poniedziałek, 9 marca 2015

#5 Zerwanie

Nastawiłam wodę i już miałam sięgnąć po kubek, gdy usłyszałam głośne pukanie do drzwi....

 Powolnym krokiem podeszłam do drzwi wejściowych i je uchyliłam. Gdy te się otworzyły, moje serce zaczęło bić sto razy szybciej. Moim oczom ukazał się mój kochany chłopak, którego szczerze nie chciałam już nigdy więcej widzieć. 
- Nie wpuścisz mnie? - spytał z udawanym rozczarowaniem. Nie wiedziałam co robić. Musze go wpuścić, gdyby na to nie patrzeć to wciąż mój chłopak. Niepewnie otworzyłam szerzej drzwi, a Luke bez zbędnych słów wszedł pospiesznie do środka, to tak jakby bał się, że zaraz zmienię zdanie. Ciekawiło mnie jedynie co tym razem chce ode mnie.
- Co tu robisz? - spytałam spoglądać na niego. Luke podszedł do mnie bardzo blisko, zdecydowanie za blisko.
- Umawialiśmy się, słońce. - Powiedział, a mnie nagle olśniło. Faktycznie wczoraj mówił, że przyjdzie po mnie o 20. Spojrzałam dyskretnie na duży zegar na przedpokoju. Zgadza się. - Zresztą dowiedziałem się czegoś, co mnie bardzo wkurwiło. - Dodał, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Patrzyłam na niego pytającym wzrokiem.

 - Co takiego się dowiedziałeś? - Spytałam nie przerywając kontaktu wzrokowego. W pewnej chwili Luke pchnął mnie na ścianę za mną, przez co poczułam ból w plecach. Chłopak chwycił moje nadgarstki i umiejscowił je nad moją głową.
- Zdradziłaś mnie. - Wysyczał patrząc wprost w moje źrenice. 
- Co? Luke to nie prawda. 
- Dlaczego to zrobiłaś? - Zachowywał się tak, jakby w ogóle mnie nie słuchał. 
-Przecież to kłamst... 
- Nie zaprzeczaj. Widziałem cię jak obściskiwałaś się z jakimś frajerem. - Przerwał mi w połowie słowa. Gdy wypowiedział ostatnie zdanie, zaczęłam stopniowo analizować wczorajszą imprezę, ale nie mogłam doszukać się niczego  co by wyjaśniało jego zachowanie... chociaż...
- O boże Luke, źle to odebrałeś, to on... - Zaczęłam, ale przerwało mi mocne uderzenie w twarz. Spojrzałam na niego zszokowana.

Uderzenie było silne i nieprzewidywalne, przez co z hukiem upadłam prosto na podłogę. Widać było, że Luke również był zaskoczony, tym co właśnie się stało. Stał oszołomiony, nie ruszył się ani na centymetr. Ja natomiast siedziałam na tej zimnej podłodze i nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Łzy same nasunęły mi się do oczu, choć z całych sił próbowałam się ich pozbyć. Nienawidzę okazywać słabości, czuję się taka bezsilna wtedy. Nagle Luke jakby się ocknął i szybko podszedł do mnie kucając, po czym spojrzał mi głęboko w oczy. Można było wyczytać z nich strach oraz...ból? 

