Dzisiaj Niall odwozi mnie do szkoły, tak jak z resztą przeważnie. Właściwie to czasem go nie rozumiem, mam 17 lat, a on nadal traktuje mnie jak dziecko. Rzekomo się o mnie martwi, no ale nie wiem po co, przecież tyle lat mi nic nie było, więc i teraz też nie będzie. Wiem, może faktycznie mam trochę specyficzny tok myślenia, ale no już tak mam.
- Anne jesteś już gotowa!? - Usłyszałam krzyk mojego brata z dołu.
- Tak, już idę! - Odkrzyknęłam mu i zbiegłam schodami do niego, po drodze chwytając torbę szkolną.
Gdy byłam już obok kuchni, zauważyłam Niall'a z kanapką w ręce. Cały Niall. Pomyślałam ubierając buty.
- Idziemy? - Zapytałam stojąc w pełni gotowa do wyjścia.
- Tayk. - Odpowiedział brat z pełną buzią, co mnie nieco rozbawiło.
Niall otworzył mi drzwi, jak prawdziwy gentlemen, choć wcale nim nie był. Wyszłam zgrabnie obok niego i podeszłam do jego białego lamborghini . Chwyciłam za klamkę, ale oczywiście było zamknięte.
- Może byś otworzył? - Spytałam w końcu, gdy ten siłował się z zamkiem od drzwi wejściowych.
I już po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk odblokowywania samochodu. Już chciałam chwytać ponownie za klamkę, lecz przypomniałam sobie, że mój kochany brat, nie może mieć przecież samochodu, gdzie drzwi otwierają się normalnie, tylko muszą być wyjebany w kosmos. (czyt. otwierane do góry).
- No czemu nie wchodzisz? - Spytał z tym zadziornym uśmieszkiem na twarzy, gdy był już obok mnie.
Spojrzałam na niego wzrokiem zabójcy, na co ten się zaśmiał.
- Jakbyś nie wiedział. - Odparłam oschle.
Ten tylko jeszcze bardziej się roześmiał i wolnym krokiem podszedł do mnie, aby chwycić za klamkę i otworzyć mi te cholerne drzwi.
- No masz już. Złość piękności szkodzi, księżniczko. - Prychnęłam na jego komentarz i wsiadłam do środka. Nie rozumiem w ogóle tego człowieka, dzisiaj jest tak ładna pogoda, a ja muszę jechać do szkoły samochodem i to jeszcze z bratem. No sorry, ale jestem już w liceum, sądzę jednak, że trafiłabym sama pod budynek szkoły.
- Przyjadę po ciebie o równej 16. - Powiedział na pożegnanie Niall i odjechał, jak zresztą zawsze. Zastanawiając się nad lekcjami jakie dzisiaj mam, szłam chodnikiem prowadzącym do szkoły. Nie żebym była jakimś kujonem, bo do tego to mi jeszcze daleko.
Weszłam na lekcje jak zwykle spóźniona. No nie moja wina, że tyle wybieram odpowiednie książki z szafki na dzisiejsze zajęcia.
Pan od historii jak zwykle przynudzał. Mogę się założyć, że większość miała go głęboko w dupie, łącznie ze mną.
- Po wielkiej wojnie z zakonem krzyżackim, zakończonej Pokojem toruńskim w 1411 roku, zakon krzyżacki dotknął kryzys wewnętrzny. Wyzyskiwana szlachta i miasta państwa zakonnego coraz częściej.... -
Po tych słowach wyłączyłam się całkowicie z bieżącej lekcji. Zastanawia mnie jedynie, kiedy Niall znów będzie się ścigać. Jeszcze nie tak dawno obiecał mi, że skończy z tym, bo to zbyt niebezpieczne, a i tak ma już tytuł mistrza, więc nie rozumiem po co nadal się starać. Choć złożył mi obietnicę i tak wiem, że długo nie wytrzyma bez tego co kocha. Tak, wiem, może jestem trochę.. chamska? Zabraniając mu robić to co uwielbia, ale to jest na prawdę ryzykowne, po prostu martwię się o niego. Mam tylko nadzieję, że powie mi jeśli będzie się ścigał, ponieważ jeszcze żadnego jego wyścigu nie opuściłam z własnej woli. Nie wiem czemu, ale czuję, że jeśli tak będę i zobaczę cały ten pojedynek, to nic się mu nie stanie. Będę po prostu tego stuprocentowo pewna. Ciekawe ile jeszcze wytrzyma bez tego wszystkiego...
