Zaśmiał się głośno, a zaraz po nim wszyscy którzy to widzieli. To dla mnie za dużo. Szybkim ruchem chwyciłam mój plecak i uciekłam ze szkoły. Wtedy nie przejmowałam się poparzeniami na moim ciele, liczyło się tylko to aby zniknąć. Nauczyciele nawet nie zwrócili na mnie uwagi gdy wychodziłam ze szkoły. Biegłam tak tyle, aż dotarłam nad pobliską rzekę. Rzadko tam bywałam, ale jednak czasem takie miejsce się przydaje. Usiadłam na brzegu wody i wyciągnęłam piórnik z plecaka w poszukiwaniu strugaczki do kredek. Gdy ją odnalazłam, rozwaliłam ją wyjmując z niej żyletkę.

Zawsze coś.

Pomyślałam i zrobiłam pierwsze cięcie, jednakże ból psychiczny nie minął tym razem jak to miał w zwyczaju. W związku z tym kontynuowałam ranienie swojego ciała. Zrobiłam kilka dość głębokich cięć, ale przy ostatnim przesadziłam, gdyż niemal od razu zrobiło mi się bardzo słabo i pojawiły się mroczki przed oczami. Położyłam się na mokrej i zimnej trawie, aby trochę ochłonąć, lecz to nie ustępowało. Nagle dostrzegłam, że ktoś się zbliża w moją stronę. Moje powieki praktycznie same opadały, ale starałam się jak mogłam by utrzymać je otwarte.Już wtedy wiedziałam, ze popełniłam błąd. Pierwszy raz w życiu zrobiłam tak mocne cięcie przez które ciężko było mi zapanować nad własnym ciałem.

Oczami Liam'a.

Od początku wiedziałem kto i kiedy postanowił "uratować" ode mnie Anne. Najpierw byłem wręcz wściekły przez zaistniałą sytuacje, ale potem stwierdziłem, że to może i lepiej. Może to głupie, bo jestem ostatnim chujem, ale zależy mi na niej i jeśli ma być szczęśliwsza we własnym domu niżu mnie, to droga wolna.
Jednakże przez ostatnie dni ciągle o niej myślałem, martwiłem się co z nią . Słyszałem, że Niall wyjechał w sprawach gangu, więc Anne została sama, co też nie bardzo mnie zadowoliło. Obawiałem się, że ktoś może jej coś zrobić, w końcu jest siostrą lidera gangu, które ma mnóstwo wrogów. Jeszcze do niedawna wszystko było w porządku, gdyż inne gangi nie wiedziały o istnieniu Anne, lecz ostatnimi czasy wszystko uległo zmianie. Annabelle nie była już bezpieczna, nawet we własnym domu.