- Anne ja...  
- Nie, Luke. Mam tego dość.
- Ej słońce, o czym ty mówisz? Ja na prawdę nie wiem czemu to zrobiłem. Poniosło mnie.. przepraszam. - Mówiąc to nadal był bardzo zestresowany. Sama również nie byłam pewna co do moich uczuć, lecz jednego byłam pewna. Muszę to skończyć, bo inaczej on wykończy mnie. 
- Luke ja już nie mam siły. 
- Nie rób tego. - Ostrzegł oschłym tonem. Boże jak on szybko się zmienia. Bipolarność się ujawnia.
- Czego mam nie robić!? Mam dość udawania, że wszystko jest okay, gdy tak na prawdę umieram psychicznie. 
Wyznałam zdenerwowana, lecz przy ostatnich dwóch słowach łzy zaczęły szybciej opuszczać moje spuchnięte oczy. 
- Wiem co robisz, Anne. Chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy. Ale wiedz jedno, nigdy to ci się nie uda. Jesteś zwykłą, słabą suką. - Wysyczał wkurwiony chłopak, a ja jak na zawołanie poddałam się i już nie kontrolowałam tego co wypływa z moich oczu. Zabolało. I to kurwa w chuj bardzo. 
Nagle wstałam przez ogromny przypływ adrenaliny i podeszłam do niego chwiejnym krokiem. 
- A wiesz co ja ci powiem panie Luke? Kurwa zachowujesz się jakbym była tylko twoja, a wiesz co jest śmieszne? Nigdy nią nie byłam. - Ostatnie zdanie wyszeptałam, lecz na tyle głośno, aby mógł mnie bez problemu usłyszeć. 
- Powiedzieć ci prawdę Anne? - Spytał patrząc na mnie wyzywającym spojrzeniem. 
- Słucham. 
- Nigdy cię kochałem. Zawsze myślałaś, że chce się tylko dobrać do twoich majtek. I wiesz co? - Zatrzymał się na chwilę patrząc na mnie badawczym wzrokiem.  - Miałaś rację. - Dodał podchodząc bliżej mnie. Myślałam, że zaraz się poryczę na śmierć. Jak on śmie mówić mi takie rzeczy? Nie ma za grosz wstydu, czy poczucia winy. 
- Od początku wiedziałam, że tylko na tym ci zależy. - Wysyczałam cicho. 
- Tak, ale... nigdy tego nie dostałem. - Stwierdził nagle. 
- I nie dostaniesz. - Oparłam chłodno, na co ten lekko się zaśmiał pod nosem. 
- Oj Anne. Nadal myślisz, że to ty wyznaczasz zasady tej gry? - Zadał pytanie retoryczne. 
- Nie. - Odpowiedziałam od razu, na co ten przytaknął. 
- To dobrze. 
- Ponieważ ja nie gram w żadną grą. - Dokończyłam, przez co widocznie go zdziwiłam. Nie oczekiwał takiej odpowiedzi z mojej strony.  
Punkt dla mnie. 
 - Pożałujesz jeszcze tego. - Powiedział wściekły, przez co lekko mnie wystraszył. 
- Wyjdź z mojego domu. - Zażądałam nagle. 
Ku mojemu zdziwieniu Luke zrobił to co mu kazałam. Obrócił się i zaczął zły kierować się w stronę drzwi wejściowych. 
- Zemsta będzie słodka.  - Powiedział tylko zatrzymując się. 
- Wypierdalaj! - Krzyknęłam, aż mnie gardło zaczęło boleć. Skurwysyn
Na szczęście nic więcej się nie odezwał, tylko popuścił mój dom. Przez ciągły ból na moim lewym policzku oraz niezłą dawkę adrenaliny, moje serce zaczęło szybciej bić, a mi zrobiło się słabiej. Upadłam znów na podłogę. nie dając rady utrzymać swojego całego ciała  na nogach. 