- Panno Horan. - Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego nauczyciela, co mnie nieźle zdziwiło. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Tak? - Spytałam jakby nigdy nic.
Nauczyciel popatrzył na mnie zabójczym wzrokiem, a ja tylko lekko się uśmiechnęłam.
- Może powtórzysz, to co przed chwilą powiedziałem?
O kurde...
- "Panno Horan." - Powiedziałam głosem takim jakiego używa mężczyzna, improwizując. Cała klasa zaczęła śmiać się z zaistniałej sytuacji, jedynie nauczycielowi nie było do śmiechu. Udawałam śmiertelnie poważną, gdy tak na mnie patrzył.
- Annabelle to już kolejny raz gdy nie uważasz na moich lekcjach. - Wreszcie się odezwał, patrząc na mnie srogo.
- Tak. Wiem, ale... -Próbowałam jakoś się wymigać, lecz przerwał mi chamsko.
- Nie Anne. Mam już dość tego twojego bujania w obłokach. Chce się widzieć z rodzicem. - Powiedział ostatnie zdanie z niezwykłym naciskiem.
- Taa rodzicem. - Powtórzyłam pod nosem.
Gdybym jeszcze ich miała...
- Jakiś problem?
- Nie. Oczywiście, że nie. - Powiedziałam z pogardą.
Właściwie to nie wiele osób wie o śmierci moich rodziców, gdyż to nie jest według mnie powód do chwalenia się. Jedynie moja przyjaciółka z klasy, Claudia, wie dokładnie co się stało tego dnia.
Resztę lekcji minęły całkiem w porządku, z uwagi na to, że mogłam spokojnie rozmyślać nad swoim dotychczasowym życiem. Ogólnie rzadko "gdybam", ale czasem samo tak przychodzi.
- Idziemy dzisiaj na zakupy? - Spytała mnie Claudia, gdy wkładałam książki do szafki.
- Jasne, tylko o której? Wiesz, że Niall po mnie przyjeżdża... - Westchnęłam głośno.
- Możemy po południu. Przyjdę po ciebie. - Stwierdziła przyjaciółka, kończąc pakować swoje rzeczy na szkolnej szafki.
- Okay.
Zgodziłam się i razem wyszłyśmy ze szkoły.Pewnie Niall już na mnie czeka, no ale skoro ma ochotę po mnie codziennie przyjeżdżać, to niech teraz czeka.
- Ah poczekasz chwilkę? Przez przypadek zostawiłam telefon w szafce... - Spojrzałam na Claudie, która zawzięcie szukała czegoś w swojej torebce.
- Jasne, idź. Będę tutaj. - Poinformowałam ją i oparłam się o pobliską ścianę. Instynktownie sprawdziłam, czy na pewno i ja nie zostawiłam komórki w szkole, ale na szczęście nie. Wyciągnęłam i zaczęłam się nią bawić. Zawsze tak robię, gdy nie mam nic lepszego do zrobienia.
Wiele osób kończyło teraz lekcje, więc tłum był dość spory, głównie same plastiki z mojej szkoły. Moją uwagę przykuła pewna grupka dziewczyn, a raczej ich rozmowa.
- ... no wiesz te wyścigi co zawsze... - Nie byłam w stanie usłyszeć całej konwersacji, lecz tylko urywki.