Chciałem choć na chwilę uwolnić moje myśli od nastolatki, więc postanowiłem wybrać się nad pobliską rzekę i wypić jedno piwo na rozluźnienie. Jednakże moje plany jak zwykle nie mogły dojść do realizacji, ponieważ podchodząc do wody usłyszałem cuchy szloch. Nie miałem wtedy pojęcia do kogo może on należeć, ani jaki jest tego powód. Moja ciekawość wyprzedziła mnie i nim się obejrzałem stałem już obok siedzącej na trawie dziewczyny. Ku mojemu zdziwieniu postacią w potrzebie okazała się moja Anne. Myślałem, że zwariuje gdy dostrzegłem jej poranione nadgarstki. Szybko podbiegłem jeszcze bliżej niej i wtedy Anne tak po prostu położyła się na zimnej i mokrej od deszczu trawie. Wyglądała okropnie, była cała blada, a wokół było pełno krwi, zapewne jej krwi. Nie miałem pojęcia dlaczego to zrobiła. Przecież ona może nawet zginąć.. nie wybaczyłbym sobie tego. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że to wszystko przeze mnie.
- Anne! Żyjesz? Odezwij się.- Zacząłem lekko panikować, gdy zauważyłem, że ledwo potrafi utrzymać oczy otwarte.
Dziewczyna otworzyła usta, ale żadne słowa z niej nie wyszły. Widać było, że jest zbyt słaba by cokolwiek mówić.Szybko zarzuciłem na siebie jej plecak i wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej. Ona nie może umrzeć!
Pobiegłem z nią prosto do mojego samochodu, a następnie zawiozłem ją do jej domu. Zaniosłem jej półprzytomne ciało do jej pokoju, gdzie położyłem na łóżku i szczelnie okryłem kołdrą. Była cała zmarznięta. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nie mogłem jej zostawić teraz samej, ale też nie chciałem, że była zła, że tu jestem, gdy dojdzie do siebie. Po krótkiej chwili doszedłem do wniosku, że jej zdrowie jest ważniejsze, niż zdanie. W końcu rozebrałem się do bokserek i położyłem obok śpiącej już dziewczyny.
Niech tylko nie myśli, że ominie ją rozmowa ze mną. Chce wiedzieć dlaczego tak postąpiła i chciałbym również, aby obiecała mi, że nigdy więcej tego nie zrobi. Boję się, że któregoś dnia dowiem się o  jej nagłej śmierci, a wtedy cały mu świat się zawali. Wiem, jak ją kiedyś potraktowałem, ale wtedy jeszcze nie myślałem o niej w taki sposób. Była dla mnie tylko siostrą mojego wroga, lecz teraz jest dla mnie całym światem. Wtuliłem się w nadal zimne ciało Anne i nawet nie wiem kiedyś usnąłem.
_____________________________
Spodziewaliście się takie obrotu sytuacji? Chce wam tylko powiedzieć, że powoli zbliżamy się do końca. Wiem, że jest dopiero tyle rozdziałów, ale tak jak mówiłam nie mam większej weny co do tego bloga, więc pomału będę go już kończyć, nie  mówię że już, ale niedługo. Myślę, że na 30 rozdziale się skończy :))
A puki co udanych wakacji, bo już nie dużo nam ich zostało! ♥

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

#21 Rany

    Dzisiejszej nocy praktycznie w ogóle nie spałam. Cały czas w głowie miałam słowa Luka, z którymi   poniekąd zgadzałam się. Faktycznie już nie jestem dawną Anne, jestem coraz bliżej dna. Niestety chociaż zdaje sobie z tego sprawę, nie wiem jak to zatrzymać i ponownie odbić się. Chrzanienie życia jest o wiele łatwiejsze niż jego naprawa, tym bardziej, że w tym pierwszym masz wiele pomocników, a gdy chcesz wyjść na prostą jesteś zupełnie sam.

Dzisiaj jest poniedziałek, bardzo wcześnie rano. Dopiero co postanowiłam zwlec się z dość wygodnego łóżka, aby ogarnąć się, namalować sobie uśmiech na twarzy i iść do szkoły, gdzie znów będę musiała udawać, że wszystko jest w porządku.

Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w odpowiednie ubrania do szkoły, po czym udałam się do niej. Na zewnątrz było mokro i ogólnie nieprzyjemnie. Do szkoły doszłam dość pospiesznie, gdyż nie chciałam aby się rozpadało. Przebrałam buty i wzięłam potrzebne książki z szafki, po czym udałam się do klasy.
- O patrzcie kto postanowił się pokazać.
Usłyszałam głos któregoś z chłopaków z mojej klasy. Odwróciłam się w jego stronę zdezorientowana.
- Myślałam, że jesteś zbyt zajęta byciem dziwką. - Dodała Claudia, na co wszyscy się roześmiali.
- O czym ty mówisz? - Warknęłam w jej stronę, na co tylko prychnęła pod nosem.
- Nie udawaj niewiniątka. - Podeszłam do mnie bliżej, po czym kontynuowała - Wiem o Liamie, złotko. - Gdy tylko to wypowiedziała poczułam jak kręci mi się w głowie.
- Co niby wiesz? - Tym razem to ja spojrzałam na nią z wyższością. Przecież na pewno nie wie, że zostałam porwana..
- Że jesteś jego prywatną dziwką. Na dodatek widziałam cię wczoraj z Hemmingsem. Dwóch na raz? Nie ładnie, Anne.
- Nie jestem dziwką, kurwa! - Wykrzyknęłam jej w twarz. - Nie znasz prawdy, a najwięcej się udzielasz. Żałuję każdej sekundy z tobą jako przyjaciółką. - Powiedziałam  twardo, odwracając się w stronę ławki w której zawsze siedzę, aczkolwiek była ona już zajęta.
- Ja tu siedzę. - Wysyczałam już nieźle wkurwiona.
- Nie widzę cię tu, tylko ja tu jestem, idiotko. - Uśmiechnęła się sztucznie widząc moją minę widząc moją minę. Nienawidzę takich kurw jak ona. Na szczęście jeszcze tylko kilka dni i wakacje, może chociaż trochę odpocznę od tych wszystkich ludzi. Najgorsze jest to, że nawet nie mogę powiedzieć o tym wszystkim Niall'owi. Zrezygnowana usiadłam ławkę dalej. Byłam dosłownie na samym końcu sali, oddalona od każdego. Czułam się odrzucona, jakbym była nikim.