Po jakichś 2 min do domu wszedł również wkurwiony, ale także zmartwiony mój straszy brat. Gdy mnie dostrzegł siedzącą na ziemi, szybkim ruchem podszedł do mnie. 
- Anne.. co się stało? - Spytał od razu, pomagając mi wstać. Pokręciłam tylko przecząco głową. Nie byłam w stanie nic więcej mu powiedzieć. Wiem, że tym razem mi nie odpuści i będę zmuszona wyjaśnić mu tę cła sytuację. Niall wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, za co jestem mu wdzięczna. 
Położył mnie delikatnie na łóżku i usiadł obok. 
- Powiesz mi co się stało? 
Spojrzałam na niego smutno. I co ja mu teraz powiem? 
- Niall to.. skomplikowane. - Wyszeptałam cicho uciekając wzrokiem od niego. 
 - Nie wątpię. - Powiedział uśmiechając się. 
Nadal nie chciałam mu nic mówić, więc leżałam cicho. patrząc na sufit. 
- Anne.. to przez tego chłopaka co wychodził z naszego domu? - Spytał, a mnie zamurowało.
- Widziałeś go? - Wyszeptałam spanikowana. 
- Tak. Był strasznie wkurwiony. Podszedłem do niego, pytając dlaczego właśnie wyszedł z naszego domu i co w ogóle tu robi, ale ten tylko odepchnął mnie mówiąc, żebym spytał ciebie. 
- To nie miało tak być. - Powiedziałam, choć nie miałam takiego zamiaru. Miało to zostać jedynie w mojej głowie.  
- Wytłumaczysz mi to? - Spytał lekko zniecierpliwiony. - Kim był ten chłopak? 
- To.. mój były. - Powiedziałam cichutko, odwracając od niego wzrok. Widać było zdenerwowanie jak i zmieszanie malujące się  na jego twarzy.
 - Co? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka!? - Był zły. Ba.. był wkurwiony. Powiem wam szczerze, że aż mnie ciarki przeszły gdy mi to wyrzucił.
- Mówię ci to teraz... - Powiedziałam cichutko, aby może choć troszkę złagodzić napięcie które jest między nami.
- Tak. Jak jest już po sprawie. - Znów mnie obwiniał, ale nie byłam na niego zła. Czułam się tak żałośnie. Ma rację. Mogłam mu już dawno powiedzieć o Luke'u, wtedy byłoby o wiele łatwiej.
- Przepraszam... źle postąpiłam. - Wyszeptałam z łzami w oczach. Niall jakby w sekundzie zmiękł i mocno mnie przytulił.
- Ej Anne.. shh. - Uspokajał mnie. - On ci coś zrobił? - Spytał nagle zmartwiony, w tym samym momencie odsuwając mnie delikatnie od siebie i skanując uważnie moją twarz. Pokręciłam przecząco głową, ale chyba zorientował się, że coś jest nie tak jak ma być. Przejechał delikatnie koniuszkami palców po moi lewym policzku.
- Czemu masz zaczerwieniony policzek? - Spytał jakby to wcale nie było oczywiste. Spuściłam głowę czując się zażenowana i jakoś nie bardzo chętna do mówienia mu, że to właśnie Luke mnie uderzył.
- Wydaje ci się... - Powiedziałam sama do końca nie wierząc w to mówię. Kurwa przecież on nie jest aż tak głupi.
- Anne, powiedz mi dlaczego masz czerwony policzek. - Zażądał stanowczo.
- Przewróciłam się. - Nie chciałam wsypać Luka, ponieważ bałam się konsekwencji.
- Kurwa Anne! Przecież widzę, że ktoś cię uderzył i nawet bardzo dobrze wiem kto. - Wykrzyczał zdenerwowany.
- No to kurwa skoro tak dobrze to wszystko wiesz, to na chuj mnie o to pytasz!? - Również podniosłam głos, na co Niall mi nie pozwalał. Zawsze uważał, że kobieta powinna być wychowana i kulturalna, co równa się nie przeklinać, a już tym bardziej nie krzyczeć.
- Co ci mówiłem na temat przeklinania?
- Pierdoli mnie to. - Powiedziałam i wstałam z łóżka.
- Zmieniłaś się. - Stwierdził nagle.
- Nie. To ty inaczej mnie postrzegasz. - Powiedziałam zamykając za sobą drzwi od łazienki. Wiem, że nie postępuję zbyt dobrze, ale nadal nie pozbierałam się po wydarzeniach związanych z moim byłym chłopakiem, to jeszcze Niall będzie potęgował to wszystko. Dlaczego zamknęłam się akurat w łazience? Była najbliżej.

Czułam się jakby ktoś wyssał ze mnie całe moje życie. Wszystkie dobre chwile i zastąpił je tymi najgorszymi emocjami. Dokładnie tak, jakby chciał mnie już do końca wykończyć psychicznie.
Może i zerwałam z Luke, z czego jestem dumna, ponieważ miałam zrobić to już bardzo dawno. Właściwie gdy pierwszy raz mnie uderzył, ale nigdy nie miałam na tyle odwagi. Bałam się, że się zemści.. to chyba normalne. Chociaż aktualnie z drugiej strony brakuje mi go. Był draniem i skończonym skurwysynem, ale kochałam go. Widziałam w nim to, czego normalny człowiek nie dostrzega. Coś co jest w jego głębi, coś wyjątkowego.

Na szczęście jutro jest niedziela, więc może choć odrobinę odpocznę od tego wszystkiego i z uśmiechem pójdę w poniedziałek do tej okropnej szkoły.

Muszę jeszcze powiedzieć Niall'owi, że ma iść do szkoły... i znów będzie na mnie zły.. a raczej rozczarowany. Nie wiem co się ze mną dzieje, nigdy nie zachowywałam się tak.. nieodpowiednio. Zawsze byłam pyskata i tym podobne, ale nie przesadzałam...

3 komentarze:

Komentarze bardzo motywują :))