- O boże! No jasne, że idziemy. - Odezwała się inna. Jak ja nienawidzę tych ich pisków, to frustrujące.
Wyścigi? Oby to nie te co mam na myśli. A jak to te? A jak Niall znów dziś będzie się ścigał? Zabije go, jeśli to prawda. Nawet mi nic nie powiedział.
Po około 10 minutach Claudia wróciła z powrotem ze swoją zgubą.
- Już? - Spytałam jakby nie wiedziała.
- Tak. - Przyjaciółka kiwnęła energicznie głową. Powiedziałam jej co usłyszałam od przechodzących dziewczyn i dowiedziałam się, że to raczej prawa, gdyż większość szkoły o tym mówi. Jednak i tak wolę usłyszeć to od Niall'a. U mnie w szkole, właściwie prawie wszyscy nie mają pojęcia, że chłopak który co weekend bierze udział w nielegalnych wyścigach ulicznych, jest moim bratem. I tak ma pozostać.
- Do potem. - Powiedziała na pożegnanie Claudia i przytuliła mnie, po czym odeszła w swoją stronę.
Wsiadłam do samochodu Niall'a, po czym spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Ej co jest Anne? - Spytał w końcu, widocznie zirytowany.
- Co dzisiaj robisz? - Zadałam pytanie, nadal patrząc na niego.
Przez chwilę nie odpowiedział, tylko patrzył wzrokiem wlepionym przed siebie.
- Ścigasz się, prawda!? - Spytałam, a raczej stwierdziłam. To oczywiste, że tak. Gdyby nie miał zamiary brać w tym udział, nie zwlekałby z odpowiedzią na tak proste pytanie.
- Tak. - Westchnął głośno i popatrzył na mnie z miną, dziecka przyłapanego na czym złym.
- Wiedziałam. - Powiedziałam zrezygnowana i opadłam swobodnie na fotel. -Czemu mi nie powiedziałeś?
- Nie chce żebyś się martwiła.
- Jak zawsze, to samo.- Westchnęłam, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Coś czuję, że lepiej byłoby gdybyś nie jechała ze mną. - Wyrzucił z siebie, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.
- Niall. Zawsze tak mówisz. - Stwierdziłam wkurzona. - i nie myśl sobie, że będę siedzieć bezczynnie w domu, gdy ty będziesz się ścigał. - Uświadomiłam mu, na co ten się skrzywił.
- Anne..
- Nie, Niall. Jadę z tobą i koniec. Zawsze tak było i dzisiaj też tak będzie. - Przerwałam mu nim dobrze zaczął mówić. Nie obchodzi mnie co ma do powiedzenia. Niall dobrze wie, że ze mną nie wygra.
Chyba będę musiała przełożyć zakupy....
_______________________________________________________________________
Okay i oto jest 1 rozdział :D Jak wam się podoba?
Jeżeli jesteś zainteresowani moim FF, zapraszam do obserwowania.
1 KOMENTARZ = NEXT
Świetny rozdział czekam na szybki next.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Wesołych Świąt :D
Rewelacja ♥
OdpowiedzUsuńPodoba mi się! :3
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga. :3
http://surprise-from-life.blogspot.com/
Fajnt ;3 ~Alissa
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ale mam kilka zastrzeżeń podczas tej lekcji historii lepiej byś dała urywek historii np: Anglii niż Polski bo wątpię, że tam gdzie toczy się akcja ktoś prowadzi lekcje o historii Polski i jeszcze kilka błędów ortograficznych ale to każdemu się zdarza. Oprócz tego tam nie ma liceum tylko college . A co do fabuły podoba mi się więc mam nadzieję, ze dalej będzie tylko lepiej . Pozdrawiam ��
OdpowiedzUsuńOkej, dziękuję za szczerość, bardzo sobie ją cenię. Na następny raz będę pamiętać, a co do błędów staram się je poprawiać, aczkolwiek zawsze były moją słabą stroną. :)
Usuń