Bo jesteś nikim.

Moja podświadomość nigdy nie da mi spokoju. Przynajmniej dokąd żyje.

   Reszta lekcji minęła bardzo wolno,w  ogóle cały dzień strasznie mi się dłużył. Moja reputacja znacznie spadła, nikt nawet nie chce ze mną pogadać. Całe przerwy spędzam samotnie, tak jakby w ogóle mnie nie było. Ludzie mnie omijają bez jakiegokolwiek słowa. Jestem nikim.

Po okropnym dniu w szkole wracam do domu by położyć się i tak przeczekać aż do następnego dnia tortur, w którym znów powtórzę wszystko to co dziś... i tak w kółko. Nie mam już siły, płaczę odkąd wróciłam do domu. Jestem zepsuta emocjonalnie. Mam tego dość, idę do łazienki gdzie patrzę na swoje odbicie. Gdy tylko widzę swoje opuchnięte oczy i całą czerwoną twarz sięgam po żyletkę. Może chociaż to pomoże mi zapomnieć.
- Szmata. - Mówię, znów zerkam na siebie i robię pierwsze cięcie na nadgarstku.
- Suka.- Kolejne rany.
- Dziwka
- Kurwa
- Nikomu niepotrzebna. - Następne cięcia.
Długo już tego nie robiłam, ale pomaga jak kiedyś. Już czuje się trochę lepiej. Zmywam krew z ręki oraz pukam zlew ze śladów, po czym biorę długą kąpiel, dzięki której może się odprężę.

__________________________________
Wiem, że krótki coś ten rozdział, ale pomyślałam, że może lepiej będzie jak będę częściej dodawać, lecz troszkę krótsze? ♥

niedziela, 2 sierpnia 2015

#20 Spotkanie

       Ostatnie dni spędziłam dość.. samotnie. Bez Claudii to już nie to samo, z resztą Nialla też ciągle nie ma. Praktycznie całe dnie siedzę sama rozmyślając o tym, "co by było gdyby". Nigdy tego nie robiłam, ale czuje, że ze mną jest coraz gorzej. W mojej głowie coraz częściej pojawiają się wspomnienia z przeszłości, a dokładniej wtedy gdy miałam bulimię oraz umysłowe załamanie. To wtedy pierwszy raz sięgnęłam po żyletkę i choć teraz ta opcja wydaje się absurdalna, to boję się, że w bliskiej przyszłości to będzie "jedyne wyjście".

Dni szkolne mijały okropnie powoli, w sumie co się dziwić gdy nawet nie mam z kim porozmawiać dłużej niż 5 minut. Nawet Niall'a co chwilę nie ma w domu. Wychodzi tłumacząc się sprawami gangu. Z tego wszystkiego całe dnie spędzam samotnie, jedyne co robię po za szkołą to oglądanie filmów na laptopie, ewentualnie jakieś seriale.

- Hej, jak tam? - Spytał nagle Niall wchodząc do kuchni.
- Cześć. - Odparłam z niechcenia. Tej nocy nie zmrużyłam oczu nawet na chwilę.
- Coś ty taka nie w humorze?
- A nic.. nie wyspałam się po prostu. - Powiedziałam znudzonym głosem.
- Do dobra. Powiedzmy, że ci wierzę. - Mruknął do mnie jednym okiem co wyglądało mega uroczo.
Czasami normalnie nienawidzę go za to, że to właśnie on odziedziczył urodę.
- Dziś też gdzieś wychodzisz? - Spytałam z nadzieją, że zaprzeczy.
- Dziś nie, ale... muszę wyjechać na trzy dni. - Dokończył patrząc na moją reakcje. Nie wiem co powiedzieć. Już myślałam, że choć na chwilę nie będę sama. Przecież ja umrę z nudów..
- Musisz jechać..? - Spytałam cichutkim głosem.
- Niestety. - Odparł tylko, spuszczając wzrok ze mnie. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie jakby coś ukrywał.
- Dlaczego?
- Anne, to dla twojego bezpieczeństwa. - Powiedział, a ja się lekko spięłam.
- Kiedy? - Byłam w szoku, nie byłam w stanie nawet złożyć normalnego zdania.
- Jutro rano. - Powiedział wstając od stołu i wychodząc do salonu, gdzie włączył telewizor na jakimś meczu.
- Co? - Spytałam zszokowana. - Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? - Byłam wkurzona, jakby się nie zapytała o jego plany, to sam pewnie w ogóle by mi o tym nie powiedział.
- Przestań robić aferę. Przecież i tak miałem ci to powiedzieć.
- Oh dzięki, wiesz. Wspaniały z ciebie brat. - Bąknęłam w jego stronę i napiłam się swojej kawy, którewj jak dotąd nawet jeszcze nie tknęłam.
- Wiem, aniołku. - Parsknął śmiechem na moją opinię.
- Gdzie jedziesz?
- Nim mniej wiesz, tym lepiej.
- Lepiej dla kogo?
- Dla moich wrogów. - Powiedział tak, że ledwie go usłyszałam.
-  Czy mo..oni mogą mi coś zrobić? - Wydukałam wreszcie przestraszona.
Niall nie odpowiedział na moje pytanie., Może go nie słyszał, a może nie chciał słyszeć. Nie miałam już siły, aby powtarzać pytanie.. a może nie chciałam znać na nie odpowiedzi, sama już nie wiem.

Eh jestem strasznie ciekawa jaki jest powód wyjazdu Niall'a, ale wiem też, że mi tego nie powie. To strasznie frustrujące. Mam tylko nadzieję, że to nic poważnego i wszystko z nim będzie okej...

Następny dzień 

-  Zamykaj dobrze wszystkie drzwi wejściowe! Nie wychodź późnymi wieczorami i nie nawal się, plis. - Krzyczał mój brat, który jak zwykle biegał po całym domu w poszukiwaniu swoich rzeczy. Czasami traktuje mnie jak cholerne dziecko.
- Wiem. - Odbąknęłam na tyle głośno by usłyszał.
-  Anne, ja mówię serio. - Nagle pojawił się przede mną z pouczającą postawą.
- Jejku, traktujesz mnie małe dziecko. Wyobraź sobie, że jestem już prawie pełnoletnia.
- Prawie. - Powtórzył cytując słowo z mojej wypowiedzi. - A nawet gdybyś miałam już te 18 lat, to nie zmienia faktu, że chce żebyś była bezpieczna. - Powiedział srogo. Westchnęłam zrezygnowana.
Niall przytulił mnie głaszcząc po włosach.
- Wiesz, że cię kocham aniołku?
- Wiem, Niall. - Odpowiedziałam zerkając na niego.- Też cię kocham.
Trwaliśmy tak jeszcze kilka sekund, gdy brat powoli się odsunął.
- Dobra, spadam. Chłopaki zaraz będą drzeć jape jak zawsze. - I znów wrócił stary Niall.
- Jak to jest, że ty możesz tak się wyrażać, a ja nie? - Spytałam rozbawiona.
- Bo ty, moja droga, jesteś kobietą, a kobietą nie wypada tak się odzywać. - Powiedział pouczająco, ale po chwili spojrzał na mnie i się poprawił. - Sorki, dziewczyną. - Mrugnął do mnie prowokująco. - Przynajmniej taką mam nadzieję. - Zaśmiał się głośno ze swojego tekstu.
- Fajnie tak śmiać się ze mnie? - Spytałam udając oburzoną.
- No weź, Anne.- Powiedział przeciągając znacząco środkowe słowo i przytulając mnie od tył.
- Dobra muszę serio spadać. Trzymaj się, siostra. - Powiedział i zarzucił czarny plecak na plecy.
- Wracaj szybko. - Westchnęłam cicho na myśl o kolejnych samotnych dniach.
- Jasne. - Powiedział otwierając wejściowe drzwi. - A i Anne. - Zwrócił moją uwagę przez co podeszłam bliżej z pytającym spojrzeniem. - Nie chcę jeszcze zostać wujkiem. - Znów mrugnął do mnie i zaśmiał się głośno.
- Weź lepiej idź już. - Też się zaśmiałam wyganiając go z domu. W końcu Niall sobie poszedł, a ja znowu zostałam sama. Chciałabym pogodzić się z Claudią, ale niestety nie ma na to żadnych szans.
Zamknęłam drzwi wejściowe na klucz, tak samo jak i tylne wejście. Lepiej być przesądnym, niż nierozważnym.

Cały dzisiejszy dzień, jakim jest niedziela leżałam przed telewizorem i właściwie nic innego nie robiłam. Gdy tylko wstałam, aby choć się napić czy załatwić czułam jak każda cześć mojego ciała jest zdrętwiała od siedzenia bez jakiegokolwiek ruchu. Pod tak długim nic nie robieniu trochę zgłodniałam, więc poszłam w stronę kuchni zerkając do lodówki. Miałam ochotę na zwykłe płatki z mlekiem, ale jak się okazało nawet tak proste zachcianki nie były prawdopodobne. Czemu? Bo Niall jak zwykle zużył całe mleko.  Tak, więc muszę iść do sklepu. Spojrzałam na zegarek.

21:45.

Mam 15 min żeby zdążyć do sklepu, bo inaczej mi go zamkną.Szybko pobiegłam do swojego pokoju, aby przebrać się w wyjściowe ubrania, po czym wziąwszy pieniądze wybiegłam z domu. Sklep nie znajdował się bardzo daleko, ale jednak kawałek musiałam dojść. Po ok 6 minutach szybkiego marszu doszłam tam gdzie chciałam. Idealnie zdążyłam z zakupem brakującego przedmiotu i z mlekiem w torebce udałam się z powrotem do domu. Szlam powolnym krokiem, podziwiając otaczający mnie krajobraz. Uwielbiam spacery nocą, wtedy wszystko wydaje się takie bardziej nierealne. Nikt nie zwraca na mnie uwagi, ponieważ nikt nawet nie mnie nie dostrzega w tych ciemnościach. Mogę odizolować się na chwilę od świata i pobyć sama, lecz tym razem w tym dobrym znaczeniu. Świerze, chłodne  powietrze koiło moje nozdrza i dawało całemu ciału orzeźwienie, jakiego w tej chwili było mi trzeba. Niestety jak zawsze wszystko co dobre, szybko się kończy.

Nagle mój spokojny spacer przerwał widok osoby, której szczerze nigdy nie chciałam już więcej zobaczyć. Przede mną stał Luke we własnej osobie. Patrzył na mnie dziwnym spojrzeniem, nie chciałam go tutaj widzieć. Nie chciałam go już nigdy widzieć. Postanowiłam, że nie będę zwracać na niego uwagi i po prostu wyminę go. Gdy tylko byłam z nim na równi gwałtownie chwycił mnie za nadgarstki i popchnął na równoległą ścianę. Przez ten niespodziewany ruch ledwo co byłam w stanie utrzymać równowagę.
- Stęskniłaś się? - Spytał patrząc na mnie od góry. Głupi wzrost...
- Czego chcesz? - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Ucisk był dość silny przez co czułam ból w plecach oraz nadgarstkach, które nadal kurczowo trzymał. Luke od zawsze lubił pokazywać swoją siłę oraz władzę nad kimś.
- Nadal tak samo pyskata jak kiedyś. - Stwierdził patrząc na moje ciało, przez co poczułam wstręt. - Wciąż dziewica?
Na jego pytanie wytrzeszczyłam oczy. Co? Jak śmie mnie pytać o takie rzeczy.
- Wal się. - Odparłam na jego pytanie i chciałam stamtąd uciec, lecz nie miałam jak.
- Oh Anne. Brakowało mi tego twojego niewyparzonego języka.
- Czego ty kurwa chcesz? - Zadałam ponownie pytanie z przed chwili. Niech on się ode mnie odczepi, proszę...
- Ciebie.
- Pieprz się, Hemmings.
- Będę. Z tobą kochanie.
Na jego słowa poczułam jak cała się robię czerwona. Nie wiem dokładnie czy ze wstydu czy złości, bo aktualnie obydwie te emocje buzowały we mnie.
- Jak się śmiesz!? Kurwa nie rozumiesz, że nie chce cię znać! W moich oczach jesteś nikim. - Powiedziałam z jadem w głosie oraz łzami w oczach. Miałam już tego dość, aktualnie marzyłam tylko o tym by się nie użalać przed nim i spokojnie wrócić do domu, gdzie jestem bezpieczna. Najgorsze jest to, że Niall mnie ostrzegał, a ja już w pierwszy dzień jego wyjazdu zawiodłam go. Jak zawsze, Anne. Jak zawsze.
- Hm ciekawe. - Udał zamyślenie, po czym kontynuował. - A no tak, teraz jesteś dziwką Liama.
Na dźwięk jego imienia cała się spięłam, o nim również nie chciałam więcej słyszeć... - No co słonko? Prawda jest gorzka, nieprawdaż? - Zaśmiał się pod nosem patrząc na mnie.
- Nie jestem dziwką. - Fuknęłam oburzona.
- Dla mnie zawsze będziesz szmatą.
Nie wiem czemu ale choć jego słowa są dla mnie nic nie warte, to poczułam lekkie ukłucie w sercu.
- A ty dla mnie frajerem, dupkiem, skurwysynem, męską dziwką.. - Wymieniałabym dalej, gdyby mi nie przerwał.
- Jesteś żałosna. - Popatrzył na mnie z kpiną.
- Nie bardziej, niż ty.
Widać było, że Luke stara się opanować żeby mi nic nie zrobić, ale wychodziło mu to coraz gorzej.
- Możesz mnie puścić? - Spytałam dość grzecznie jak na mnie. Nie chce większych kłopotów i tak jestem już na skraju załamania... jak kiedyś.
- Mogę.. - Powiedział beznamiętnie. - Ale nie muszę. - Dokończył z chamskim uśmieszkiem. Mam już go cholernie dosyć!
- Luke, proszę. Puść mnie. - Nie miałam już siły by się z nim spinać. Chciałam tylko, żeby dał mi spokój.
- Jesteś słaba. - Stwierdził nagle. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, jednakże nie chciałam dopuścić tego do świadomości.
- Wiem. - Szepnęłam tak, że ledwo mógł mnie usłyszeć.
- Staczasz się. - Kolejny cios. - Gdzie twoja silna wola? Zapał? Niezależność? Buntownicza dusza? - Wymieniał,  a ja czułam, że pierwszy raz w życiu ma racje. Już nie jestem tamtą  dziewczyną.
- Luke, ja to wiem. - Westchnęłam ze łzami w oczach.
- Tamta Anne, nigdy by nie ryczała. Nawet na łożu śmierci zachowałaby kamienną twarz.
- Zostaw mnie w spokoju. - Wreszcie wzięłam się w garść i w chwili jego nieuwagi uwolniłam się z tego cholernego ucisku. Odwróciłam się do niego pytałem i już miałam biec gdy usłyszałam za sobą jego głos.
- W moich oczach i tak pozostaniesz dziwką Payne'a.
Po tych słowach nie mogłam już zapanować nawet nad głupim oddechem. Rzuciłam się w bieg prosto w domu. Gdy tylko dotarłam do celu zamknęłam się w swoim pokoju i nie wychodziłam z niego ani na chwilę. Położyłam się na pościelonym łóżku i zamknęłam oczy oddając się zupełnie moim uczuciom. Mój żałosny płacz roznosił się niemal po całym domu, ale nie przejmowałam się tym. Przecież i tak jestem sama.

I zawsze będziesz.

Nawet mój wewnętrzny głos mną pomiata. Mam tego już naprawdę dosyć. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam w takim stanie. Wszystko się wali mi na głowę, dosłownie wszystko. Gdy tylko myślę, że gorzej już być nie może - los chce mi udowodnić, że nigdy nie mam racji. Czasem tracę już nadzieję, że kiedyś będzie dobrze...